Często więcej zabiera, niż daje

Fot. Trafnie.eu

W tym samym czasie pojawiły się informacje dotyczące życia dwóch piłkarzy. Jedna miła i wyczekiwana, druga nieoczekiwana i szokująca.

W czwartek przyszło na świat najsłynniejsze polskie dziecko w 2017 roku. Choć jeszcze daleko do końca tego roku, nikt chyba nie ma wątpliwości, że teza z pewnością się obroni. O narodzinach Klary Lewandowskiej, oczekiwanym potomku najsłynniejszej polskiej pary sportowej, poinformowały media nie tylko te zajmujące się sportem, i nie tylko na swoich sportowych kolumnach.

Choć wielu postrzega Annę (dawniej) Stachurską, obecnie Lewandowską, jako żonę swojego męża - Roberta, paradoksalnie osiągnęła w sporcie znacznie więcej od niego, skoro może się pochwalić tytułem mistrza świata! Mała Klara nic o tym jeszcze nie wie, ale pewnego dnia się dowie i zdecyduje, czy iść w ślady mamy, czy taty.

Jej rodziców należy pochwalić za to, co osiągnęli ciężką pracą wbrew przeciwieństwom losu. I za to, jak się zachowują. Piękni i bogaci, mimo ogromnej popularności nie gwiazdorzą, podchodzą do swoich obowiązków do bólu profesjonalnie, nie są bohaterami żadnych afer czy skandali. Jednym słowem – trudno nie darzyć ich sympatią. Tym większą, że gdy głębiej wczytać się w życiorysy obojga, okaże się, że łatwo w życiu nie mieli.

Lewandowski ze swoją żoną pokazali jak można wdrapać się na sportowe szczyty czerpiąc z tego pełną satysfakcję. Czyli stanowią pewien wzór do naśladowania dla młodych, którzy są dopiero na początku długiego i często morderczego wyścigu. Morderczego nie tylko w przenośni.

W tym samym czasie gdy piłkarski świat gratulował państwu Lewandowskim narodziny córeczki, w mediach pojawiła się informacja o zupełnie innym wydźwięku. Angielska policja zatrzymała człowieka, który zachowywał się dziwnie w miejscu, w którym znajdować się nie powinien – w sąsiedztwie autostrady w Salford na przedmieściach Manchesteru. Dokonała tego na podstawie przepisów dotyczących zdrowia psychicznego.

Być może policja uratowała zatrzymanemu życie. Mówiąc wprost – istniało prawdopodobieństwo, że usiłuje popełnić samobójstwo. Trafił do szpitala, gdzie został poddany terapii leczenia z objawów związanych ze stresem. Tak napisał w oświadczeniu klub Everton FC, bo sprawa dotyczy jego zawodnika, Aarona Lennona.

Kiedyś policzono z jaką szybkością biega - 33,8 km/h (!) i okazało się, że nie ma sobie równych wśród piłkarzy. Przez dziesięć lat był jednym z najlepszych w Tottenhamie Hotspur. Zaliczył występy we wszystkich możliwych młodzieżowych reprezentacjach Anglii i jeszcze 21 meczów w tej seniorów. Nie mógł w swojej ojczyźnie spokojnie przejść ulicą, bo wszyscy go rozpoznawali. Czyli wdrapał się na szeroko rozumiany futbolowy szczyt. Ale widać nie był to raj.

Pomyślałem, że przypadki Lewandowskiego i Lennona są jak skrajne ściany ogromnej przestrzeni, na której toczy się życie piłkarzy. Wielu kibicom się wydaje, że ich idole mają naprawdę klawe życie. Z boku wszystko wygląda przecież fajnie, z bliska trochę mniej.

Już kiedyś apelowałem, żeby nie zazdrościć piłkarzom. Apel ponawiam. Przykład Lennona pokazuje, że piłka często więcej zabiera, niż daje.

▬ ▬ ● ▬