Czekanie na kolejne fotki?

Fot. Mateusz Kostrzewa - legia.com

O Steevenie Langilu zrobiło się w poniedziałek głośno. Właściwie głośno jest od kilku dni, choć w tym czasie nie zagrał w żadnym meczu nawet minuty.

Zaliczył za to występ poza boiskiem, co niczego dobrego nie wróżyło. Do internetu przedostały się fotki z zakrapianej imprezy, w której wyżej wymieniony uczestniczył. A przy okazji także komentarze – że Langil przegiął, że to kolejny przykład jego braku profesjonalizmu i tak dalej…

Chyba doszczegółowienia wymaga słowo „kolejny”. Otóż zaledwie przed kilkoma dniami ten sam zawodnik został ukarany przez trenera Legii za podobny incydent. W internecie też pojawiła się jego imprezowa fotka, a później opinia, że praktycznie jest już w Legii skończony, a klub postara się go zimą gdzieś wypożyczyć. Został ukarany finansowo i na boisku się nie pojawiał. Zabrakło go w kadrze na ostatni mecz ligowy ze Śląskiem, co nie stanowiło najmniejszej nawet niespodzianki. Zamiast w nim zagrać, skopiował swój pozaboiskowy wyczyn.

Według mojej teorii przez przypadek coś może zdarzyć się raz. Jeśli zdarza się znowu, należy już mówić o pewnej konsekwencji działania. Dlatego nie chce mi się wierzyć, żeby drugi raz kompromitujące fotki pojawiły się w sieci przez przypadek, nawet jeśli wrzucili je znajomi Langila.

Problemy zaczęły się po zwolnieniu Besnika Hasiego, czyli trenera, który go do Legii ściągnął. Jacek Magiera nie widzi dla reprezentanta Martyniki miejsca w swojej drużynie. Uzyskiwane ostatnio przez nią wyniki potwierdzają, że dokonuje z pewnością trafnych wyborów kadrowych.

Być może więc Langil postanowił pomóc szczęściu, by szybciej rozstać się z klubem, z którym jest mu obecnie wyraźnie nie po drodze. Po tej drugiej udokumentowanej fotkami imprezie, gdy został usunięty z pierwszej drużyny, pojawiły się informacje, że klub rozważa możliwość rozwiązania z nim zawartego w lipcu trzyletniego kontraktu. Może właśnie o to chodzi?

Szanse Langila, nazywanego już transferowym niewypałem, na powrót do drużyny Legii są teraz nawet nie zerowe, ale minusowe. Klub, który wydał na niego pół miliona euro (plus dopłata po awansie do Ligi Mistrzów) pewnie chciałby jak najwięcej z tej sumy odzyskać.

Gdyby nawet znalazł się chętny na jego wypożyczenie, nie wiadomo, czy jakaś oferta w pełni by zawodnika zadowalała. A gdyby doszło do rozwiązania kontraktu, mógłby z dnia na dzień sam decydować o swoim dalszym losie.

Jeśli w najbliższych dniach znów pojawi się w internecie fotka z kolejnej imprezy z Langilem w roli głównej, dla mnie będzie to jasny sygnał i potwierdzenie, że...

▬ ▬ ● ▬