2025-04-25
Czy to się mogło/może udać?
W dwóch łódzkich klubach ostatnio naprawdę sporo się dzieje. W jednym dosłownie, w drugim na razie głównie w przestrzeni medialnej.
Po ligowej porażce u siebie z GKS Tychy 1:3, ŁKS stracił szansę nawet na awans do baraży. A przecież powrót do Ekstraklasy był w tym sezonie celem stawianym przed drużyną. Natychmiast więc stracił też trenera, o czym poinformował na specjalnie zwołanej konferencji prasowej większościowy udziałowiec klubu, Dariusz Melon (za: lkslodz.pl):
„Podjęliśmy decyzję o zakończeniu współpracy z trenerem Arielem Galeano. Rozminęliśmy się w oczekiwaniach w sprawie sposobu prowadzenia drużyny. Teraz drużynę przejmie sztab tymczasowy pod kierownictwem trenera Ryszarda Robakiewicza. Jednocześnie rozpoczynamy poszukiwania trenera na nowy sezon. Chcemy podjąć decyzję o ten nominacji przed końcem sezonu”.
Zatrudnienie Galeano przez dyrektora sportowego Roberta Grafa było czymś na pograniczu szaleństwa. Powierzenie prowadzenia drużyny 28-latkowi z Paragwaju (!), czyli człowiekowi bez wielkiego trenerskiego doświadczenia z zupełnie innej sfery kulturowej rodziło podstawowe pytanie – czy to się może udać? Odpowiedź jest już znana. Właściciel klubu tak zdefiniował problem ŁKS:
„Musimy sobie jasno powiedzieć, że nie włączyliśmy się w tym sezonie do walki o awans do ekstraklasy. Odpadliśmy na pierwszym okrążeniu. Z tych zawodników, którzy w naszym mniemaniu powinni sobie poradzić w pierwszej lidze, bo do tego ich predysponują ich umiejętności, nie udało się nam stworzyć drużyny. Nie jest to kwestia słabości personalnej, a tego, że nie udało się stworzyć drużyny”.
Oby udało się w przyszłym sezonie. Przynajmniej od strony finansowej Melon stworzył mocne ku temu podstawy:
„Budżet ŁKS-u w przyszłym sezonie będzie wynosił ok. 30 mln złotych, czyli podobnie jak miało to miejsce w tym sezonie”.
Pieniędzy na pewno nie zbraknie też w drugim łódzkim klubie - Widzewie. Po niedawnym przejęciu kontrolnego pakietu jego akcji przez Roberta Dobrzyckiego w mediach pojawiły się spekulacje o wielkich planach nowego właściciela związanych z letnim oknem transferowym (za: meczyki.pl):
„Lista transferowa Widzewa jest długa. Klub ma do wydania ok. 4 miliony euro i celuje w byłych reprezentantów Polski: Michała Skórasia, Kamila Jóźwiaka, Dawida Kownackiego czy Mariusza Stępińskiego. W kręgu zainteresowań jest też Benjamin Kallman”.
Czy to dobry pomysł, by ściągać głównie byłych reprezentantów? To się okaże, z transferami bywa różnie i jeszcze nie było takiego klubu, który miałby stuprocentową skuteczność. Ale gdy przeczytałem nazwiska czterech Polaków, przypomniała mi się historia sprzed lat z czterema nowymi zawodnikami ściągniętymi do Widzewa. Przed sezonem 1989/90 w Łodzi pojawili się: bramkarz Andrzej Kretek (z GKS Jastrzębie), pomocnik Jarosław Michalewicz (Jagiellonia Białystok) oraz napastnicy - Jacek Bayer (Jagiellonia Białystok) i Grzegorz Waliczek (Zagłębie Sosnowiec). Było przy tym sporo szumu, bowiem pozyskanie wspomnianych zawodników uznano za na tyle znaczące wzmocnienie drużyny, że stawiano przed nią jasny cel - walkę o europejskie puchary. A sezon zakończył się… spadkiem z ligi.
Widzew miał wtedy w kadrze naprawdę niezłych grajków, ale jako puenta do jego ówczesnych wyników pasuje fragment cytowanej powyżej wypowiedzi właściciela ŁKS, że „nie udało się stworzyć drużyny”. Nie wiem, kogo pozyska latem, ale mam nadzieję, że z nowych nabytków uda mu się stworzyć wartościową drużynę.
▬ ▬ ● ▬