Dlaczego nie muszę się dziś pastwić?

Fot. Trafnie.eu

Wisła Kraków poniosła najwyższą porażkę w europejskich pucharach przegrywając w Wiedniu z Rapidem 1:6 w eliminacjach Ligi Europy.

Jej kibice dopingują piłkarzy używając przyśpiewki:

„Jazda, jazda, jazda, Biała Gwiazda”!

I rzeczywiście po meczu była jazda, ale ta przysłowiowa, w mediach. Kto tylko mógł przejechał się po drużynie. „Katastrofa”, „blamaż”, pogrom”, „przerażająca bezradność” – oto fragmenty tytułów pomeczowych komentarzy.

Gdy notuje się najwyższą w historii klubu porażkę, trudno kogokolwiek chwalić i nie mam zamiaru do tego namawiać. Choć może namówię, by chwilę się zastanowić, czy oczekiwania związane z rewanżowym meczem w Wiedniu nie były za duże?

Klubowa strona Wisły przekonywała:

„Rozgrywany tydzień temu domowy mecz z Rapidem zakończył się dla krakowian wynikiem 1:2. Wisła pomimo ostatecznej porażki prezentowała się na tle wyżej notowanego rywala naprawdę dobrze, momentami będąc blisko wyrównania stanu dwumeczu. Co jednak najważniejsze podopieczni Kazimierza Moskala nie przestraszyli się Austriaków. Pozbawiona kompleksów rywalizacja jak równy z równym przy zaledwie jednobramkowym deficycie pozwala z przekonaniem myśleć o wyjazdowym sukcesie – a w tym dodatkowo graczy w czerwonych koszulkach wspierać będzie spora delegacja kibiców z Krakowa”.

Na klubowe media zawsze trzeba wziąć poprawkę, bo z definicji są skrzywione w jedną stronę. Ale pozostałe nadawały w podobnym tonie, bezkrytycznie cytując choćby pomocnika Igora Sapałę (za: gazetakrakowska.pl):

„Mecz w Krakowie był wyrównany. Jedziemy do Wiednia bez kompleksów, oczywiście z szacunkiem do rywala, ale jedziemy po swoje. Nie mamy nic do stracenia, chcemy awansować do kolejnej fazy Ligi Europy”.

Nastąpiła więc pewna nadinterpretacja wydarzeń (za: interia.pl):

„Czołowy zespół austriackiej ligi miał przyjechać na pierwszy mecz, do Krakowa jak po swoje. Najadł się jednak strachu, i choć wygrał (2:1) przed rewanżem wciąż nie może być spokojny”.

Niektórych wyraźnie poniosła wyobraźnia, skoro starcie z Rapidem miało być… (za: goal.pl):

„O tym, jak dużej rangi jest to spotkanie świadczy m.in. fakt, że UEFA jako arbitra głównego tego starcia wybrała Michaela Olivera. Anglik to niezwykle doświadczony sędzia, który pomimo wciąż dość młodego wieku sędziował m.in. kluczowe mecze Euro 2024, a w czasie ligowego sezonu jest głównym rozjemcą w Premier League”.

To jeszcze przypomnę, co sam pisałem:

„Można oczywiście próbować zaklinać rzeczywistość przed rewanżem, że przecież w piłce wszystko jest możliwe i... Oczywiście czasami jest, jednak wolę pozostać realistą i przyznać, że w awans Wisły nie wierzyłem także przed czwartkowym meczem, choć życzę jej jak najlepiej”.

Może dlatego nie muszę się dziś nad nią pastwić, skoro wcześniej nie wypisywałem żadnych głupot.

▬ ▬ ● ▬