Czterysta pijawek

Jeden polski klub za chwilę spadnie z ligi. Z każdej ligi na koniec sezonu ktoś spada, ale ciekawe są okoliczności, które do tego doprowadziły.

Ten klub to Sandecja Nowy Sącz. Na pewno nie jest potentatem w polskiej piłce i nigdy nie był, choć raz awansował do Ekstraklasy. Stanowi przykład, jak jeszcze kilka innych, dla których taki awans stanowił wyczyn ponad stan. Wyniki Sandecji zdecydowanie bowiem wyprzedziły możliwości organizacyjne klubu.

Jego stadion nie uzyskał licencji na grę w Ekstraklasie w sezonie 2017/18. Dlatego Sandecja to klub, który nigdy nie rozegrał w niej meczu w Nowym Sączu! Występował w najwyższej polskiej lidze tylko przez sezon tułając się wyłącznie po obcych boiskach. Jako gospodarz występował w Niecieczy i Mielcu.

Spadek z Ekstraklasy stanowił początek nieszczęść, którego efektem jest… (za: dts24.pl):

„Za niewiele ponad dwa tygodnie Sandecja spadnie do III ligi. To będzie potężna frustracja i ogromny ból”.

Dodajmy – trzeciej tylko z nazwy, bo w rzeczywistości to czwarta liga. A awans do Ekstraklasy stanowił początek wieloletniej bezdomności, bowiem wiązał się z budową nowego stadionu, która trwa. Dopóki trwa, Sandecja znów musi się tułać po innych obiektach. Ostatni mecz ligowy w roli gospodarza z Hutnikiem Kraków rozegrała w Niepołomicach. To dowód swoistej paranoi polskiej piłki, go wystąpiła na stadionie Puszczy, która nie może na nim podejmować rywali z powodu przepisów licencyjnych, więc występuje w sąsiednim Krakowie na obiekcie Cracovii, wynajmując swój innej bezdomnej drużynie. Czyli...:

„Należy zacząć od tego, że budowa stadionu w Nowym Sączu od samego początku (samego pomysłu budowy) prowadzona była po amatorsku. Nie ma ani jednej osoby, która wykazała się w tej kwestii fachowością. Nigdy nie wolno było dopuścić do sytuacji, w której drużyna będzie przez tyle lat bezdomna. Należało zrobić wszystko, aby obiekt powstawał jak w każdym innym mieście: Warszawie, Krakowie, Płocku czy Szczecinie – gdzie pomimo budowania stadionów, gdzieś pomiędzy murami, znalazło się trochę zielonej trawy do rozgrywania meczów na swojej ziemi. W Nowym Sączu zrobiono wszystko na odwrót”.

Płynie z tego prosty dla mnie wniosek, że awans do Ekstraklasy może się okazać szczęściem tylko na moment, po którym następuje pasmo nieszczęść, czego Sandecja jest namacalnym przykładem. Wystarczyło spełnić tylko jeden warunek, by wyniki na boisku przerosły możliwości organizacyjne i infrastrukturalne klubu. Dlatego apel do wszystkich, którym marzy się awans – zastanówcie się, czy naprawdę was na niego stać.

Ale w przypadku klubu z Nowego Sącza jest jeszcze kolejny ciekawy aspekt:

„Jedna tylko prośba od osoby, która dobrze Sandecji życzy. Proszę więcej nie doić klubu jak krowy, bo to co czyniono w tym elemencie przez ostatnie 10 lat przechodzi ludzkie pojęcie. Klub piłkarski to nie jest parabank. Dokumenty mrożą krew w żyłach. Co w klubie piłkarskim robią papiery przedstawiające pobieranie pożyczek na wysoki procent? Skąd olbrzymie przepływy pieniędzy dla pseudo managerów, podmiotów i podmiocików? Skąd tak drakońskie, nieadekwatne, nic nie znaczące zamówienia różnych usług? Kto dał Wam wszystkim przyzwolenie do robienia własnych interesów i intersików, czyniąc tym samym krzywdę ponad 100-letniej tradycji klubu piłkarskiego Sandecja?

Osób odpowiedzialnych za wydojenie klubu, niekierowanie się jego dobrem – a w efekcie doprowadzeniem do upadku, jest łącznie ponad 400 (słownie: czterysta osób)”.

Piłka nożna to naprawdę intratny biznes. Trzeba tylko wiedzieć do kogo i kiedy się przyssać, jak pijawki. Tych aż czterystu w Nowym Sączu wiedziało kiedy.

▬ ▬ ● ▬