Dzień oszusta, nurka, kanibala i bandyty

Manchester United zdobył jubileuszowy dwudziesty tytuł mistrza Anglii. Choć nie wiem czy poza Old Trafford ktoś to zauważył. Wczoraj wszyscy dyskutowali wyłącznie o jednym niereformowalnym Urugwajczyku.  

Po niedzielnej porażce Manchesteru City jego sąsiedzi mogli w poniedziałek wieczorem zagwarantować sobie tytuł mistrzowski na cztery kolejki przed końcem. Musieli tylko wygrać z Aston Villą. Wygrali pewnie 3:0, śrubując rekord tytułów w Anglii. Zastanawiam się czy ktoś poza Old Trafford to zauważył. Od rana wszyscy dyskutowali na inny temat. Po raz kolejny dał o sobie znać urugwajski napastnik Liverpoolu Luis Suárez. Podczas niedzielnego meczu z Chelsea ugryzł w rękę obrońcę tej drużyny Branislava Ivanovicia. Przez cały poniedziałek jego wyczyn był głównym tematem angielskich mediów.

Historia wręcz nieprawdopodobna, chyba że ktoś zna trochę biografię sprawcy. Wtedy specjalnie zaskoczony nie będzie, najwyżej zapyta: „Znowu”? Pseudonim Suáreza „El Pistolero” (bandyta) mówi właściwie wszystko. Pozostałe epitety jakimi jest częstowany można znaleźć w tytule. Długa jest lista jego grzechów. Zaliczył już pogryzienie rywala w czasie meczu przed trzema laty, jeszcze jako zawodnik Ajaksu Amsterdam. Seryjnie próbuje wymuszać rzuty karne i prowokować obrońców. Poza Anfield Road to jeden z najbardziej znienawidzonych współczesnych piłkarzy. Wydaje się, że gdy tylko pojawia się na boisku temperatura na stadionie automatycznie wzrasta o kilka stopni.

Tuż po zakończeniu meczu z Chelsea podszedł do niego kapitan Liverpoolu Steven Gerrard i zapytał o incydent. Suárez coś mu odpowiedział pod nosem. Gerrard zrobił kwaśną minę i ręką potargał trochę fryzurę Urugwajczyka, tak jak kochający ojciec próbujący skarcić niesfornego syna. Chyba trochę za późno, by zabierać się za wychowanie 26-letniego mężczyzny. Trzeba starać się najwyżej leczyć, by zapobiegać nawrotom szaleństwa. Może dlatego stowarzyszenie piłkarzy profesjonalnych (PFA) zaproponowało Suárezowi pomoc w zorganizowaniu terapii ze specjalistą kontrolującym poziom agresji.

Dobrze, że tym razem w Liverpoolu wszyscy odrobili zadaną pracę domową. Nie dało się niestety tego powiedzieć przed rokiem o poprzednim menedżerze drużyny Kennym Dalglishu. Wtedy przed meczem z Manchesterem United Patrice Evra nie doczekał się na uścisk dłoni Suáreza, choć ten we wcześniejszym spotkaniu poczęstował go rasistowskimi uwagami. Dalglish doszczętnie się ośmieszył (za co później przepraszał) próbując mętnie sugerować na konferencji prasowej, że to być może Evra nie chciał podać ręki Urugwajczykowi. Po meczu z Chelsea opinie były już klarowne:    

„Takie postępowanie nie jest godne zawodnika noszącego koszulkę Liverpoolu” - stwierdził dyrektor klubu Ian Ayre.

„Jego zachowanie było nie do zaakceptowania” – przyznał menedżer drużyny Brendan Rodgers.

Obstawiam, że Liverpool w lecie będzie się chciał pozbyć Suáreza. Oczywiście jeśli ktoś zaproponuje odpowiednią cenę. Tak samo zrobił Ajax w najbliższym oknie transferowym, gdy Urugwajczyk zostawił ślad swoich zębów na szyi Otmana Bakkala z PSV. 

Nawet genialny zawodnik nie może przecież szargać dobrego imienia legendarnego klubu jakim bez wątpienia pozostaje Liverpool. Bo trzeba koniecznie dodać, że poza pogryzieniem Ivanovicia Suárez dał jeszcze popis swoich fantastycznych (już czysto piłkarskich) umiejętności w meczu z Chelsea. Zdobył wyrównującą bramkę na 2:2 w siódmej minucie doliczonego czasu gry!

 ▬ ▬ ● ▬