Gdyby ktoś słyszał...

Fot. Biuro prasowe - LEGIA WARSZAWA

Zimowe okno transferowe już szeroko otwarte. Na razie sporo… przeciągów, czyli więcej spekulacji niż transakcji. Ale są także konkrety.

Najpierw najciekawsza dla mnie informacja ostatnich dni. Otóż Chińczycy zakrztusili się wydawanymi na oślep milionami. Widać ktoś zauważył pierwsze objawy nadciągającej katastrofy, skoro (za: przegladsportowy.pl):

„Chiński rząd wydał komunikat, w którym krytykuje »nieracjonalne« wydatki na piłkę nożną klubów z Chinese Super League, które sprowadzają gwiazdy w trakcie obecnej przerwy między sezonami. (…) Na stronie chińskiego odpowiednika ministerstwa sportu, Generalnej Administracji Sportu, niespodziewanie pojawił się komunikat, w którym czytamy, że rząd będzie dążyć do »wyregulowania i ograniczenia bardzo drogich transferów, a także do nałożenia ograniczeń na obecnie kosmicznie wysokie pensje piłkarzy«”.

Czyli doszli do podobnych wniosków, do których każda racjonalnie myśląca osoba interesująca się futbolem wcześniej czy później dojść musiała. Nikt przy zdrowych zmysłach nie szasta tak milionami, jeśli rzeczywiście chce coś sensownego osiągnąć. Chyba więc łatwe pieniądze dla piłkarzy z Europy i Ameryki Południowej wkrótce się skończą. Wygranymi okazali się więc ci, którzy dali się wcześniej skusić.

Nie wiem, czy do tej grupy mogę zaliczyć Aleksandara Prijovicia. Napastnik (jeszcze) Legii chyba dokładnie policzył zera w przedstawionej ofercie i odleciał już do Chin. Na razie w myślach, bo klub chce na nim zarobić jak najwięcej. Jeśli Chińczycy rzeczywiście zakręcają kurek z pieniędzmi, to właściwie ostatnia szansa. I dla Legii, i dla Prijovicia, by zarobić ile się da. Ciekawe, czy to prawda, że nie puści go za mniej, niż dwa miliony euro.

Jeszcze ciekawsze, jak będzie na wiosnę wyglądała Legia? Odszedł już Nikolić i Bereszyński. Nie wiadomo co z Prijovicem, a podobno na Guilherme i Pazdana też są oferty. Jak dobrze pójdzie, zniknie pół drużyny.

Co prawda ściągnięto już Jędrzejczyka i każdy wie, co potrafi. Nie bardzo za to wiadomo co pokażą w nowym klubie Nigeryjczyk Daniel Chima Chukwu i Węgier Dominik Nagy, również świeżo zakontraktowani. Nie oszukujmy się, dla szerszej publiczności nad Wisłą są na razie dwoma anonimami. Jacek Magiera stanie więc przed wyzwaniem, by poskładać całe towarzystwo w dobrze funkcjonującą drużynę. A jak dobrze, zobaczymy na wiosnę.

Podobało mi się pożegnanie z Legią Bereszyńskiego. Zanim oddalił się do Sampdorii, zakomunikował rezolutnie:

„Nie mówię żegnam, tylko do zobaczenia”.

Dobrze kombinuje. Wie, że transfer do zagranicznego klubu nie jest łatwym kawałkiem chleba. Lepiej zawsze mądrze zabezpieczyć sobie drogę ewentualnej ewakuacji.

I na koniec prośba o pomoc. Dostałem maila od kolegi z Czech. Za każdym razem, gdy takiego otrzymuję, odbywam przyspieszony kurs językowy. Czeski znajomy twierdzi, że wszystko świetnie rozumie po polsku, więc oczywiście uważa, że ja powinienem równie dobrze znać jego ojczysty język. Chyba ze dwa dni temu napisał:

„Prezident Slavie Praha řekl, že holandský útočník Gino Van Kessel má jít na hostování - půjčení do polského klubu. Nevíš kterého? A taky má jít do Polska obránce Jan Mikula”.

Jeśli dobrze zrozumiałem, dwóch grajków ze Slavii wybiera się pilnie do Polski. Tylko że ja nic nie słyszałem ani o transferze Van Kessela, ani Mikuli. I tak, zgodnie z prawdą, odpisałem. Gdyby ktoś wiedział cokolwiek o wyżej wymienionych, będę wdzięczny za każdą informację. Obiecałem  koledze z Pragi, że dowiem się więcej...

▬ ▬ ● ▬