DZIEWUCHY – ZUCHY!

Polska piłkarskim mistrzem Europy. Dokonały tego dziewczyny, które nie mają jeszcze siedemnastu lat. A walczyły, że naprawdę przyjemnie było patrzeć.

W Nyonie, na stadionie koło siedziby UEFA, odbył się dziś finał mistrzostw Europy kobiet do lat 17. Nasze dziewuchy ograły w nim Szwedki 1:0. Zwycięską bramkę w pierwszej połowie zdobyła Ewelina Kamczyk, czyli „Kamyczek”, jak wołał na nią zza bocznej linii trener Zbigniew Witkowski. Szwedki miały chwilami miażdżącą przewagę, za to Polki miały więcej sytuacji do zdobycia kolejnych bramek. Jak to możliwe? Jak się ma w drużynie kobiecego „polskiego Messiego”, to możliwe. Tak o napastniczce Ewie Pajor napisała strona uefa.com. Choć nie wiem czy dla polskiej młodej gwiazdy to komplement, bo zapatrzona jest przede wszystkim w Cristiano Ronaldo. Muszę się pochwalić, że o Pajor pisałem już kilka dni wcześniej i potwierdzić, że wielkiej przesady w określeniu z uefa.com nie ma. Wypracowała sobie ze trzy okazje bramkowe, walcząc sama z dwiema albo trzema Szwedkami. Za każdym razem piłka po jej strzałach minimalnie przechodziła obok słupka.

Ale nie tylko Kamczyk i Pajor w polskiej drużynie zasłużyły na wyróżnienie. Wszystkie pozostałe harowały przez cały mecz, by utrzymać jednobramkowe zwycięstwo. Czyli także: Anna Okulewicz, Sylwia Matysik, Paulina Dudek, Anna Rędzia, Katarzyna Konat, Dominika Dereń, Patrycja Michalczyk, Gabriela Grzywińska, Urszula Wasil oraz Anna Zapała. I jeszcze te, które były w kadrze, a dziś nie zagrały: Kinga Szemik, Karolina Ostrowska, Magdalena Gozdecka, Dżesika Jaszek, Katarzyna Gozdek i Katarzyna Michalska.

Laurka? No pewnie! Zasłużyły na nią. Chciałbym mieć okazję by tworzyć takie częściej. Ustalmy fakty. Polska reprezentacja, która została mistrzem Europy, nie miała prawa znaleźć się w finałowej czwórce. W meczu o złoty medal stanęły naprzeciwko siebie drużyny, z których jedną wyłoniono spośród pięciuset zarejestrowanych w kraju juniorek, a drugą ze stu tysięcy. Chyba nie muszę dodawać, który opis odnosi się do polskich realiów?

Widać było, że Szwedki są piłkarsko dojrzalsze. Ale nasze dziewuchy do perfekcji potrafiły zneutralizować ich atuty, dzięki niesamowitej dyscyplinie i woli walki. To jest największa sztuka w piłce nożnej – ograć kogoś teoretycznie silniejszego! Im się udało. Ale następnym razem może się już nie udać. Poza tym to tylko poziom juniorski.

Trzeba wykorzystać ten sukces, by dzięki niemu ściągnąć na boiska następne dziewczyny. Jeśli po zwycięstwie w Nyonie powstanie w Polsce tyle nowych drużyn, ile było tam polskich zawodniczek, to już będzie sukces. Może później na tej bazie reprezentacja seniorek także zacznie odnosić regularnie zwycięstwa z najlepszymi? Złoty medal to dopiero zarys fundamentu. Potrzeba lat, by powstało na nim coś trwałego…   

A wszystkim radzę, żeby raz na jakiś czas obejrzeli sobie mecz piłkarski w kobiecym wydaniu. Na mnie zawsze działa jak odtrutka po raczeniu się popisami różnych zmanierowanych cwaniaków. Panie walczą twardo, ale czysto. Nie przewracają się z byle powodu, nie symulują fauli. A ambicji nie brakuje im nigdy. Są prawdziwe aż do bólu. Także wtedy, gdy piłka nie leci zawsze tam, gdzie by chciały.

Dzisiaj było szczególnie miło, gdy otworzyłem oficjalną stronę UEFA, a na niej główna wiadomość z „Poland” w tytule. Dawno się tak nie denerwowałem na meczu polskiej drużyny. I dawno z żadnej nie byłem tak dumny!  

▬ ▬ ● ▬