Genialni napastnicy czy tragiczni obrońcy?

Fot. trafnie.eu

Od kilku dni słyszę same zachwyty nad strzeleckimi zdolnościami piłkarzy w polskiej Ekstraklasie. Zastanawiam się czy naprawdę jest się z czego cieszyć?

Po dwunastej kolejce prawdziwa euforia. Padła w niej rekordowa liczba bramek – 36, najwięcej od pół wieku. Aż cztery trafienia na jedno spotkanie. Do tego gole zdobywali zawodnicy wszystkich szesnastu drużyn. To po raz ostatni zdarzyło się przed piętnastoma laty. Po prostu bajkowo!

Portal ekstraklasa.org zamieścił zachęcająco wyglądające zestawienie:

„Średnia goli w najsilniejszych ligach Europy według rankingu UEFA  i w T-Mobile Ekstraklasie

Bundesliga (Niemcy) - 3,26

Serie A (Włochy) - 3,09

T-Mobile Ekstraklasa - 2,75

Primera Division (Hiszpania) - 2,74

Primeira Liga (Portugalia) - 2,64

Premier League (Anglia) - 2,44

Warto przypomnieć, że najlepsza pod względem liczby bramek w zeszłym sezonie była kolejka nr 26, kiedy bramkarze byli pokonywani 30 razy. Średnia bramek w sezonie 2012/2013 w T-Mobile Ekstraklasie wyniosła 2,49 bramki na mecz”.

Dane apetyczne, towarzystwo wyśmienite, co godne uwagi tym bardziej, gdy weźmie się pod uwagę kto ogląda plecy Ekstraklasy, między innymi Primera Division i Premier League. Wstydem byłoby się nie cieszyć. Ale jeszcze większym stracić rozum. Ekstraklasa.org jest od tego by wychwalać swoje rozgrywki. Ja, by trzeźwo patrzeć na masę informacji, którą jestem codziennie zalewany. I, jeśli wystarczy mi tej trzeźwości, spróbować jeszcze skojarzyć fakty.

Zastanawiam się więc ile naprawdę warte są te bramki? Paweł Brożek, który nie sprawdził się w kilku europejskich ligach, wrócił do Wisły i trafia do siatki bez problemu, na dzień dobry znów jest gwiazdą. Czyli niewiele trzeba, by ją zostać.

Słowak Robert Demjan, król strzelców i najlepszy piłkarz Ekstraklasy ubiegłego sezonu, wyjechał w lecie do Belgii i, jak czytam, już marzy o powrocie do Polski. Trafił do przeciętnego zespołu Waasland-Beveren (czternaste miejsce w tabeli na szesnaście drużyn), do ligi lepszej niż polska, ale nie rzucającej na kolana.

Przyjrzyjmy się jego dorobkowi. W 11 meczach tylko w debiucie wytrwał na boisku 90 minut. Wychodził w podstawowym składzie jeszcze w trzech kolejnych meczach, a potem już ława. W czterech, w których pojawiał się w roli rezerwowego, zaliczył w sumie 57 minut. Nie powinno więc specjalnie dziwić, że w ostatnim wyjazdowym meczu z OH Leuven (przegranym 2:4), z ławki się już nie podniósł.

I najważniejsze – liczba strzelonych przez Demjana bramek. Tu niestety ciągle ZERO! Oto dorobek gwiazdy Ekstraklasy poprzedniego sezonu, która nie chciała nawet słyszeć, by dłużej w niej pograć. Oto prawdziwa wartość jego 14 goli zdobytych wtedy dla Podbeskidzia (oczywiście dla drużyny z Bielska-Białej z pewnością bezcennych).

W przypadku bramkowych rekordów, jak tego z ostatniego weekendu w Ekstraklasie, zawsze sensowne wydaje się pytanie - napastnicy tacy genialni czy obrońcy tragiczni? Może nawet nie sami obrońcy, ale gra defensywna zespołów. Odpowiedź chyba znam. Dlatego szkoda mi czasu na zadawanie innego pytania - dlaczego polscy obrońcy popełniają w reprezentacji ciągle te same błędy…

▬ ▬ ● ▬