Czy to rzeczywiście szok?

Fot. Trafnie.eu

Od dwóch dni piłkarski świat mówi głównie o tym. Gdyby nie finały mistrzostw świata, byłby to dominujący temat jeszcze przez najbliższe tygodnie.

Zinedine Zidane nie jest już trenerem Realu Madryt. Nie jest, bo nie chciał być, sam zrezygnował. Prezes klubu Florentino Perez nazwał decyzję Francuza „szokiem”, przynajmniej według oficjalnej wersji.

Według bowiem jeszcze niepotwierdzonych informacji hiszpańskich mediów panowie mieli odmienne spojrzenie na kształt zespołu w nowym sezonie. Perez chciał nowych zawodników, między innymi naszego Lewandowskiego, Zidane wolał zostać z tymi, których miał w kadrze.

A może na decyzji zaważyła bajońska oferta z Kataru? Na razie to tylko plotki, które wcześniej czy później się zmaterializują lub umrą naturalną śmiercią. Tak jest zawsze. I tak będzie też z Zidane. Choć na razie nie wiadomo co będzie w najbliższym czasie. On sam mówi, że nic nie będzie, czyli odpocznie przynajmniej przez rok.

Niektóre komentarze związane z jego odejściem są nawet bardziej zaskakujące niż sama decyzja podjęta przez Francuza. Oto znalazłem na przykład określenie - „trenerski geniusz”, które mnie rozbawiło. Dowodzi bowiem, że między geniuszem a nieudacznikiem jest tylko cienka, czerwona linia.

Autor określania albo ma problemy z pamięcią, albo nastroił ją tylko na ściśle określone częstotliwości. No bo jak to możliwe, że trenerski geniusz był w ostatnim sezonie tak strasznie krytykowany? Jak to możliwe, że mając drużynę o tak gigantycznym potencjale i dysponując praktycznie nieograniczonymi środkami finansowymi w ciągu trzech sezonów został tylko raz mistrzem Hiszpanii?

Przyznaję - nie wierzyłem, że osiągnie to, co osiągnął, czyli zdobędzie trzy razy z rzędu Puchar Mistrzów. Nie uważam go bowiem za wielkiego trenera. Ale sztuką jest znaleźć się w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu. Zidane się znalazł, bo wcześniej ciężko zapracował na swoją markę jako piłkarz i dlatego powierzono mu drużynę w klubie, z którym się identyfikuje i o którym mówi, że „dał mu wszystko”.

Jego największą zasługą było to, że nie przeszkadzał grajkom w Realu, by pokazywali na murawie co potrafią. Nie sądzę, by w każdym innym klubie potrafił odnosić podobne sukcesy. Ale pewnie jest wielu prezesów posiadających dokładnie odmienne zdanie i gotowych słono zapłacić, by się o tym przekonać. Ich wybór, ich pieniądze.

Przeczytałem, że pierwszym kandydatem do zastąpienia Zidane w Realu jest Argentyńczyk Mauricio Pochettino. Jeśli to prawda, mogę mu tylko doradzić – zastanów się pięć razy! Gdzie będziesz miał lepiej, niż w Tottenhamie Hotspur?

Londyński klub cierpliwie buduje swoją pozycję w angielskim futbolu po latach przeciętności. Dzięki tej cierpliwości niedawno przedłużył kontrakt z menedżerem. A cierpliwość to ostatnia rzecz o jaką należy podejrzewać Real. Dwa, trzy miesiące i Pochettino może zostać pogoniony z Madrytu. Jego (potencjalny) wybór, jego problem.

▬ ▬ ● ▬