Cóż za frapujące zagadnienie

Właśnie pojawił się wzorcowy wręcz kandydat do spadku. Chodzi jednak o spadek w przyszłym… sezonie. Nie fantazjuję, na co chętnie przedstawię dowód.

Czytam kolejne teksty pełne zachwytów dotyczących gry drużyny o nazwie Girona Fútbol Club. Nigdy nie była potentatem w La Liga i wątpię, by się takim stała. Debiutowała w niej w 2017 roku, by po dwóch sezonach zaliczyć spadek. Po trzech kolejnych znów wywalczyła awans. Gdyby utrzymała się w obecnym, na co wiele wskazuje, byłby najdłuższym pobytem Girony w hiszpańskiej ekstraklasie w jej historii.

Jakim więc cudem drużyna z prowincjonalnego stutysięcznego katalońskiego miasta jest liderem tabeli? Jak to możliwe, że „rządzi w Katalonii zamiast Barcelony”, jak podsumowały miejscowe media jej zwycięstwo 4:2 w ostatniej kolejce ligowej nad Barceloną właśnie i to na jej stadionie. Po tym meczu trudno uznać za przypadkowe liderowanie Girony w tabeli jednej z najsilniejszych lig na świecie.

Czy jest w stanie pozostać na czele do końca rozgrywek? Pewnie większość odpowie, że nie. Tak jak przed laty nie dawała szans na mistrzostwo Anglii Leicester City, uważając jego wyniki za chwilowy wybryk natury. Bo niemal w każdym sezonie w któreś lidze pojawia się rewelacyjnie grający zespół. Nikt tego nie oczekiwał, więc jego wyniki są trudne do wytłumaczenia, co w skrajnych przypadkach, jak właśnie z Leicester City w sezonie 2015/16, kończy się zdobyciem tytułu. W pozostałych rewelacja rozgrywek zajmuje miejsce i tak ponad stan swoich możliwości i potencjału.

To apogeum procesu, który przypomina wykres sinusoidalny. Jak bardzo krzywa odbiła ponad miarę w górę, tak samo zaczyna zmierzać w przeciwnym kierunku. Zamiast walki o mistrzostwo zaczyna się walka o utrzymanie w następnym sezonie, a czasami jeszcze pod koniec tego samego.

Kliniczny przykład wspomnianego procesu stanowi Wisła Płock. Od zachwytów i liderowania Ekstraklasie na początku ubiegłego sezonu, aż do spadku z niej na jego końcu. Gdy trwał jeszcze okres zachwytów, pozwoliłem sobie pójść pod prąd obowiązującej wtedy narracji, gdy Wisła z kompletem 12 punktów po czterech kolejkach prowadziła w tabeli, zastanawiając się, czy nie pojawił się już kandydat do spadku:

„Zagadnienie jest naprawdę frapujące, że można się na nim śmiało habilitować. Często się bowiem zdarza, że drużyna, teoretycznie bez wielkiego potencjału, niespodziewanie spisująca się znacznie lepiej niż oczekiwano w danym sezonie, w następnym zaczyna mocno dołować.

Ostatni przykład - Warta Poznań. Świeżo po awansie do Ekstraklasy w 2020 roku stała się rewelacją rozgrywek do ostatniej kolejki walczącą o miejsce w europejskich pucharach. W poprzednim sezonie nastąpiło silne tąpnięcie i, na szczęście udane, ratowanie przed spadkiem. Dlatego gdy na jesieni 2021 roku wszyscy wychwalali pod niebiosa Radomiaka, zacząłem się zastanawiać – kandydat to spadku w kolejnym sezonie? Turbulencje w Radomiu zaczęły się już na wiosnę…”

Los Wisły jest już znany, sprawdził się najczarniejszy scenariusz. Tak samo jak w przypadku wspomnianego Leicester City, choć tu w dłuższej czasowej perspektywie, gdy po siedmiu latach od zdobycia mistrzostwa Anglii spadł z ligi.

Dzień przed wygraną Girony w Barcelonie pierwsze zwycięstwo (3:1 nad Borussią Mönchengladbach) w Bundeslidze od trzech i pół miesiąca zanotował 1.FC Union Berlin. W poprzednich dziesięciu kolejkach zanotował dziewięć porażek z rzędu i remis, więc walczy o utrzymanie. W ubiegłym sezonie zdołał zakwalifikować się do Ligi Mistrzów zajmując czwarte miejsce w Bundeslidze. Biorąc pod uwagę ciągle skromny potencjał klubu, to był wynik wręcz rewelacyjny. I teraz Union za to płaci słabymi wynikami w jednych i drugich rozgrywkach potwierdzając regułę o dołujących rezultatach przychodzących po nadspodziewanie dobrych wynikach drużyny, która nie należy do potentatów w swoim kraju. A skoro nie należy, nie potrafi poradzić sobie w bardziej wymagających okolicznościach (dodatkowy udział w prestiżowych rozgrywkach), na które sama zapracowała.

Dlatego w odniesieniu do Girony mogę napisać, na zasadzie „kopiuj – wklej”, to samo, co napisałem na początku poprzedniego sezonu o Wiśle Płock, że „ze spokojem śledzę jej losy i jestem ciekawy dalszych wyników”.

▬ ▬ ● ▬