2019-06-14
Duma czy wstyd?
Firma Deloitte opublikowała ranking przychodów klubów piłkarskich Ekstraklasy, czyli raport „Piłkarska liga finansowa - rok 2018”. Wygląda świetnie, ale...
Raport opublikowano pod dodatkowym, chwytliwym z założenia hasłem - „Pieniądze leżą na boisku”. Zaczyna się od laurki, którą stworzył dla swojej firmy prezes Ekstraklasy S.A. Marcin Animucki, a którą ja pozwolę sobie ostemplować równie chwytliwym tytułem - „Sukces goni sukces”:
„Po raz kolejny łączne przychody klubów najwyższej ligi piłkarskiej w Polsce przekroczyły próg pół miliarda złotych, osiągając na rynku krajowym wysokość 528,0 mln zł. To był też rok intensywnej pracy w samej spółce Ekstraklasa, dzięki czemu weszliśmy na jeszcze wyższy poziom pod względem biznesowym. Wypracowaliśmy najwyższe w historii spółki obroty i zasililiśmy kluby rekordową kwotą 155 mln zł, przekazując im aż o 4,5 mln zł więcej niż przed rokiem. Te pieniądze pochodzą przede wszystkim z praw mediowych, ale są również efektem umów sponsorskich i innych działań marketingowych Ekstraklasy. Co więcej, w 2018 roku podpisaliśmy nowe kontrakty z nadawcami Canal+ i TVP w zakresie krajowych transmisji telewizyjnych na kolejne dwa sezony na kwotę 0,5 mld zł. To najwyższe w historii Ekstraklasy wpływy z tytułu sprzedaży praw mediowych w ujęciu rocznym. Tym sposobem Ekstraklasa awansowała z 11. miejsca na 8. pozycję w Europie pod względem wartości tych praw”.
To jeszcze nic. Kolejny fragment laurki pana prezesa dowodzi, że Ekstraklasa stała się już prawdziwym gigantem w „ekskluzywnym gronie”:
„Jednocześnie rozwijamy autorską aplikację mobilną Ekstraklasy i na tym polu również odnosimy znaczące sukcesy. Już po roku obecności na rynku jest to najlepiej oceniana aplikacja ligowa w Europie. Wyprzedzamy tym samym takie ligi jak Premier League, Bundesligę, Serie A czy Ligue 1. Z rozmachem weszliśmy też w e-sport, startując z największym w historii turniejem gry FIFA w Polsce – Ekstraklasa Games. W ten sposób dołączyliśmy do ekskluzywnego grona lig, które organizują swoje rozgrywki esportowe, jak m.in. LaLiga, MLS czy Premier League”.
Tylko pogratulować. Pewnie za rok czy dwa finał Ligi Mistrzów pozostanie w głębokim cieniu jakiś rozgrywek e-sportu, choć nie wiem jakich, bo zupełnie mnie to nie interesuje. Czyli, w nawiązaniu do tytułu, DUMA! Naprawdę można, czy nawet trzeba być dumnym z dokonań rodzimej ligi.
Pojawił się niestety pewien problem, który zmącił ten fantastyczny obraz (za: sport.tvp.pl):
„Polska Ekstraklasa uplasowała się na 15. miejscu, za ligą austriacką, norweską oraz szwedzką. Łączne wpływy pierwszego szczebla polskich rozgrywek piłkarskich wyniosły 124 mln euro”.
Oczywiście sama pozycja też napawa dumą. Gorzej, gdy porówna się ją z pozycją w innym rankingu dotyczącym dokonań klubów z poszczególnych krajów zrzeszonych w UEFA. Otóż Polska zajmuje dopiero 25. miejsce! I to już z pewnością powód do dumy nie jest. Raczej do WSTYDU, bo w porównaniu z przychodami Ekstraklasa wyrasta na jedną z NAJBARDZIEJ PRZEPŁACANYCH LIG W EUROPIE!!!
Pora na puentę. Oddajmy jeszcze raz głos prezesowi Animuckiemu:
„Najważniejsze jest jednak to, że dzięki nowym umowom w każdym z dwóch najbliższych sezonów będziemy mogli wypłacić klubom środki wyższe o co najmniej 70 mln zł”.
Jego wypowiedź powinna się zaczynać od słów „Najsmutniejsze jest jednak to...”, bowiem w ligę wpompowanych zostanie dodatkowo mnóstwo pieniędzy. A skoro kolejne „biznesowe sukcesy” nie doprowadziły w ostatnich latach do żadnej poprawy wyników polskich drużyn w europejskich pucharach (patrz wyniki w lipcu, rzadziej już w sierpniu), wręcz odwrotnie, więc można przypuszczać, że ta smutna tendencja zostanie utrzymana.
Z całą pewnością aktualność zachowa chwytliwe hasło - „Pieniądze leżą na boisku”. Podniosą je nowo zatrudnieni piłkarze i ich agenci (może kolejność powinna być odwrotna). Tylko już większe sumy.
▬ ▬ ● ▬