Dlaczego o tym nie piszecie?

Fot. Trafnie.eu

Dwa tematy, choć właściwie przecież jeden. Odnoszę wrażenie, że od wielu lat istnieją niezależnie od siebie. Ale na pewno nie wszystkim to przeszkadza.

Natrafiłem w "Przeglądzie Sportowym" na tekst o hazardzie. Tytuł jednoznaczny: "Nie stać nas na tak twarde prawo". I jeszcze jego druga część w formie pytania: "Co dalej z ustawą hazardową?" Właściwie odpowiedź pojawiła się już przed pytaniem.

Oto cytat z tekstu:

"Polskiego sportu nie stać na to, żeby dziesiątki milionów złotych przechodziły mu koło nosa. Obowiązująca od 2010 roku „ustawa hazardowa” w żaden sposób nie zmieniła tego, że rodacy chętnie obstawiają wyniki meczów, sprawiła jednak, że kluby mają z tego cztery razy mniej niż mogłyby mieć".

Ta sama gazeta opublikowała zaledwie dwa dni później wywiad z bohaterem nowej książki, która ukazała się w sprzedaży. Tytuł również jednoznaczny: "Przegrany", czyli biografia byłego piłkarza, Grzegorza Króla. Przegrał walkę z hazardem, a przy okazji też z alkoholem. Może niewielu go już pamięta. Ja pamiętam i jak zaczynał, i jak stopniowo znikał z horyzontu. Był wielkim talentem, a został najwyżej średnim ligowym zawodnikiem. Nie pozostawił nikomu złudzeń dlaczego. Oto fragment książki:

„Był czas, gdy siedziałem przed monitorem po 15 godzin na dobę. Spałem i jadłem tylko wówczas, gdy organizm wyraźnie się buntował. Bez przerwy szukałem kolejnych meczów, tworzyłem setki kuponów – tylko to mnie pochłaniało. Gdy akurat nikt nie grał w piłkę, skupiałem się na innych dyscyplinach. Baseball, hokej czy krykiet nie były mi obce. Jeśli akurat nie grali we Francji, to zerkałem na rozgrywki w Indonezji albo Chile. O trzeciej lidze słowackiej czy drugiej lidze singapurskiej wiedziałem wszystko.
Ale zaraz, zaraz... Przecież piłkarze mają zakaz gry u buków! No tak, to prawda. Ale wiecie, ilu piłkarzy ten zakaz obchodzi? Wiecie”.

Znowu fragment pierwszego tekstu:

„Przypomnijmy sobie zatem, że w 2009 roku polski sport przyjął od bukmacherów 40 milionów złotych, a już w następnym wskutek działania „ustawy hazardowej” musiał poradzić sobie z tym, że ta branża przykręciła kurek do 10 milionów. Do dziś liga piłkarska nie może znaleźć sponsora tytularnego, a Wisła Kraków po tym, jak przymusowo rozstała się z firmą od zakładów, reklamuje na koszulkach tylko Tele-Fonikę, firmę należącą do właściciela klubu. Sport bezpowrotnie stracił łącznie 180 milionów złotych”.

Król wspomniał w wywiadzie o jednym z piłkarzy Wisły, Łukaszu Burlidze i jego problemach z hazardem, które wyszły na jaw...:

„Dopiero wtedy, gdy ktoś go nagrał w punkcie bukmacherskim. A ja wiedziałem, że Łukasz grał już pięć lat wcześniej. Hazard, ruletka, totalne uzależnienie. I jestem pewien, że w Wiśle już na samym początku wszyscy o tym wiedzieli. I czemu mu nie pomogli? Nie może być tak, że wszyscy nagle stają się totalnie zaskoczeni, gdy chłopak ma już milion złotych długu”.

Znów będzie fragment o ustawie hazardowej:

„Warto zwrócić uwagę, że w przypadku działania w naszym kraju firm oferujących możliwość zawierania zakładów na wydarzenia sportowe chodzi jednak o znacznie większe zjawisko niż tylko pozyskiwanie sponsorów przez poszczególne kluby. To także kwestia dochodów do budżetu państwa wynikających z podatków. Firmy bez licencji naprawdę działają w Polsce, ale fiskusowi nie oddają nawet grosza... Walka o przestrzeganie prawa jest nieskuteczna, a pieniądze, które także fajnie byłoby przeznaczyć na inwestycje sportowe, mijają nas bokiem”.

A teraz Król powie niestety niezbyt fajną rzecz:

„Byli tacy, którzy zarobili dwa razy więcej ode mnie, a dzisiaj nie mają nic. I nie potrafię pojąć, czemu wy o tym nie piszecie”.

Ja piszę. I napiszę jeszcze, co na ten temat sądzi prezes związku piłkarskiego w kraju, w którym żyjemy (za: sport.pl):

„Jeśli wziąłem kilka lat temu pieniądze za reklamę piwa, to przecież nie zachęcałem, żeby kierowcy pili. Ci, co chcą i mogą, niech piją. Ci, co chcą i mogą, niech grają. Obstawianie wyników meczów to jest zabawa dla kibiców. Dlaczego tak trudno to rozróżnić?”

Panie prezesie, proszę zapytać Grzegorza Króla! Książki „Przegrany” jeszcze nie miałem w ręku, ale zgaduję, że Zbigniew Boniek wstępu do niej nie napisał...

▬ ▬ ● ▬