Dobrze kombinuje!

Fot. Trafnie.eu

Najciekawsze wydarzenie kończącego się tygodnia? To, którego nie… było. Kolejny dowód, że w polskiej piłce nie ma rzeczy niemożliwych.

Sygnalizowana po meczu kwalifikacyjnym do Ligi Mistrzów zmiana trenera w Legii na razie się nie potwierdziła. Mnie to nie martwi, bo nie jestem zwolennikiem trenerskiego geniuszu Adama Nawałki. A to on właśnie miał zastąpić Klafuricia. Miał, bo jeszcze nie zastąpił, ale pojawiła się już nawet konkretna data wymiany w warszawskim klubie (za: se.pl):   

„Dwa najbliższe mecze mistrzów Polski - w sobotę z Koroną Kielce w Ekstraklasie i we wtorek ze Spartakiem Trnava w eliminacjach Ligi Mistrzów - mają być ostatnimi, w których zespół z Łazienkowskiej poprowadzi Dean Klafurić (45 l.). Po powrocie ze Słowacji Chorwat ma zostać zwolniony, a w jego miejsce szykowany jest właśnie były selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka”.

Zawsze w takich momentach zastanawiam się, jak czuje się trener, który ma poprowadzić drużynę w kolejnym meczu i słyszy:

„To pan tu jeszcze pracuje”?

Jeśli Nawałka rzeczywiście ma przejąć drużynę Legii, bardzo dobrze kombinuje, trzeba mu przyznać! Nie spieszy się zbytnio, bo jaki sens miałby taki ruch już po przegranym w Warszawie meczu ze Spartakiem w ostatni wtorek? Szanse na awans do kolejnej rundy iluzoryczne. Po co więc zaczynać od porażki na starcie?

A tak przynajmniej jest czas na dłuższy rozbieg. Jeśli Legia we wtorek odpadnie z Ligi Mistrzów, zostanie zesłana do eliminacji do Ligi Europejskiej. I w następnej rundzie trafi na drużynę z Luksemburga lub Kosowa. Podawanie ich nazw nie ma większego znaczenia, bo i tak przeciętnemu kibicowi nic nie mówią. W odróżnieniu od nazwy Crvena zvezda Belgrad, na którą Legia trafi, jeśli jakimś cudem ogra w Trnavie Spartaka 3:0, jak zapowiada jej (jeszcze) trener.

Serbowie to już kawał drużyny, mają w swoim dorobku nawet zdobyty przed wielu laty Puchar Mistrzów. Z pewnością ciężko byłoby Legii ich wyeliminować. Jednak piłkarze z Luksemburga czy Kosowa to znacznie niższa półka, czyli taka (mam nadzieję!), z którą można powalczyć. Jeśli odbędzie się to pod wodzą nowego trenera, ciekawa jest informacja dotycząca jego wynagrodzenia (też za: se.pl):

„Nieoficjalnie mówi się, że Nawałka miałby zarabiać w Warszawie co najmniej 350 tysięcy euro rocznie”.

Czyli nawet więcej niż zarabiał w PZPN! Naprawdę dobrze kombinuje. Potrafi perfekcyjnie wykorzystać swoją szansę. Następnej pewnie już nie będzie. Tak jak nie było wysypu ofert z zagranicy dla trenera, „którego wszyscy nam zazdroszczą”.
Teraz najważniejsze dla Nawałki - podpisać jak najdłuższy kontrakt. A później? To już nie jego problem, tylko Legii. Z umów trzeba się wywiązywać. Biorąc pod uwagę jak długo pracują ostatnio w tym klubie trenerzy, były selekcjoner może mieć w najgorszym (?) razie świetnie opłacane długie wakacje.    

Oczywiście nikt właścicielowi klubu Dariuszowi Mioduskiemu nie może zabronić zatrudniać kogo chce i płacić mu ile chce. Jeśli informacje dotyczące nowego trenera się potwierdzą, obawiam się jednak, że ma szanse szybciej doprowadzić Legię do bankructwa niż do Ligi Mistrzów.      

 ▬ ▬ ● ▬