Czy FIFA przymknie oczy?

Fot. Valeriy Taemnickiy

W czwartek podjęto decyzje, które powinny doprowadzić do małego trzęsienia ziemi w piłkarskim świecie. Ciekawy jestem bardzo czy doprowadzą.

W Moskwie zebrał się Komitet Wykonawczy rosyjskiego związku piłki nożnej (RFS). Na swojej stronie internetowej oficjalnie poinformował on, że postanowił dopuścić do rozgrywek drugiej ligi rosyjskiej grupy „Południe” trzy kluby z Krymu (z Symferopola, Sewastopola i Jałty). Postanowił też zaproponować na najbliższym posiedzeniu przyjęcie w poczet członków RFS okręgowych związków piłkarskich Sewastopola oraz Krymu.

To oczywiście decyzja czysto polityczna, by także na piłkarskich boiskach potwierdzić to, co dzieje się na linii frontu na wschodzie Ukrainy. Teoretycznie powinna mieć niezwykle poważne konsekwencje. Ukraiński portal „Futbolnyj Klub” nie ma żadnych wątpliwości:

„Oficjalnie przyjmując w swoje szeregi zarejestrowane na Krymie kluby, RFS złamał punkt 84 Regulaminu FIFA, który głosi: «Stowarzyszenia, ligi albo kluby, wchodzące w skład związku - członka FIFA, nie mogą przyłączyć się do innego członka FIFA albo przeprowadzać mecze na terenie innego członka FIFA oprócz wyjątkowych wypadków»”.

Czyli rosyjski związek sterowany z Kremla strzelił sobie w stopę. Ukraiński portal uważa, że nawet w obie i wyciąga oczywisty wniosek, że RFS grozi dyskwalifikacja. Co to w praktyce oznacza? Wykluczenie reprezentacji Rosji i rosyjskich klubów z wszelkich międzynarodowych rozgrywek. A być może także odebranie jej prawa organizacji finałów mistrzostw świata w 2018 roku. I podpowiada:

„Teraz do akcji powinien włączyć się związek piłkarski Ukrainy, by skierować do FIFA i UEFA protest dotyczący decyzji RFS z żądaniem sankcji dla piłkarskiego agresora”.

I tu zaczyna się prawdziwa rozgrywka na poziomie piłkarskiej dyplomacji. Z jednej strony jest regulamin FIFA, z drugiej jej interesy związane z finałami we 2018 roku. Ciekawy jestem jak to rozegra pan Blatter z kompanami z Zurychu? Problem wygląda na poważny, a sprawy zaszły za daleko, by się z nich nagle wycofywać.

Wiceprezes ukraińskiego związku (FFU), Anatol Popow, powiedział (cytowany przez tribuna.com):

„Niestety, jesteśmy dziś świadkami nie piłkarskiej, a prawdziwej wojny ze strony naszego północnego sąsiada. Na niej giną starcy i dzieci. Oto prawdziwa tragedia. Na szczęście, na piłkarskiej wojnie nie umierają ludzie. Ale piłka nożna rzeczywiście została zakładnikiem tej sytuacji”.

W sondzie przeprowadzonej wśród czytelników tribuna.com tylko 21 procent uwierzyło w poważne sankcje dla rosyjskiego związku (wykluczenie reprezentacji i klubów, odebranie organizacji finałów mistrzostw świata). Za to aż 45 procent uznało, że wszystko zostało wcześniej dogadane, a FIFA na działania RFS przymknie oczy...

PS: Ciekawy jestem bardzo co na to Jan Tomaszewski. Mądrzył się przecież przed kilkoma dniami, by politycy odpieprzyli się od sportu i nie namawiali do bojkotu mistrzostw w 2018 roku. No to go posłuchali, ale chyba nie ci, co chciał i nie tak, jak chciał. Zakpili sobie z niego w najlepsze, wykorzystując cynicznie sport do politycznych gierek...

▬ ▬ ● ▬