Filozofia pana Kazia

Fot. trafnie.eu

Wraca nowe! Już wróciło, na samą górę PZPN. Trudno oprzeć się takiemu wrażeniu analizując informacje dotyczące przyznawania klubowych licencji.

Kilka klubów nie dostało ich na przyszły sezon, między innymi dwa z drugiej ligi: Unia Tarnów i Resovia Rzeszów. Strona internetowa pierwszego poinformowała 18 czerwca: „Obradująca dziś w Warszawie Komisja Odwoławcza ds. Licencji Klubowych Polskiego Związku Piłki Nożnej postanowiła NIE PRZYZNAĆ Klubowi Sportowemu ZKS Unia Tarnów Licencji na grę w II lidze w sezonie 2013/14”. Znalazła się jeszcze niezwykle istotna wzmianka: „Decyzja Komisji Odwoławczej jest ostateczna”.

Ale już następnego dnia na tej samej stronie kolejna informacja na wiadomy temat z uwagą: „Jedno jest pewne. To nie koniec całej sprawy i tarnowski klub nie pozostaje, i nie pozostanie bierny na niesprawiedliwą oraz zdecydowanie krzywdzącą decyzję”.

Dwa dni później na swoim profilu na facebooku głos zabrał członek zarządu PZPN Kazimierz Greń. To ten, który był największym przyjacielem byłego prezesa związku Grzegorza Laty (zanim został szefem PZPN), a następnie jego największym wrogiem (już podczas prezesury). Oto stanowisko sformułowane językiem (na mój gust) z nieco innej epoki:

„Prezes Podkarpackiego ZPN Kazimierz Greń oraz delegaci Podkarpackiego ZPN na zjazd Polskiego Związku Piłki Nożnej podjęli działania mające na celu zweryfikowanie decyzji w sprawie Resovii Rzeszów. Podkarpaccy działacze w pełni popierają dążenia Resovii mające na celu przywrócenie tego klubu do rozgrywek w należnej temu klubowi lidze, wywalczonej w sportowej rywalizacji. Na dzisiejszym zjeździe będzie postawiony wniosek w tej sprawie. Sportowa Polska czeka na pozytywną reakcję Najwyższego organu polskiej piłki”.

Temat rzeczywiście był poruszany w piątek w Warszawie tuż przed zakończeniem Walnego Zgromadzenia PZPN. Przeszedł w mediach zupełnie niezauważony. Warto więc nadrobić zaległości, ze względu na pouczającą wymianę zdań.

Pan Greń dwa razy próbował zobowiązać zarząd związku do zajęcia się sprawą. Prezes Boniek chcąc mu pomóc radził zwrócić się klubom jeszcze raz do Komisji Odwoławczej, by ta ewentualnie ponownie podjęła temat „w trybie super wyjątkowym”. Sformułowanie przypominające najgorsze czasy, bo skąd my znamy taki tryb? Prawnik Krzysztof Malinowski dwa razy wyjaśniał Greniowi, że nie ma do tego podstaw, ponieważ zarząd nie posiada odpowiednich uprawnień, a podjęta wcześniej decyzja była ostateczna. Ten tylko stwierdził zaczepnie:  

„Gdyby pan statut dobrze przygotował, to nie byłby dziś ściągnięty” [Malinowski przedstawiał delegatom nowy statut, nad którym głosowanie zostało ostatecznie odłożone].  

Wczoraj przeczytałem na stronie rzeszowskich „Nowin”, że prezes Resovii Aleksander Bentkowski jest „optymistą w kwestii licencji”. Tak to uzasadnia: „Złożyliśmy wniosek do zarządu o rozpatrzenie naszej sytuacji w trybie nadzwyczajnym”.

Powołuje się na pomoc Grenia, czyli „wpływowego członka zarządu PZPN-u”, oraz Tomasza Kamińskiego, rzeszowskiego posła SLD, który „ma bardzo dobre relacje z Romanem Koseckim, wiceprezesem PZPN-u”.

Nie wiem czy komisja licencyjna podjęła słuszną decyzję, nie miałem wglądu w dokumenty i nie mam zamiaru tego rozstrzygać. Choć pamiętam, że po raz pierwszy sprawami licencji zajmowali się „bezstronni fachowcy”, co miało wreszcie gwarantować prawdziwy i uczciwy proces ich przyznawania.

I nie rozumiem, na jakiej podstawie „wpływowy członek zarządu” związku apeluje o ponowne rozpatrzenie sprawy, skoro wcześniej wydano w niej OSTATECZNĄ DECYZJĘ? Jak może próbować zobowiązać zarząd do działań, do których ten nie ma uprawnień, czyli do łamania prawa? Jaki realny wpływ na już podjęte decyzje niezależnego (tak mi się przynajmniej wydaje) organu PZPN, może mieć rzeszowski poseł SLD? 

Jestem albo za głupi, by wszystko pojąć, albo rozumuję zbyt logicznie. Czy ktoś mógłby mi pomóc? 

 ▬ ▬ ● ▬