Fotoreporterzy pozbawieni życia rodzinnego

Fot. Trafnie.eu

W Warszawie, tradycyjnie dzień po zakończeniu sezonu, odbyła się podsumowująca go Gala Ekstraklasy. Było szykownie. Niestety nie tylko.

Choć Ekstraklasa SA nieustannie chwali się kolejnymi sukcesami, jej sztandarowa impreza wypadła trochę blado od zaplecza. To, co zobaczyli widzowie w telewizji nie pozostawiało większych zastrzeżeń. Natomiast kulisy gali, niestety już drugi rok z rzędu, były wręcz żenujące. Na główną salę nie wpuszczano nawet części zaproszonych gości. Czy naprawdę nie można w Warszawie znaleźć sali zdolnej pomieścić kilkuset osób? Po prostu wstyd...

Poza tym, jak na galę przystało, było wytwornie i szykownie. Czerwony chodnik, prawie jak na rozdaniu Oskarów. No i znamionująca blichtr „ścianka”. To taka plansza z logami sponsorów, na tle której fotografuje się osoby wchodzące na imprezę. Od razu było widać kto ma w tym największą wprawę – aktorka Małgorzata Socha. Obrót w lewo, obrót w prawo, uśmiech w tę stronę, uśmiech w tamtą – wszystko wyćwiczone na wielu wcześniejszych wejściach.

Po sezonie pełnym walki, nie tylko na boiskach, generalnie panowała atmosfera poprawnej uprzejmości. Prezes Zbigniew Boniek przywitał się grzecznie z szefami Ekstraklasy SA. Premier Jerzy Buzek (stały bywalec gali) gratulował „kolejnego udanego sezonu”. Towarzyszące przedstawicielom futbolowego świata wybranki konkurowały w długości kreacji i głębokości dekoltu.

Najwięcej uwagi wzbudzała ekipa Legii, nowego mistrza Polski, choćby z racji tego, że stawiła się najliczniej na imprezie. Dzień wcześniej, zaraz po meczu z Pogonią, bramkarz Arkadiusz Malarz zażartował, że skoro cała drużyna ma być na gali o 19.30, to:

„Mam nadzieję, że nikt nie zaśpi”.

Noc po zdobytym tytule miała być przecież długa i upojna w niezapomniane doznania. Gdy Malarz pojawił się na czerwonym chodniku stwierdził:

„Jest dobrze, bo wszyscy są”.

Gdy drużyna stanęła do pamiątkowego zdjęcia, zauważył:

„Pierwszy raz jesteśmy na ściance”.

Michał Kucharczyk patrząc na robiących fotki rzucił uwagę:

„Fotoreporterzy »Faktu« pozbawieni życia rodzinnego”...
Bez sensu? Tylko pozornie. Piłkarze Legii po zdobyciu mistrzostwa trochę zabalowali. No, może nawet trochę więcej niż trochę. Fotoreporterzy „Faktu” uchwycili kilka scenek pod jednym z warszawskich lokali i wrzucili je na swoją stronę. Nie były to z pewnością materiały wykorzystywane do budowania wizerunku przez specjalistów od PR-u. Sam tytuł mówi wiele: „Skandaliczne zachowanie piłkarzy Legii przed restauracją”.

Stąd kwaśna uwaga Kucharczyka do fotoreporterów, że zamiast przeszkadzać piłkarzom w świętowaniu, powinni, jak na przykładnych obywateli przystało, leżeć w środku nocy grzecznie w łóżku w rodzinnym domu.

Bohater jednej z fotek, Namanja Nikolić, został wybrany najlepszym napastnikiem i piłkarzem sezonu. Poza nim na gali dominowała ekipa Piasta. Zgarnęła najwięcej nagród, jak na rewelację rozgrywek przystało. Jakub Szmatuła został najlepszym bramkarzem, Patrik Mraz najlepszym obrońcą, a Radoslav Latal najlepszym trenerem.

"Zrobiliśmy co mogliśmy" - podsumował zakończony sezon Latal. Dodał, że teraz klub chce zatrzymać w Gliwicach dwóch wypożyczonych jego rodaków – Kamila Vacka i Martina Nespora. I jeszcze wzmocnić drużynę dwoma zawodnikami. Czy to wystarczy, by znów walczyć o mistrzostwo? Sam Latal pewnie chciałby to wiedzieć...

▬ ▬ ● ▬

Galeria