Czy to coś niezwykłego?

Łatwo wskazać najważniejsze wtorkowe wydarzeni w europejskim futbolu. Z pewnością większe problemy sprawia jego właściwa interpretacja i ocena.

Tym wydarzeniem był mecz ćwierćfinałowy Pucharu Włoch. Na San Siro w Mediolanie spotkały się dwie miejscowe drużyny. Derby to zawsze dodatkowe emocje, a szczególnie te związane z dwoma sławnymi klubami – Milanem i Interem. I rzeczywiście wspomniany mecz, mimo pustych trybun, przynajmniej dla telewidzów stanowił atrakcję samą w sobie. Aż do ostatnich minut pierwszej polowy. Wtedy doszło do wydarzenia, dla którego zdobywane bramki stanowiły już tylko blade tło.

W jednej z sytuacji starli się dwaj gwiazdorzy mediolańskich klubów – Szwed Zlatan Ibrahimović z Milanu i Belg Romeo Lukaku z Interu. Najpierw sczepili się głowami, a potem doszło do pyskówki. Gdy schodzili na przerwę, koledzy z obu drużyn profilaktycznie odseparowali ich od siebie, co nie było łatwe, biorąc pod uwagę solidne postury i równie solidną wagę dwóch bohaterów wydarzenia.

Już podczas meczu można było znaleźć w internecie szczegóły gorącej wymiany zdań między zawodnikami. Ibrahimović miał nazwać Lukaku „małym osłem” i obrażać jego matkę. A wtedy ten się zagotował i zaczął wykrzykiwać: „Pi***ę ciebie i twoją żonę”!

To była scenka nadająca się idealnie na zajęcia dla studentów psychologii. Zimny, wyrachowany Szwed sycił się emocjonalną, trudną do opanowania reakcją Belga. Swoim cynicznym uśmieszkiem dorzucał tylko do ognia, by ten w zachowaniu rywala zbyt szybko nie wygasł. Bo w takich emocjach można zawsze zrobić jakąś głupotę, a przez to wylecieć z boiska. Lukaku jednak nie wyleciał, za to w drugiej połowie wyleciał Ibrahimović za faul na innym zawodników i obejrzeniu drugiej żółtej kartki, ale to już zupełnie inna historia.

Starcie wagi ciężkiej dwóch gwiazdorów w Mediolanie nazwano „burzą” i „skandalem”. Z całą pewnością we wtorkowy wieczór na boisku się zagotowało. Z całą pewnością nie codziennie oglądamy takie spięcia. Ale czy rzeczywiście są one czymś niezwykłym? Raczej wręcz odwrotnie.

Współczesna piłka nożna staje się niestety coraz agresywniejszą, a przez to brudną grą. Nigdy zresztą nie była sportem dla grzecznych chłopców, co najwyżej pewne procesy zaczęły się w ostatnich latach nasilać. Bo już dawno, dawno temu jeden z piłkarzy uświadomił mi, że od pierwszego gwizdka sędziego w każdym meczu toczone są psychologiczne wojny i wojenki. Chodzi o zdenerwowanie czy wręcz zdeprymowanie rywala nawet takim prostym zdaniem:

„Ale ty słaby dzisiaj jesteś!”

Dlatego sytuacja z Mediolanu we wtorkowy wieczór jest tylko ekstremalnym przykładem tego, co w piłce powszechne. Może jedynie dzięki pustym trybunom lepiej było słychać co zawodnicy do siebie wykrzykują, jak potrafią się obrażać. Bo ile było, nawet w tym samym meczu, innych pyskówek, już nie tak dobrze słyszalnych, które umknęły uwadze wszystkich, których treści nigdy nie poznamy?

Taka jest niestety współczesna piłka. Czyli jaka? Równie brutalna i bezwzględna jak życie, które nas otacza, a w którym coraz więcej buty, cwaniactwa i chamstwa.

PS: Zapomniałbym, Inter wygrał z Milanem 2:1.

▬ ▬ ● ▬