Dwa światy

Fot. Trafnie.eu

Pod jednym względem polska piłka należy do ścisłej europejskiej, czy nawet światowej czołówki. Nie jest to niestety powód do dumy. Wręcz przeciwnie.

Włączyłem telewizor i okazało się, że jedną z najważniejszych wiadomości dnia była ta związana z kibolami z Rzeszowa. Urządzili ustawkę w środku miasta przed centrum handlowym Millenium Hall. Sympatycy dwóch miejscowych klubów, Resovii i Stali, lali się  ze dwie-trzy minuty. Tak stwierdził jeden policjant dodając jeszcze, że wszyscy byli zamaskowani (kominiarki), więc trudno będzie komukolwiek postawić zarzuty. Bo oczywiście wszyscy uciekli, zanim policja pojawiła się na miejscu. Ale zobaczyłem bijatykę na ekranie, bo ktoś ją nagrał z daleka, prawdopodobnie ze znajdującego się obok bloku mieszkalnego.

Wystarczy tylko zmienić powiedzenie - „zabawa w policjantów i złodziei” - na - „zabawa w policjantów i kiboli”, by pasowało jak ulał do tego i wielu podobnych przypadków. Bo po raz kolejny okazało się, że polscy kibole należą do ścisłej europejskiej, czy nawet światowej czołówki, nawet na chwilę nie pozwalają o sobie zapomnieć, co oczywiście nie jest powodem do dumy dla ich rodaków interesujących się piłką w nieco inny, bardziej cywilizowany sposób.

Problem powraca z podziwu godną regularnością, tak jak z równą regularnością jest omijany szerokim łukiem. Kilka dni wcześniej na meczu Legii z ŁKS Łódź na stadionie w Warszawie pojawił się transparent próbujący wystraszyć potencjalnego inwestora do przejęcia Polonii Warszawa. Zrobiła się afera, którą prezes warszawskiego klubu Dariusz Mioduski podsumował tak (za: legia.net):

„Nic mnie, ani klubu z tą akcją nie łączy, więc oczekiwanie, że będziemy za nią brali jakąś odpowiedzialność, jest co najmniej zaskakujące”.

Zbigniew Boniek odpowiedział mu na Twitterze tak (pisownia oryginalna):

„Jak kibice Reprezentacji odpalili race na Wembley czy w Kopenhadze to odpowiedzialność ( kara) była nasza (Pzpn), a nie organizatora. To my zamówiliśmy i sprzedaliśmy bilety i to my bierzemy odpowiedzialność za „ naszych” kibiców. Kary nie dostał organizator, amen!”

Choć uwaga trafna, nie ma większego… znaczenia. Kluby, gdy tylko mogą, starają się omijać temat, bo próba rozwiązania problemu trwałaby latami. Jej rzeczywiste koszty trudne są do oszacowania, jak każdej totalnej wojny, a tylko taka mogłaby przynieść logiczny efekt. Ale byłyby też ofiary, więc lepiej zająć stanowisko „to nie my, to nie nasza sprawa”. Sytuacja przypomina dwa światy starające się funkcjonować obok siebie i nie mieć kontaktu, jeśli to nie jest konieczne.

Legia została już ukarana przez PZPN za wspomniany transparent. Ale podczas ostatniej kolejki ligowej pojawiły się jeszcze dwa (przynajmniej tyle sam zauważyłem) zawierające wulgarne słowa, co też powinno spotkać się z odpowiednią reakcją. Jeden wywiesili w Gdyni kibice Arki (obrażający właściciela swojego klubu) na spotkaniu z Cracovią, drugi na meczu z Legią sympatycy ŁKS (obrażający rywali). Ten pierwszy jeszcze ktoś zauważył, ten drugi chyba tylko ja.

Po prostu poziom chamstwa czy bandytyzmu, w zależności od sytuacji i zdarzenia, przekroczył już dawno wszelkie granice, więc nikt nie zawraca sobie głowy jakimiś drobiazgami, skoro nie leje się krew.

Pewne jest tylko jedno – nic w przewidywanej przyszłości się nie zmieni! Kibole identyfikujący się z klubami, z którymi kluby za wszelką cenę identyfikować się nie chcą, mają się świetnie. I za chwilę znów usłyszymy o jakieś ustawce czy innej zorganizowanej akcji. Oczywiście bez namierzenia sprawców...

▬ ▬ ● ▬