Co nas boli

Fot. Trafnie.eu

Reprezentacja Polski szykuje się do meczu Ligi Narodów z Belgią w Brukseli. Rywale są mocno podrażnieni po ostatniej porażce. Okaże się jak bardzo.

Gdy dawno temu byłem pierwszy raz w Brukseli, miasto wydało mi się niezwykle ciekawe, ale ta pogoda... Pomyślałem, że miałbym wielką frajdę z jego zwiedzania, gdyby nie pech, czyli kapuśniaczek siąpiący z nieba. Potem się dowiedziałem, że o żadnym pechu pogodowym nie mogło być mowy, bo mżawka to typowa pogoda dla Brukseli!

Przypomniałem sobie o tym zaraz po przyjeździe do belgijskiej stolicy, w której na zmianę kropiło, padało i lało. Ulewa zaczęła się, gdy polscy piłkarze we wtorkowy wieczór rozpoczynali oficjalny trening na stadionie imienia króla Baudouina. W środę też ma padać czy nawet lać, choć gdy trening kończyli już świeciło słońce.

Jeśli ktoś ma ochotę, może te pogodowe dywagacje odnieść bezpośrednio do meczu. Ulewa, a jeśli tak, czy jednak w pewnym momencie przestanie lać i zaświeci słońce? Oczywiście z punktu widzenia polskiej reprezentacji.

Odnoszę wrażenie, że Belgowie nie do końca nawet wiedzą z kim w środę… zagrają. Ciągle mają w głowach ostatni mecz z Holandią przegrany 1:4. Porażka boli tym bardziej, że ciężko zlali ich sąsiedzi, a o takich mówi się najczęściej, że to „odwieczni rywale”. Belgijski reprezentant Timothy Castagne stwierdził, że drugi raz tak zagrać nie można. Niezbyt odkrywcze, tak jak i jego stwierdzenie o wstydzie po wysokiej porażce.

Biorąc to wszystko pod uwagę wydaje mi się, że Belgom jest obojętne z kim grają. Najważniejsze, żeby dzięki temu meczowi i uzyskaniu w nim odpowiedniego rezultatu, wyrzucić z głów poprzedni. I to bez względu na to, czy zagra Kevin De Bruyne, czy że nie zagra Romelu Lukaku. Mają tylu klasowych grajków, że są w stanie poradzić sobie także bez nich.

Czy również z Polską? Teoretycznie bez problemu, tak jak teoretycznie nie mieli prawa przegrać z Holandią 1:4. Grzegorz Krychowiak deklarował otwarcie na oficjalnej konferencji prasowej przed meczem, że przyjechał z kolegami do Brukseli go wygrać. Aż tak optymistyczny bym nie był, remis wziąłbym w ciemno. Choć z drugiej strony, trener Czesław Michniewicz zwany „zadaniowcem” na pewno rywala się nie przestraszy i przygotuje pragmatyczną taktykę, jak robił to choćby z reprezentacją młodzieżową na mistrzostwach Europy we Włoszech, kiedy ograł faworyzowanych gospodarzy. Zadeklarował:

„Na pewno zagramy inaczej niż Holendrzy”.

To dobrze, bo zdaje sobie sprawę z różnicy potencjału obu drużyn. I jeszcze dodał, że po środowym meczu okaże się „co nas boli”. Czyli na tle mocnych i podrażnionych Belgów wyjdą wszystkie niedostatki polskiej drużyny. Kilka znam, ale jestem ciekawy jakie ewentualnie jeszcze. I mam nadzieje, że będzie ich nie za dużo.

▬ ▬ ● ▬