Dziewuchy (znów) zuchy!

Reprezentantki Polski do lat 17 zdobyły brązowe medale mistrzostw Europy w tej kategorii wiekowej. Od razu przywołałem z pamięci wspomnienia sprzed lat.

Podczas turnieju rozgrywanego w Szwecji, w meczu o trzecie miejsce z Francją, w którym padł remis 2:2, Polki wygrały w serii rzutów karnych 4:2. Przypomniał mi się wyczyn sprzed jedenastu lat zakończony zdobyciem tytułu mistrzowskiego w tej samej kategorii wiekowej, gdy młode polskie piłkarki pokonały w finale Szwedki 1:0. Uważałem wtedy, że należy im się okolicznościowa laurka, pisząc w tytule „Dziewuchy – zuchy!”:

„Zasłużyły na nią. Chciałbym mieć okazję by tworzyć takie częściej. Ustalmy fakty. Polska reprezentacja, która została mistrzem Europy, nie miała prawa znaleźć się w finałowej czwórce. W meczu o złoty medal stanęły naprzeciwko siebie drużyny, z których jedną wyłoniono spośród pięciuset zarejestrowanych w kraju juniorek, a drugą ze stu tysięcy. Chyba nie muszę dodawać, który opis odnosi się do polskich realiów?”

Trochę się od tej pory zmieniło. Kobieca piłka dynamicznie rozwija się w Polsce od lat, czego dowodem kolejny zdobyty medal, gwarantujący jednocześnie awans do finałów mistrzostw świata, które odbędą się na jesieni w Dominikanie. Okazało się, że dziewuchy znów zuchy! Coraz ich więcej garnie się do piłki, coraz lepiej gra seniorska reprezentacja. Gdy przed kilkoma dniami wymieniłem uwagi z moim znajomym na temat występu Polek na mistrzostwach w Szwecji, zauważył:

„One naprawdę potrafią grać w piłkę, budować akcje. Nie ma w ich zagraniach przypadkowości”.

Też tak uważam i nie jestem tym faktem zaskoczony. Już przed ponad dekadą przekonywałem…:

„...dlaczego każdy kibic powinien raz w roku obowiązkowo obejrzeć taki mecz. Bo to idealna odtrutka na zmanierowaną męską odmianę futbolu. Oczywiście nie można wymagać od pań za wiele. Umiejętności techniczne generalnie trudno porównywać. Siły i przygotowania fizycznego porównywać się nie da. Za to warto przyjrzeć się zaangażowaniu i ambicji – najwyższy z możliwych poziomów. Zawsze patrzę z przyjemnością jak te dziewuchy ganiają po boisku, ile serca w to wkładają. Nie odstawią nogi, walczą jak potrafią, do upadłego. A wszystko w imponującym tempie”.

Bo dziewuchy są generalnie zdecydowanie ambitniejsze od facetów, często rozbestwionych i rozkapryszonych. Z reguły na wszystko muszą ciężej od nich zapracować. Dlatego podsumowując 2016 rok twierdziłem:

„Uważajcie więc panowie – z kobietami nie ma żartów. Szczególnie z tak ambitnymi jak te, ganiające za piłką”.

Chciałbym się przy okazji pochwalić jeszcze jednym spostrzeżeniem. Gdy w 2017 roku oglądałem turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, zachwyciłem się pewną smarkulą:

„Gapiłem się na ekran telewizora i przecierałem oczy ze zdumienia oglądając pierwszy mecz. Grały ze sobą młode damy w kategorii do dziesięciu lat – KKS (Kobiecy Klub Sportowy) Katowice z Beniaminkiem Krosno. Wydawać by się mogło, że w takim wieku gra w dużym stopniu polega jeszcze na przypadkowości. Czyli piłka z czuba do przodu i „na hurra” wszystkie za nią gonią. Nic podobnego!

Jak na młody wiek zawodniczki prezentowały się wyjątkowo dojrzale. O ambicji i zaangażowaniu nie ma co wspominać, bo wiadomo, że każda zostawiała serce na murawie. Ale wyszkolenie techniczne było godne podziwu. Szczególnie jednej…

Sprawozdawca ciągle wymieniał Zuzannę Witek z drużyny Katowic. Była dosłownie wszędzie. Dwa długie blond warkocze na plecach nie przeszkadzały jej zupełnie w intensywnym hasaniu po murawie. Przy bocznej linii zrobiła szybki ruch stopą zabierając nią piłkę i mijając rywalkę. Za chwilę następne zwody i dryblingi. Walczyła z dwiema, trzeba zawodniczkami naraz. Jej wspaniały strzał w okienko dał Katowicom prowadzenie. Jak nie przymierzając Messi w wersji mini. Aż przysiadłem na fotelu z wrażenia co ta smarkula wyprawia!”

Tekst spuentowałem tak:

„Zapamiętajcie: ZUZANNA WITEK. Za kilka lat przekonacie się, że warto…”

Pewnie, że warto, bo Witek jest dziś kapitanką reprezentacji do lat 17, która właśnie zdobyła brązowy medal!!!

▬ ▬ ● ▬