Fatalne zauroczenie

Fot. Jacek Prondzyński - legia.com

Najbardziej pamiętną wypowiedzią z kończącego się tygodnia pozostanie krótkie zdanie wypowiedziane przez Michała Kucharczyka po meczu Legii z Ajaksem.

W strefie udzielania wywiadów atmosfera była gęsta, a padające pytania i odpowiedzi przypominały wymianę ciosów. Czasami chyba na oślep. Kucharczyk nie zdzierżył zaczepnej uwagi na swój temat i odpowiedział jednemu z redaktorów:

„Sam jesteś fatalny”. 

Jego odpowiedź dała mi dużo do myślenia. Na wszelki wypadek wolę wyjaśnić, że nie ja byłem adresatem niezbyt miłej refleksji w tej pyskówce. 

W czwartkowy wieczór, gdy Ajax strasznie zlał tyłek Legii, skończył się okres uwielbienia dla jej zawodników. Może lepiej nawet będzie napisać, w nawiązaniu do myśli przewodniej, że był to okres zauroczenia. Nie pierwszy w polskiej piłce i, obawiam się, nie ostatni. Co jakiś czas następuje nachalne wdrażanie hasła – Polak potrafi! Finał z reguły jest podobny, kac jak po meczu z Ajaksem. 

Już kilka razy apelowałem – nie wymagajcie od piłkarzy więcej, niż potrafią. Bo czym to się może skończyć? Tylko jakąś wzajemną pyskówką, pretensjami, wylewaniem żalów. Zastanawiam się jedynie kto czyim kosztem próbuje leczyć kompleksy? 

Od wielu lat obserwuję Michała Kucharczyka. To solidny piłkarz ligowy. Miał w Legii pod górkę, ale zagryzł zęby i wywalczył miejsce w podstawowym składzie. Trzeba go więc pochwalić za profesjonalne podejście do zawodu (co niekoniecznie jest normą), czyli za charakter. Moim zdaniem Kucharczyk osiągnął w tej chwili apogeum swoich możliwości. Wyżej nie podskoczy. 

Czy w meczu z Ajaksem się nie starał? Może nawet za bardzo. I może właśnie tak należy tłumaczyć zmarnowaną przez niego sytuację, gdy będąc przed bramką Ajaksu posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. Potrafię to nawet jakoś zrozumieć, jak wcześniej potrafiłem realistycznie ocenić jego umiejętności.

Dlatego śmieszyły mnie opinie, że tak znakomicie radzi sobie w Legii, więc śmiało poradzi sobie także w wyjściowej jedenastce reprezentacji. Trzeba go tam tylko wepchnąć, gdyby selekcjoner miał inne zdanie. Kilka meczów w kadrze zresztą zaliczył, co uważam za jego ogromny sukces biorąc pod uwagę potencjał jakim dysponuje. 

Aż przychodzi taki mecz z Ajaksem i niektórzy mają pretensje do Kucharczyka, że nie jest, jakim według nich miał być. No, nie jest i nigdy nie będzie. Gra jak gra, najlepiej jak potrafi. Nie wymagajmy tylko, żeby grał tak, jak nie potrafi. Czy jest więc sens się nad nim znęcać? Może głównie po to, by leczyć własne frustracje? 

Oczekiwania wobec solidnego piłkarza ligowego powinny być na miarę poziomu tej ligi. Czyli realizm zamiast fatalnego zauroczenia. Bo to drugie zawsze się kiedyś kończy fatalnym kacem. 

▬ ▬ ● ▬