2024-05-22
Czy z podkulonym ogonem?
Ostatnie dni zdecydowanie należą do trenerów w polskiej piłce. Życie błyskawicznie dopisało puentę do poprzedniego tekstu właśnie im poświęconego.
Jednym z jego bohaterów, choć tylko drugoplanowym, był Dawid Szwarga, żegnający się za moment z Rakowem Częstochowa. Zastąpi go ten, którego on zastąpił w ubiegłym roku. Klub już oficjalnie ogłosił, że Marek Papszun wraca do Rakowa i:
„Wraz z początkiem nowego sezonu przejmie funkcję pierwszego trenera. Kontrakt będzie obowiązywał przez najbliższe dwa lata, z możliwością odejścia w ściśle określonych sytuacjach.
Dla trenera Marka Papszuna będzie to powrót do miejsca, w którym świętował wielkie sukcesy i stał się legendą klubu, przechodząc imponującą drogę od II ligi do mistrzostwa Polski w 2023 roku. Oprócz tego dwukrotnie wygrywał Puchar oraz Superpuchar Polski, dokładając do tego dwa srebrne medale PKO BP Ekstraklasy i debiut w europejskich pucharach”.
Konferencja z udziałem jego oraz właściciela klubu Michała Świerczewskiego odbędzie się w poniedziałek, a dziennikarzy już poinformowano w komunikacie, że „będzie to jedyna okazja do zadawania pytań” wyżej wymienionym w najbliższym czasie.
Powrót Papszuna do Częstochowy to typowa informacja z kategorii spodziewanych niespodzianek. Komentarzy oczywiście mnóstwo (za: przegladsportowy.onet.pl):
„Papszun poszukiwał pracy za granicą, lecz nie pojawiało się zbyt dużo ofert, które interesowałyby 49-latka. Nowy-stary trener Rakowa chciał przejąć zagraniczny zespół bijący się o najwyższe cele, ale nie z najmocniejszych europejskich lig”.
Ale czy naprawdę „się pomylił", a jego „powrót to porażka”? Z pewnością:
„Papszun był wyjątkowo zdeterminowany, gdy w grę wchodziło prowadzenie reprezentacji Polski. Prezes PZPN, Cezary Kulesza rozmawiał z nim, ale kadrę ostatecznie otrzymał Michał Probierz, przez co były szkoleniowiec Rakowa miał żal”.
Ale czy rzeczywiście (za: meczyki.pl) „wraca z podkulonym ogonem”? Skoro teraz wraca, może warto się zastanowić, czy przed rokiem mógł (powinien) zostać? A gdyby został, czy dziś by się z drużyną nie żegnał jak Szwarga? Wydaje mi się, że tamta decyzja była przemyślana i odszedł w najlepszym momencie. Pewnie szukał lepszego klubu za granicą do dalszej pracy, ale przede wszystkim musiał zdawać sobie sprawę, że z drużyny, którą doprowadził do tylu sukcesów, w kolejnym sezonie może już więcej nie wycisnąć.
Nie wiem, czy jego następca też zdawał sobie z tego sprawę. Wydaje się, że od początku stał na straconej pozycji. Oczekiwania wobec niego były ponad miarę, a teraz ponad miarę jest też krytyka. Czy rzeczywiście „nie dorósł do swojego mistrza”? Raków oczywiście nie grał jak sezon wcześniej, ale sezon wcześniej nie grał w fazie grupowej europejskich pucharów. A do tego, po raz pierwszy w historii klubu, doprowadził go Szwarga, nie Papszun.
Jedno dla mnie nie ulega wątpliwości. Dzięki powrotowi do Częstochowy tego drugiego przekonamy się ile jest jest wart jako trener pracujący już pod większym ciśnieniem. Bo natychmiast trafiłem na opinię, że Raków będzie głównym kandydatem do tytułu w najbliższym sezonie. A paprząc na pracę Papszuna, będzie można przy okazji się przekonać, ile naprawdę wart był (jest) też Szwarga.
▬ ▬ ● ▬