2025-07-18
Czekanie na kolejnego „króla aptek”?
Rozpoczął się nowy sezon w dwóch najwyższych polskich ligach. Pierwszego dnia najbardziej interesujący wydawał mi się mecz nie w Ekstraklasie, ale...
W piątek we Wrocławiu miejscowy Śląsk walczył z Wieczystą Kraków na inaugurację drugiej lidze zwanej pierwszą. Z jednej strony zespół po przejściach. Jeszcze w ubiegłym roku grał w europejskich pucharach, by ostatecznie spaść z ligi. I w ten sposób stał się w nowym sezonie przedstawicielem największego polskiego miasta (673 tysiące mieszkańców – trzecie pod względem liczby ludności po Warszawie i Krakowie, według danych GUS z 2024 roku), które nie ma Ekstraklasy!
Nie sądzę, by we Wrocławiu ktoś z tym faktem mógł się spokojnie pogodzić. Czyli cel stawiany przed Śląskiem może być tylko jeden – jak najszybszy powrót do tej Ekstraklasy. Stawiany w szczególnym momencie. Klub w każdej chwili może zostać sprzedany. Urząd miasta, ciągle jeszcze większościowy udziałowiec, chce się w końcu tych udziałów pozbyć.
Pierwszą drużyną, która zgodnie z kalendarzem rozgrywek stanęła Śląskowi na drodze do powrotu do Ekstraklasy, okazała się Wieczysta. Czyli dla mnie wciąż największy znak zapytania w polskiej piłce. Klub bazujący na wręcz nieograniczonych środkach swojego właściciela, a jednocześnie właściciela sieci aptek, Wojciecha Kwietnia. W ostatnich latach notował serię awansów, które wywindowały go właśnie na poziom zaplecza Ekstraklasy, pierwszy raz w historii. I zamiast z pokorą próbować się oswoić z tym poziomem, już deklaruje chęć kolejnego awansu, który ma być celem stawianym przed drużyną.
Nikt tego zabronić nie może, zastanawiam się tylko po co i dla kogo? Wieczysta została nazwana „jednym z najdziwniejszych beniaminków”. Nie ma stadionu, na którym mogłaby rozgrywać na tym poziomie mecze, więc musi wszystkie teoretycznie „u siebie” grać w Sosnowcu.
Nie wierzę w powodzenie projektu bez mocnych podstaw kibicowskich i infrastrukturalnych. W ostatnim sezonie średnia na meczach Wisły w Krakowie (18 420) była wyższa, niż liczba widzów na wszystkich meczach Wieczystej (11 310) na jej niewielkim stadioniku! Nie da się egzystować na dłuższą metę bez odpowiedniego obiektu i grać dla garstki kibiców, nawet mając w składzie gwiazdy, jak na polską piłkę, opłacane lepiej niż u konkurencji.
Zastanawiam się więc, po co panu Kwietniowi ten klub egzystujący na takich zasadach? Oczywiście odpowiedź może brzmieć – kto bogatemu zabroni? Ale zastanawiam się już od dawna jak to pogodzić z faktem, że właściciel nie ukrywa swoich wielkich sympatii do sąsiadów, czyli Wisły, z którą Wieczysta równać się nie może i nigdy wielkością jej nie dorówna. Może rozpoczęty właśnie sezon rozwiąże tę wielką zagadkę i zaspokoi moją ciekawość?
Na razie w swoim inauguracyjnym meczu na zapleczu Ekstraklasy Wieczysta zremisowała we Wrocławiu ze Śląskiem 1:1 strzelając wyrównującą bramkę z rzutu karnego w doliczonym czasie gry. Ale z przebiegu tej gry na remis na pewno zasłużyła. Kibice Śląska, którzy obejrzeli swój zespół na tym poziomie po raz pierwszy od siedemnastu lat (!), wierzą w powrót na wyższy szczebel rozgrywek, skoro frekwencja na trybunach wyniosła aż 19 629! Mogłaby jej pozazdrościć większość klubów Ekstraklasy.
Czy wrocławska drużyna wróci do niej za rok? Czy wtedy Wieczysta wywalczy kolejny awans? Jak potoczą się losy obu klubów? Czy Śląsk w osobie nowego właściciela trafi za chwilę na jakiegoś swojego kolejnego „króla aptek”, jak nazywany jest Kwiecień? Naprawdę sporo powodów, by w rozpoczętym właśnie sezonie przyglądać się z uwagą występom Śląska i Wieczystej.
PS: Po obejrzeniu meczu we Wrocławiu dowiedziałem się jaki był wynik w spotkaniu Ekstraklasy rozgrywanym w tym samym czasie w Białymstoku. Porażka Jagiellonii z Bruk-Betem Nieciecza 0:4 wydała się wręcz szokująca, ale to już temat na oddzielną opowiastkę...
▬ ▬ ● ▬