Gdzie banknoty Królu złoty?

Fot. trafnie.eu

Byłem na pogrzebie. Atmosfera jak na weselu, a wszyscy pełni optymizmu. Przyda się w najbliższych kilku latach. Na pewno nie będą łatwe.

Polonia Warszawa ciągle w roli pierwszoplanowej, choć w tabeli dopiero (czy raczej – AŻ!) piąta. Wczoraj pożegnała się z Ekstraklasą na własnym stadionie. Pytanie, na razie bez odpowiedzi, na ile lat? W 1952 na ponad czterdzieści. Jak będzie teraz, po degradacji za długi i związane z tym nieprzyznanie licencji? Tego na razie nie wie nikt. Bo nikt nie wie w której lidze zacznie nowy sezon. Nie powinna niżej niż w czwartej (z nazwy), czyli piątej (w praktyce).

Wczoraj po raz ostatni grała w tym sezonie na Konwiktorskiej. Mecz wyglądał jak święto, choć tak naprawdę był raczej pogrzebem. Trybuny prawie pełne, atmosfera daj Boże zawsze taką, i jeszcze mecz – szybki i ciekawy, zacięty (trzy czerwone kartki) i dramatyczny. Polonia w dziesiątkę zdołała wyrównać, a jeszcze w dziewiątkę próbowała zdobyć zwycięską bramkę.

Po meczu piłkarze weszli do kibiców na trybunę „Kamienną”, by podziękować za doping w całym sezonie. Był i rewanż, czyli podziękowanie dla zawodników, że walczyli do końca, grając praktycznie za darmo. Takie rzeczy kibic zawsze doceni i zapamięta.     

W przerwie był jeszcze szczególny akcent. Na boisku pojawiło się kilkudziesięciu szkrabów w koszulkach z napisem: „POLONIA TO MY”. Taktyką (tam gdzie piłka, tam wszyscy) nikt się nie przejmował. Za to zapał z jakim ganiali po boisku, godny podziwu. I jeszcze ich radość po zdobytej bramce! Za wszystko inne możesz zapłacić kartą…

Cały paradoks polegał na tym, sam sobie zdałem z tego sprawę dopiero po meczu, że jego wielkim zwycięzcą była drużyna, na którą nikt nie zwracał uwagi. Piast Gliwice dzięki remisowi 1:1 zapewnił sobie miejsce w eliminacjach do Ligi Europejskiej (konkurent, Górnik Zabrze, przegrał u siebie z Wisłą ostatecznie grzebiąc swe szanse). Żeby nie było wątpliwości - rozmawiamy o drużynie, której nie dawano wielkich szans na utrzymanie w lidze!!! A jej sukces w Warszawie przeszedł prawie niezauważony.

Wszyscy bowiem zajmowali się Polonią, ze względu na zamieszanie z karnym spuszczeniem z Ekstraklasy. Dlatego nieustannie koncentruje na sobie uwagę. A jeszcze bardziej jej właściciel, Ireneusz Król. Oczywiście był nieobecny na meczu, co już nikogo nie dziwi. A właściwie był obecny całą gębą, bo właśnie taka pojawiła się na transparentach na trybunach. Na największym napis: „Kłamstwo ma krótkie nogi i podwójny podbródek”. To, co o Królu śpiewali kibice, nie nadaje się do zacytowania. Poza jednym hasłem, znajdującym się w tytule. Co dalej będzie z panem prezesem? Przedstawiciele stowarzyszenia, które chce przejąć klub, nie wykluczają złożenia doniesienia do prokuratury o działanie na szkodę spółki. Może więc prorocze okaże się zdjęcie powyżej?    

Co będzie z Polonią? Czeka ją kilka chudych lat. Znacznie trudniejszych, niż niektórym się wydaje. To czas próby dla kibiców. Uwaga dotyczy wszystkich obecnych na wczorajszym meczu. Skoro tak kochają swój klub, niech wszyscy przyjdą też na pierwszy mecz w przyszłym sezonie. I na następny też, bez względu na ligę, w której zagra Polonia. Na mecz ulubionej drużyny w Ekstraklasie potrafi przyjść każdy. W piątej lidze już tylko ci prawdziwi kibice.

▬ ▬ ● ▬

Galeria