Fachowo i rzetelnie, czy chemia kontrolowana?

Fot. trafnie.eu

Roman Kosecki spotkał się z Waldemarem Fornalikiem oraz członkami jego sztabu szkoleniowego. Było sporo pochwał.

Tak to przedstawił sam wiceprezes PZPN w oficjalnym komunikacie opublikowanym przez związek: „Spotkaliśmy się, wraz z dyrektorem sportowym związku, Stefanem Majewskim, na zaproszenie selekcjonera. Sztab kadry przedstawił nam analizę dotychczasowej pracy z drużyną narodową. Byliśmy pod wrażeniem fachowości i rzetelności tej analizy. Fornalik i jego współpracownicy przedstawili nam plany szkoleniowe i pomysły na najbliższe mecze: towarzyski z Liechtensteinem (4 czerwca w Krakowie) oraz eliminacyjny z Mołdawią (7 czerwca w Kiszyniowie)”.

Zwracam uwagę na pewną subtelność. Wiceprezes i dyrektor spotkali się „na zaproszenie selekcjonera”. To dobrze świadczy o stosunkach panujących w związku. Chyba nawet wczoraj gdzieś przeczytałem, że dojdzie do takiego spotkania i nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo przecież Fornalik jest pracownikiem PZPN. Oczywiście że jest i do tego na tyle kulturalnym, że z własnej inicjatywy postanowił zaprosić szefów, by się im wytłumaczyć. Szefowie zachwyceni „fachowością i rzetelnością”. Czyli jednym słowem – malinowo! No, niezupełnie…

Zbigniew Boniek powiedział „Rzeczpospolitej” po meczu z Ukrainą, że nie będzie nawet spekulował na ten temat posady selekcjonera. I dodał: „Trener Fornalik pracuje dalej, ucinamy dyskusję. Ale to nie oznacza, że nie można go skrytykować. Mnie się wydaje, że kadra nie gra dobrze, że mogłaby grać lepiej, ale to wcale nie musi oznaczać, że trener jest zły. To nie musi być jego wina. I to nieprawda, że nie ma między nami chemii. Zapytajcie Waldka. Jest, i to jaka”.

Żeby już nikt nie miał wątpliwości, jeszcze wyjaśnił: „Fornalika nie będę zwalniał, ma kontrakt, a gdyby mi przyszła myśl, żeby jutro go zwolnić, to przecież i tak bym wam nie powiedział. Na dzisiaj nie ma takiej opcji. Nikt nie da gwarancji, że nowy trener ograłby Mołdawię”.

Czyli nie ma co liczyć na pana prezesa („i tak bym wam nie powiedział”), trzeba nauczyć się czytać między wierszami. Także ostatnich plotek, że już za chwilę poznamy następcę Fornalika?

Właściwie proces zwalniania każdego trenera zaczyna się w dniu jego zatrudnienia. Później już wyłącznie od wyników zależy czy z każdym meczem nabierze przyspieszenia, czy zostanie spowolniony. Po porażce z Ukrainą z pewnością nabrał tempa. I pojawił się problem, którym wcześniej nowy prezes PZPN nie musiał sobie zawracać głowy. 

Boniek był jak piłkarski Bóg. Kto odważył się tylko krzywo na niego spojrzeć, natychmiast musiał się liczyć z ostracyzmem licznych zwolenników. Niestety przed dwoma tygodniami boleśnie dotarło do pana prezesa to, co każdy (z nim włącznie) wiedział już wcześniej – czego byś w PZPN nie zrobił i tak ocenią cię poprzez wyniki reprezentacji.

Na razie jest kryty. Nie jego trener, nie jego wyniki. Zawsze można się wybronić - spadek po Lacie. Ale jak długo? Jeśli reprezentacja znów da ciała, w końcu wyląduje przed losowaniem EURO 2016 w takim koszyku, że nic jej już nie pomoże wywalczyć awansu i zagrać we Francji, choć będzie więcej miejsc w finałach. Drugie eliminacje i drugi raz w plecy – to z pewnością pójdzie bezpośrednio na konto nowego prezesa. Wtedy w ocenie jego dokonań nawet najlepsi specjaliści od wizerunku i pełne konto związku nie pomogą. Czyli – (już) zwalniać, czy (jeszcze) nie zwalniać? Oto jest wyzwanie godne stołka i ambicji prezesa.

Na razie pan prezes w Rzymie.

▬ ▬ ● ▬