2014-02-01
Czym to się skończy?
Wczoraj trochę sobie poironizowałem z nowego sponsora kadry. Dziś już zupełnie poważnie postanowiłem się zastanowić co z tego wszystkiego wyniknie?
Na razie panuje błogi spokój. Mam na myśli nie tylko pozyskanie nowego sponsora, ale też ostateczną rozprawę ze śmiesznymi meczami reprezentacji. Przeczucie mi jednak podpowiada, że już niedługo zacznie się dziać.
Zbigniew Boniek obwieścił koniec śmiesznych meczów kadry. Informacja została przed kilkoma dniami rozkolportowana jako kolejny wielki sukces prezesa PZPN. Ten bowiem rzucił na szalę przychody jakich potencjalnie pozbawił się związek. Za mecze niby-reprezentacji sprzedawane telewizjom przez pośrednika, SportFive, dostawał przecież konkretną kasę. Wiadomo jednak – wizerunek najważniejszy. Nikt nie będzie sobie wycierał ust reprezentacją narodową!
A tak przy okazji nastąpiło ciche wypowiedzenie wojny firmie, która oficjalnie jest tytułowana partnerem związku. Nieoficjalnie stanowi kulę u nogi pozostawioną przez poprzednika w spadku z długoletnim kontraktem. Niemal oficjalnie Boniek dawał do zrozumienia, że stosunki na linii PZPN – SportFive są raczej (nawet bardzo) chłodne.
W tym kontekście dziwny wydał mi się kolejny ruch dokonany dosłownie dzień później. Ten sam PZPN odtrąbił kolejny sukces chwaląc się pozyskaniem nowego sponsora. Portal cinkciarz.pl ma świetną nazwę, biorąc pod uwagę branżę w jakiej działa. Wyjątkowo adekwatna do przeprowadzanych operacji i jeszcze łatwa do zapamiętania. Wszedłem na tę stronę, zobaczyłem co tam można zdziałać. Na pewno pomocna dla wszystkich potrzebujących wymienić walutę, choć oferowanych kursów nie porównywałem z konkurencją. Niech to zrobią potencjalni klienci.
Niestety słowo zawarte w nazwie portalu ma trochę pejoratywne skojarzenia z przeszłością, czyli z tym, co było kiedyś nie do końca legalne. Trochę nie pasuje, by wymieniać je w kontekście reprezentacji Polski.
Czy więc jej wizerunek nie ucierpi jak w przypadku śmiesznych meczów? Nikt tego nie brał po uwagę? Z jednej strony twarde stanowisko, nawet za cenę rezygnacji z konkretnych przychodów, a z drugiej co? Czy wyobrażacie sobie na przykład Roberta Lewandowskiego na treningu kadry z napisem „cinkciarz.pl” na koszulce? Już widzę jak internet miałby z tego ubaw przez wiele dni…
Jeszcze dziwniejsza wydaje się rola SportFive. Oficjalny komunikat nie pozostawia wątpliwości:
„Polski Związek Piłki Nożnej informuje, że wspólnie ze swoim wieloletnim partnerem, firmą SportFive, pozyskał kolejnego sponsora dla piłkarskiej Reprezentacji Polski”.
Czy naprawdę firma wyszukała i poleciła takiego sponsora? Nie bardzo chce mi się wierzyć. Ale na razie mam oficjalny komunikat. Może życie dopisze do niego wkrótce puentę.
I jeszcze termin obu informacji. Zostały ogłoszone dosłownie dzień po dniu. Przypadek? Raczej kolejna okazja pokazania siły.
SportFive to międzynarodowa agencja marketingowa, czy inaczej - potężna korporacja działająca między innymi na rynku piłkarskim. PZPN jest w tej chwili na nim bardzo przeciętnym graczem. Przypisywanie mu wielkiej mocy ze względu na osobę prezesa chwilami staje się tragikomiczne. Pytania w stylu – czy to on załatwił nam miejsce w trzecim koszyku przed losowaniem eliminacji EURO 2016 – świadczą o kompletnym braku rozeznania jak działa UEFA. Albo totalnym zachłyśnięciu się efektami PR-owskimi.
Przypomnę tylko, że Boniek szerokim łukiem ominął pomysł ubiegania się Polski z Ukrainą o organizację EURO 2012. Nie poparł swoim nazwiskiem tej kandydatury. Michel Platini przyznał później szczerze, że sam głosował na Włochy. Może więc przyszły prezes PZPN nie chciał się angażować w słabo rokujący projekt, oczekując zwycięstwa kraju, którego (co podkreśla) jest obywatelem?
Nie sądzę więc, by Boniek był supermenem potrafiącym wszystko i wszystkich załatwić. Choć gdy słucham jego wypowiedzi, czasami odnoszę wrażeniem jakby w to uwierzył. Otaczający go klakierzy uwierzyli już dawno.
Prezes PZPN ma naprzeciw siebie naprawdę mocnego gracza z ciągle ważną wieloletnią umową. Obawiam się, że przeżyjemy jeszcze wielkie BUUUUM! Chyba szybciej niż później. Kto będzie w tej wojnie zwycięzcą? Zwycięzca może być tylko jeden. Nie cierpię bezdusznych korporacji, ale życie nauczyło mnie, że trudno z nimi wygrać. Czyżby ktoś musiał się nauczyć przegrywać?
▬ ▬ ● ▬