Co powinno być obowiązkiem?

W subiektywnym podsumowaniu tygodnia o ostatnich meczach polskich drużyn w Lidze Konferencji. Choć obie podpadły z rozgrywek, postrzegane są jakby...

Po czwartkowych występach Jagiellonii Białystok i Legii Warszawa przez media przelała się, czy jeszcze przelewa, fala komentarzy. Obie drużyny zakończyły udział na ćwierćfinale, ale ktoś niezorientowany w realiach po lekturze tylko tytułów tekstów mógłby odnieść wrażenie, że chyba jakiś puchar musiały jednak zdobyć. Obie są bowiem chwalone na wyścigi i naprawdę trudno zauważyć, że nie będą już brały udziału w rozgrywkach.

Pełne euforii komentarze dotyczą choćby liczny zdobytych bramek przez wszystkie polskie drużyny w europejskich pucharach w tym sezonie (za: sport.tvp.pl):

„Łączny bilans jest imponujący. Polscy kibice aż 87 razy cieszyli się z goli. Gdybyśmy doliczyli do tego wyniku wykorzystane rzuty karne z konkursu jedenastek w meczu Wisła – Spartak Trnawa, ten wynik zakręciłby się blisko setki!

Rekord wszech czasów został pobity, i to z ogromnym zapasem. Dotychczas najwięcej goli polskie kluby zdobyły w sezonie 2002/03 – 66. Wtedy Wisła Kraków dotarła do 1/8 finału Pucharu UEFA, zdobywając po drodze 28 bramek. Swoje zrobiły także Amica Wronki (18 goli), Legia (13) i Polonia Warszawa (7).

Obecny wynik imponuje jeszcze bardziej, jeśli cofniemy się o pięć lat wstecz. W sezonie 2019/20 Legia, Lechia Gdańsk, Cracovia i Piast Gliwice w eliminacjach europejskich rozgrywek uzbierały ledwie 18 trafień. Wzrost jest zatem pięciokrotny. Oby tak dalej!”

To jeszcze nie koniec pochwał na wspomniany temat:

„Polskie ślady wciąż są widoczne w klasyfikacji strzelców. Jej liderem z ośmioma golami pozostaje Afimico Pululu. Napastnik Jagiellonii wciąż ma spore szanse na zdobycie korony króla strzelców rozgrywek, gdyż niewielu jego rywali pozostało w grze”.

Chciałbym jednak odrobinę stonować nastroje i zwrócić uwagę na pewne fakty. Polskie media zapatrzone w występy swoich drużyn nie zwracały uwagi na rezultaty kilku innych, choć moim zdaniem powinny. W ćwierćfinale Ligi Konferencji znalazł się też, czyli jak Jagiellonia i Legia, zespół z maleńkiej Słowenii – NK Celje. To ten, z którym w fazie ligowej zremisowała 3:3 drużyna z Białegostoku. Mówimy o zaledwie dwumilionowym kraju, imponującym też wynikami w innych sportach (siatkówka, kolarstwo, narciarstwo).

W półfinale wspomnianych rozgrywek zagra szwedzki Djurgårdens IF, po drodze wygrywając w fazie ligowej 3:1 z Legią. Natomiast w półfinale Ligi Europy, czyli rozgrywek postrzeganych jako silniejsze od Ligi Konferencji, wystąpi norweskie FK Bodø/Glimt.

Łączna liczba mieszkańców trzech wymienionych krajów nie stanowi nawet połowy mieszkańców Polski! Gdy analizuje się wszelkie piłkarskie tabele, zestawienia, rankingi, nikt tego pod uwagę nie bierze. A szkoda, bo może wtedy zdał by sobie sprawę, że bazując na wspomnianej zależności, wyniki uzyskiwane przez rodzime drużyny w trwającym jeszcze sezonie powinny być co najmniej obowiązkiem, a nie powodem do dumy.

▬ ▬ ● ▬