Destrukcyjne ego

Fot. Trafnie.eu

Koniec kariery to niezwykle trudny okres dla każdego zawodnika. Dla wielu niestety początek życiowych dramatów. Dla jednego dramat już się zaczął.

Mam na myśli piłkarza już sporo po trzydziestce, ale całkiem jeszcze młodego, świetnie wysportowanego, wyglądającego niemal jak nastolatek. Mówimy o wieku metrykalnym, nie biologicznym, który jest zdecydowanie niższy, zważywszy na wzorcowe wręcz prowadzenie się wyżej wymienionego.

Niestety wykonuje zawód, w którym wiek emerytalny nabywa się mniej więcej w wieku przez niego właśnie osiągniętym. Choć ten moment jest płynny i każdy wybiera go indywidualnie, nadchodzi jednak nieuchronnie i trzeba się z tym pogodzić, co nie wszyscy jednak potrafią zrozumieć i zaakceptować.

On z pewnością nie potrafi, a chodzi o Cristiano Ronaldo. Przeczytałem ostatnio kilka artykułów traktujących piłkarza Manchesteru United, delikatnie rzecz ujmując, bez specjalnych zachwytów, z pytaniem, czy to początek jego końca?

Dla człowieka mówiącego o sobie, że „lepszego piłkarza w historii nie było” (!), podobne opinie muszą być potwornie bolesne. Ja jednak nie mam zamiaru się nad nim użalać z tego powodu, bo go nie cierpię od lat i od lat otwarcie o tym mówię (piszę). A nie cierpię jak wszystkich narcyzów zatruwających otoczenie toksycznymi fluidami rozbudzonego ego.

Gdy oglądałem Ronaldo w niedawnym meczu Ligi Mistrzów z Atletico Madryt, za bardzo nie miałem ochoty oglądać. Jego mimika i mowa ciała były potwornie irytujące. Nie pozostawiały wątpliwości, że jak zwykle chce, wręcz musi być najlepszy, a nie ma na to żadnych szans. Dlatego nie jestem zaskoczony, jak donoszą angielskie media, że Manchester United nie będzie mu robił przeszkód, jeśli postanowi odejść po zakończeniu sezonu. Bo informują też (za: wp.pl), że „relacje na linii Rangnick [manager drużyny] - „CR7” nie są najlepsze, bo trenerowi niezbyt podobają się przesadne - jego zdaniem - próby rządzenia szatnią przez doświadczonego napastnika”.

Kiedy po wielu latach wrócił do Manchesteru jego toksyczne ego szybko dało znać o sobie i postanowił przejąć dowództwo w drużynie. Nie wszystkim się jednak spodobało, że zapragnął z marszu zostać jej kapitanem. Szczególnie Harry Maguire, piastujący tę funkcję, nie miał i nie ma najmniejszej ochoty oddawać opaski.

Ronaldo miał być wartością dodaną do drużyny, a stał się jej problemem rozsadzając od środka. Przy okazji niedawnych derbów Manchesteru były obrońca United Gary Neville wręcz go zmiażdżył twierdząc, że nie miałby teraz szans na grę w wyjściowym składzie City!

Przypomnę tylko, że pod koniec ubiegłego roku życzyłem Ronaldo „szybkiego i bezproblemowego przejścia na emeryturę, żebyśmy mogli wreszcie odpocząć od jego dąsów”. I dalej tego życzę.

▬ ▬ ● ▬