2018-08-03
Dopiero zaczynają się schody
Wreszcie wynik, za który można pochwalić. I wreszcie prawdziwe emocje przy oglądaniu polskich drużyny w eliminacjach Ligi Europejskiej.
Przede wszystkim cieszy wynik Jagiellonii. Po zwycięstwie przed tygodniem w Białymstoku 1:0 z Rio Ave, zremisowała w Portugalii 4:4, co oczywiście dało jej awans do trzeciej rundy eliminacji Ligi Europejskiej.
Przyznam, że nie za bardzo w to wierzyłem. Jednobramkowa zaliczka nie wyglądała zbyt przekonująco na tle portugalskiej drużyny grającej w Białymstoku dość pewnie, mimo fatalnego boiska po oberwaniu chmury tuż przed meczem.
Poza tym Jagiellonia dotychczas rozczarowywała w europejskich pucharach, więc trudno było od niej za wiele oczekiwać. A jednak w rewanżu wreszcie zrobiła to, co powinny robić polskie drużyny. Po pierwsze, wyeliminowała rywala ze znacznie silniejszej ligi. W ubiegłym sezonie aż trzy portugalskie kluby występowały w fazie grupowej Ligi Mistrzów! Po drugie, potrafiła dwa razy dogonić wynik na boisku przeciwnika. Czyli doprowadziła do wyrównania dwa razy przegrywając. Po trzecie…
Miałem nadzieję napisać, że wygrała na wyjeździe z teoretycznie silniejszym zespołem, ale niestety nie dowiozła prowadzenia do końca. Ale może za dużo naraz wymagam? Cieszę się więc z remisu 4:4 po meczu, który był jak sinusoida, biorąc pod uwagę jak zmieniał się wynik.
Lech też zafundował kibicom w Poznaniu sporo emocji, choć akurat na tak dużo nie liczyli. Bo o dogrywce w meczu z Szachtiorem Soligorsk, po remisie 1:1 na Białorusi, nie marzyli na pewno. Na szczęście w dogrywce strzelili dwie bramki wygrywając po hat-tricku Duńczyka Christiana Gytkjaera 3:1.
Na grę Lecha patrzyłem z przyjemnością, ale niestety tylko w pierwszej połowie. Obrazem jego niemocy w drugiej była bramka stracona w kuriozalny sposób. Dobre wrażenie zrobili na mnie dwa nowi Portugalczycy: Pedro Tiba i Joao Amaral. Jak na polską ligę to transfery nie tylko z nazwy. Obaj na pewno będą sporym wzmocnieniem Lecha.
Po miłych momentach i ciekawym pucharowym wieczorze pora zmierzyć się teraz z mniej przyjemnymi informacjami. Ta pierwsza to wynik Górnika, który przegrał na Słowacji z Trencinem 1:4 i oczywiście pożegnał się z Ligą Europejską.
Klub z Zabrza stanowi niestety typowy przykład wyniku ponad stan. W ubiegłym sezonie zdołał się zakwalifikować do europejskich pucharów po dwudziestu trzech latach przerwy, choć miał się bronić przed spadkiem. Sukces okazał się nieszczęściem, bo w klubie z pieniędzmi krucho, więc drużyna przed nowym sezonem mocno się osłabiła. Wypadkową tej sytuacji był rezultat czwartkowego meczu.
Dopiero teraz w Lidze Europejskiej zaczynają się prawdziwe schody. Żeby się po nich wdrapać do czwartej rundy eliminacji trzeba wyeliminować drużyny z Belgii: Lech Genk, a Jagiellonia Gent. Czy to możliwe? Odpowiedź poznamy za dwa tygodnie.
▬ ▬ ● ▬