Dramat

W rodzimych mediach pojawiła się informacja dotycząca debiutu w poważnej lidze polskiego trenera. Niestety powód do dumy okazał się powodem do wstydu.

Informacja brzmiała tak (za: @ELEVENSPORTSPL):

„Po 33 latach polski trener ponownie prowadzi drużynę w Serie A przez cały mecz. Ostatnim Polakiem, który tego dokonał, był Zbigniew Boniek”.

Najpierw uświadomiłem sobie jak ten czas strasznie pędzi. Minęły już 33 lata od momentu, gdy późniejszy prezes PZPN próbował sprawdzać się jeszcze w pracy trenerskiej (w tym konkretnym przypadku z drużyną Bari), co okazało się dla niego katastrofą. Na szczęście (szacunek!) potrafił w końcu fachowo ocenić swe (nie)możliwości w tym fachu i ostatecznie zaniechał w nim dalszego wykonywania zawodu. Szkoda tylko, że przed podjęciem ostatecznej decyzji dostał na koniec reprezentację Polski...

Teraz o bohaterze wieczoru. Nazywa się Przemysław Małecki i poprowadził w Serie A Udinese w meczu z Genoą. Debiut nie był zbyt udany, bo jego drużyna przegrała 1:2. Niewielkie pocieszenie stanowi fakt, że bramkę dla pokonanych zdobył polski pomocnik Jakub Piotrowski.

Nie sądzę, by Małecki był dobrze znany kibicom w ojczyźnie. Pracował z drużynami młodzieżowymi Lecha Poznań i Zagłębia Lubin, był selekcjonerem reprezentacji Polski do lat 16 i 17, a także asystentem Rafała Ulatowskiego w drużynie rezerw Lecha oraz kilku trenerów (Czesław Michniewicz, Marek Gołębiewski, Kosta Runjaić, Gonçalo Feio) w Legii Warszawa. Do Włoch ściągnął go w lecie ubiegłego roku Runjaić, gdy objął drużynę Udinese. I, co (nie tylko) we Włoszech nie jest łatwe, trwa ze swoim szefem na stanowisku już kolejny sezon.

Niestety poniedziałkowa informacja o Małeckim okazała się taką z podwójnym dnem (za: przegladsportowy.onet.pl):

„O tym, że 42-latek będzie pierwszym trenerem w meczu Serie A poinformowano już pod koniec listopada. Udinese wygrało wówczas z Parmą 2:0, ale w samej końcówce czerwoną kartką ukarany został Kosta Runjaić. W związku z pauzą czekającą Niemca, stało się jasne, że w następnym starciu ligowym zespół poprowadzi jego asystent.

Co ciekawe, Małecki miał już taką możliwość w poprzednim sezonie, gdy Runjaica dopadły problemy zdrowotne. Polak kierował wówczas grą drużyny ze Stadio Friuli jednak tylko w pierwszej połowie, bo na drugą część rywalizacji powrócił niemiecki szkoleniowiec”.

Przecież to dramat w najczystszej i najbrutalniejszej formie. Trzeba było czekać 33 lata, by jakiś Polak poprowadził drużynę „w Serie A przez cały mecz” tylko dzięki temu, że jego szef we wcześniejszym wdał się w pyskówkę z sędzią i zobaczył za to czerwoną kartkę! Oto dowód jak wielką jesteśmy trenerską prowincją. Mijają lata i nic się w tym względzie nie zmienia, czego przypadek Małeckiego stanowi bolesny dowód.

Nikt polskich trenerów nie chce zatrudniać. A przecież zatrudnia innych z krajów tej części Europy. Jeśli chodzi o Włochy bez większego trudu szybko wygrzebałem z pamięci choćby tych – Czech Zdeněk Zeman, Rumun Mircea Lucescu czy jego rodak Cristian Chivu. Dwaj pierwsi prowadzili po kilka włoskich drużyn. Ostatni dopiero zaczyna trenerską karierę i od razu chciała go Parma, a następnie Inter Mediolan, w którym aktualnie pracuje.

Dlaczego nie można wymienić razem z nimi (trenerskie próby Bońka sprzed kilku dekad lepiej przemilczeć) żadnego Polaka? Dlaczego na tym rynku nie istnieją? Oto pytanie, na które znalezienie zadowalającej odpowiedzi może pomóc wyrwać się polskiej piłce z przeciętności, w której tkwi od lat.

▬ ▬ ● ▬