Czy doczekamy się odpowiedzi?

Fot. Trafnie.eu

Wygląda na to, że z zimowego snu na dobre przebudził się prezes PZPN. Przy tej okazji zadbał, by życzliwe mu media odpowiednio ów fakt nagłośniły.

Zbigniew Boniek zamierza kandydować w wyborach na członka Komitetu Wykonawczego UEFA. Choć informacja została mocno wyeksponowana w mediach, nie jest żadną niespodzianką, przynajmniej dla mnie. I to z dwóch powodów.

Po pierwsze, przed dwoma laty miał już kandydować na ten sam stołek. Miał, albo ktoś na siłę chciał, by kandydował, bo informacja okazała się wydmuszką. Po drugie, wiem, że niedawno Boniek chwalił się swoim współpracownikom w związku, że będzie się starał o wspomniane stanowisko. Gdy informacja została potwierdzona, trudno żebym udawał szczególnie zaskoczonego.

Bardzo mnie cieszy ta kandydatura. Zawsze lepiej mieć swojego człowieka w piłkarskich władzach. Żeby jednak słowo ciałem się stało, musi zostać spełniony pewien warunek. Pisałem już o tym przed dwoma laty i moim zdaniem nic się nie zmieniło – pan prezes musiałby najpierw zrezygnować ze współpracy z firmą bukmacherską! Pisałem i później, że z tego samego powodu nie spełnia warunków, by rządzić PZPN. Zarówno Kodeks Etyczny FIFA, jak i Regulamin Dyscyplinarny UEFA wskazują jednoznacznie – człowiek zajmujący się bukmacherką nie ma prawa działać w piłce pod żadną postacią!!!

Skoro nie ma prawa, dlaczego rządzi związkiem? Dobre pytanie, oddam majątek za równie dobrą odpowiedź. Przed październikowymi wyborami prezesa PZPN pismo w tej sprawie wysłali do FIFA i UEFA współpracownicy kontrkandydata Bońka, Józefa Wojciechowskiego. Odpowiedzi jednak nie dostali, przynajmniej nic na ten temat nie słyszałem, ani nie czytałem. Jedyna wersja wydarzeń, jaka do mnie dotarła - ponieważ współpracownicy Wojciechowskiego nie reprezentowali żadnej organizacji, dlatego, delikatnie mówiąc, totalnie ich olano. Zastrzegam jednak, że to tylko nieoficjalna wersja próby rozwiązania zagadki.

Wybory do Komitetu Wykonawczego UEFA powinny przynieść przynajmniej częściową odpowiedź na postawione wcześniej pytanie. Nie wyobrażam sobie, by UEFA pozwoliła na zasiadanie w swoich władzach osobie reklamującej firmę bukmacherską. To sprzeczne z jej przepisami dyscyplinarnymi, czyli aktem prawnym stanowiącym podstawę do wydawania poważnych orzeczeń. Jeśli by pozwoliła, podważyłaby własną wiarygodność w respektowaniu prawa.

Gdyby prezes PZPN został zmuszony do rezygnacji ze współpracy z bukmacherem, by dostać stołek w europejskiej federacji, oznaczałoby to, że nie może robić czego chce nawet jako obywatel Włoch, jak butnie kiedyś stwierdził. Wtedy należałoby jednak go zapytać – dlaczego nie zrobił tego samego przed wyborami do PZPN?

▬ ▬ ● ▬