Dwa kroki w tył

Fot. Trafnie.eu

Znowu kilku nie wyszło. Nie wyszło zrobienie szybkiej kariery w silniejszej lidze. Ale czy miało prawo wyjść? Niektórzy są w tej kwestii za, a nawet przeciw.

Po tradycyjnej euforii związanej ze sprzedażą kilku młodych polskich grajków do Włoch, przyszło brutalne otrzeźwienie. Po raz kolejny okazało się, że rzeczywistości nie da się oszukać i zamiast robić zawrotną karierę, w nowych klubach głównie przyglądają się zza bocznej linii jak grają ich koledzy. Ten temat poruszył w udzielonym właśnie wywiadzie prezes PZPN Zbigniew Boniek (za: przegladsportowy.pl): 

„Talenty mamy, ale jak się nie chce budować kariery tylko szybko zarobić, powstaje problem. Co jest najfajniejszego w piłce? Granie. Jak jesteś dobry, prędzej czy później zarobisz. Droga na skróty nie istnieje. Jeśli w wieku 18–20 lat nie jesteś gwiazdą ekstraklasy, jakim cudem miałbyś nią być w silniejszej lidze? To nie ma prawa się udać. Co by się działo, gdyby zawodnik wyjechał w wieku 22 lat już ukształtowany? Za sam podpis wziąłby więcej niż przez cztery lata spędzone za granicą pod pretekstem nauki. Gdy na stole leży oferta na 2-3 miliony euro, jest euforia: klub ciśnie, agent ciśnie i piłkarz nie ma wyboru. Żurkowski, Walukiewicz i Dziczek nie byli gotowi na wielką piłkę, ale nikt nie chciał słuchać. W Polsce Szymon brał rywala na plecy i biegł 30 metrów, bo jest silny. We Włoszech musi grać na maksymalnie dwa kontakty i ma problem. Agentowi Walukiewicza odradzałem kiedyś Cagliari. To specyficzne, trudne do adaptacji miejsce. Jak francuska Korsyka. Ale u nas pierwsza myśl to: »Boniek czegoś chce, najchętniej prowizji«. To chore. Nikt mnie nie zrzucił ze spadochronu na fotel prezesa PZPN. Znam się na piłce”.

Samopoczucie jak zwykle znakomite, ale wcześniej kilka uwag, z którymi trudno się nie zgodzić. Zróbmy krok w tył i przypomnijmy co pan prezes mówił o Żurkowskim w sierpniu przed startem Serie A:

„Zawsze mówiłem: we Włoszech trzeba szybko myśleć na boisku. Kiedyś między libero a napastnikiem było 60–70 metrów i potrzebny był defensywny pomocnik do przecinania akcji. Dziś drużyny przemieszczają się razem na 20–30 metrach. Tam, gdzie jest tłok, trzeba piłkę dobrze przyjąć i szybko oddać. Nie wiem, czy Żurkowski sobie z tym poradzi. W Polsce bardziej ekscytował wszystkich tym, że brał dwóch przeciwników na plecy i biegł z nimi 30 metrów, bo jest silny. Ten element we Włoszech nie zrobi różnicy, bo tam w ten sposób nie będzie mógł grać. Przyjmuję – na raz, a nie na trzy razy, oddaję, przemieszczam się. Serie A to będzie dla Żurkowskiego wyzwanie, na pewno nie będzie łatwe. Skoro tak wybrali z menedżerem, że chcą iść do Fiorentiny... Ja uważam, że byłby idealny do piłki niemieckiej”.

Można powiedzieć, że przez dwa miesiące punktu widzenia nie zmienił, powielił wręcz w obu wywiadach niektóre argumenty. No to zróbmy jeszcze jeden krok w tył. W styczniu pan prezes mówił o Żurkowskim tak (za: se.pl):

„Z tego co słyszałem, mógł wybrać jeden z dwóch innych klubów włoskich, które chciały go już teraz. Postawił na Fiorentinę i przejście latem. Wygląda to na mądrą decyzję piłkarza i jego menedżera. Szymon pomoże Górnikowi, przygotuje się do wyjazdu. Brzmi sensownie. Florencja to fajne miasto, jest tam atmosfera do piłki, klub jest takim mocnym średniakiem”.

Jak na człowieka, który z naturalną dla siebie skromnością mówi - „znam się na piłce” - zastanawiająco szybko zmienił zdanie. Bo skoro teraz twierdzi, że „Żurkowski, Walukiewicz i Dziczek nie byli gotowi na wielką piłkę, ale nikt nie chciał słuchać”, wychodzi na to, że też nie chciał słuchać samego… siebie (?), skoro w styczniu przeprowadzkę pierwszego do Florencji nazwał „mądrą decyzją”!

▬ ▬ ● ▬