Do mnie mówisz fuck off?

Fot. Trafnie.eu

Steven Gerrard, ikona Liverpool FC, wydał przed kilkoma dniami autobiografię - „My Story”. Powinna dobrze się sprzedać, bo od razu zrobiło się o niej głośno.

W ramach promocji książki w angielskich mediach pojawiły się najpierw jej najciekawsze fragmenty. To standardowy sposób stosowany do zachęcenia potencjalnych czytelników, by zdecydowali się na jej zakup.

W jednym z najbardziej pikantnych fragmentów Gerrard przejechał się po dawnym koledze z drużyny, El Hadji Dioufie. Jego transfer nazwał jedną wielką pomyłką. Poza tym znielubił Senegalczyka za to, że ten opluł kiedyś jednego z kibiców rywali.

Można się było spodziewać kontrreakcji Dioufa na cierpkie słowa Gerrarda i rzeczywiście szybko nastąpiła. Pierwszy nazwał drugiego rasistą. W Anglii takie określenie jest traktowane nad wyraz poważnie. Dlatego Gerrard również zareagował poważnie. Jego adwokat poinformował, że postanowił skierować do sądu sprawę o zniesławienie.

Przed ukazaniem się biografii Gerrarda, można się było spodziewać, że potraktuje w niej Senegalczyka w należny mu sposób. W pewnym sensie zapowiedział to przed… dziesięcioma laty Jerzy Dudek w pierwszej części swojej autobiografii: „Uwierzyć w siebie. Do przerwy 0:3”. Znalazł się w niej rozdział poświęcony poszczególnym graczom Liverpoolu, wśród których znalazł się też Diouf. I taki pikantny fragment:

„(…) okazało się, że ma ogromne możliwości. Paradoksalnie za duże, jak na skrzydłowego w lidze angielskiej. Od zawodnika na tej pozycji wymaga się prostej gry — minąć z boku obrońcę i wrzucić piłkę do środka. A Diouf mijał obrońcę i gdy napastnicy wchodzili już w pole karne, czekał na tego gościa i „zawijał” go jeszcze raz. Wtedy oni się wycofywali, a on dalej tańczył przy linii, nawijając kolejnych rywali. W końcu tracili cierpliwość. Trener próbował mu wytłumaczyć, żeby szybciej odgrywał piłkę. Ale to nie leżało w jego naturze. Często na meczach Gerrard krzyczał do Dioufiego:

- Pokryj bardziej w lewo.

A on na to:

- Fuck off!

Stevie dostawał szału:

- Do mnie mówisz fuck off?

Ktoś musiał stawać między nimi, żeby nie doszło do awantury. Chyba za słabo opanował angielski, nie wszystko rozumiał, stąd dochodziło do licznych nieporozumień. A że najlepiej znał fuck off, to chętnie używał tego zwrotu, bez względu na okoliczności”.

Jeszcze może się okazać, że Dudek zostanie wezwany na świadka w sprawie dotyczącej dwóch dawnych kumpli z boiska...

PS: Drobna poprawka (dodana 20.09). Jak zwrócił mi uwagę znajomy z Anglii po przeczytaniu tego tekstu, oficjalna premiera książki dopiero 24 września.

▬ ▬ ● ▬