2019-07-09
Gorzej niż dorośli
Brazylijski gwiazdor Neymar nie stawił się na treningu w Paryżu. Towarzyszy temu zabawa w szukanie naiwnych, którzy uwierzą w opowiadane im bajki.
Neymar jest ciągle pracownikiem francuskiego klubu Paris Saint-Germain. Poważny magazyn „France Football” poinformował w kwietniu, że jego roczne przychody brutto wynoszą 91,5 miliona euro. Czyli jest obecnie trzecim najlepiej opłacanym piłkarzem na świecie. Logika podpowiada, że warto trzymać się nogami i rękami roboty, która zapewnia takie dochody, ale…
Brazylijczyk już kilka razy w swoim życiu starał się udowadniać, że z logiką niekoniecznie jest zawsze po drodze. Nie pojawił się właśnie na treningu paryskiego klubu, czyli odmówił świadczenia pracy u swego pracodawcy. Ten wydał komunikat, w którym zapowiada odpowiednie ukaranie swojego pracownika.
To pierwsza wiadomość przy okazji której warto się zastanowić, czy należy w nią wierzyć? Bo jaka to niby miałaby być kara? Zwolnienie dyscyplinarne za niesubordynację? Taki żart. Przy wspomnianych zarobkach żadna kara finansowa nie może zrobić wrażenia.
W klubie myślą raczej nie o tym, jak karać, ale o tym, jak nie stracić. Albo stracić możliwie najmniej. Jeśli nie da się nie stracić Neymara, to przynajmniej jak najwięcej zarobić. Niestety nie jest to zwykły typ pracownika, więc trudno wymagać, by stosować wobec niego zwykłe zasady prawa pracy. No, chyba, że ktoś chce się ośmieszyć.
Nie jest tajemnicą, że gwiazdor postanowił zmienić klub. I jak na gwiazdora przystało, nie będzie się pytał obecnego, czy zechce go puścić do tego, który sobie upatrzył. Media od jakiegoś czasu spekulują, że pragnie wrócić do Barcelony. Skoro pragnie, musi zastosować odpowiednie środki nacisku, by cel zrealizować. Chyba właśnie to robi.
Ale jego ojciec i jednocześnie agent, twierdzi zupełnie co innego. Gdy w poniedziałek zrobił się szum wokół Neymara Juniora poinformował, że o żadnej dezercji nie ma mowy. W Brazylii zatrzymały go obowiązki związane z działalnością charytatywną, o czym klub wiedział. Czyli kolejna wiadomość z serii – czy warto uwierzyć? Bo skoro klub wiedział, po co chce go karać i wydał oświadczenie?
Prezes Barcelony Josep Maria Bartomeu jeszcze w ubiegłym tygodniu stwierdził, że nie ma tematu powrotu Neymara, bo wie, że Paris Saint-Germain nie chce go puścić, choć on bardzo chce odejść.
Stanowisko wydaje się dość jednoznaczne i klarowne pod warunkiem, że ktoś ma krótką pamięć. Ten sam prezes przed dwoma laty przekonywał, że „Neymar nie jest na sprzedaż”, kiedy media zaczęły pisać o jego transferze z Barcelony do klubu z Paryża. Minęło raptem kilka dni i stwierdził, że jeśli ktoś chce go kupić, musi zapłacić klauzulę odstępnego. Zapłacił, bijąc transferowy rekord wszech czasów – 222 miliony euro! Czy w związku z tym znów warto wierzyć Bartomeu, że nie ma tematu?
Neymar przypomina rozkapryszonego bachora. Już kiedyś, przy okazji problemów Paula Pogby w Manchesterze United, pisałem o „dorosłych dzieciach”. Wydaje mi się, że należałoby jednak zdobyć się na nieco szerszą refleksję. Zastanawiam się, czy ma jeszcze sens stwierdzenie – zachowują się jak dzieci? Patrząc, jak zachowują się wszyscy wokół Neymara, należałoby raczej stwierdzić – patrz tytuł.
▬ ▬ ● ▬