Hiszpania i...

Fot. Trafnie.eu

Gdy czytam zapowiedzi półfinałów mistrzostw Europy, odnoszę wrażenie, że zamiast dwóch meczów powinien się odbyć najwyżej jeden.

We wtorek w Monachium Hiszpania zagra z Francją. W środę w Dortmundzie Anglia zmierzy się z Holandią. Nie zgadzam się z opinią, że w tym gronie obecność ostatniej z wymienionych reprezentacji można uznać za niespodziankę. A jeśli można, dla mnie taką samą niespodzianką jest awans do półfinałów Anglii. Obie były wymieniane w szerszej grupie drużyn, które mogą czegoś na tych mistrzostwach dokonać.

Już dokonały, bo przed turniejem w obie nie wierzyłem, do czego uczciwie się przyznaję. Zresztą, gdyby Holandia rzeczywiście miała przed mistrzostwami tak marne notowania, czy grupę, w której rywalizowała nazywano by „grupą śmierci”? Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę, że do półfinałów awansowały z niej aż dwie drużyny, co dowodzi, że cytowana wcześniej nazwa nie była przesadzona. I dowodzi też, że awans z tej grupy reprezentacji Polski byłby nie lada wyczynem.

Czytając zapowiedzi meczów półfinałowych dochodzę do wniosku, że nie ma zbyt wielkiego sensu rozgrywania aż dwóch. Właściwie awans powinno się automatycznie przyznać Hiszpanii, bo to chyba jedyna drużyna w tym gronie, która nie jest krytykowana. Pod tym względem tak odstaje od reszty, że jest to aż niepokojące, ale dla… Hiszpanów. W piłce dwa plus dwa rzadko daje cztery. A skoro wszystko przemawia za Hiszpanami, czy na zasadzie piłkarskiej przekory nie będzie akurat odwrotnie?

Właściwie ich mecz z Francuzami nie powinni się nawet rozgrywać, ponieważ rywale podobną swoją grą dokonują „piłkarskiej zbrodni”. Jeśli tak, historia tej dyscypliny sportu pełna jest zbrodniarzy wszelkiej maści. Szkoda, że wszyscy krytycy Francuzów nie biorą pod uwagę, że są do bólu skuteczni. A to najważniejsza cecha na wszystkich piłkarskich turniejach. We wtorkowy wieczór przekonamy się, czy tym „zbrodniarzom” wystarczy skuteczności w grze także przeciwko Hiszpanom.

W drugim półfinale zagra drużyna nie mniej krytykowana od Francuzów. Angielskie media przejechały się okrutnie po swojej reprezentacji już po meczu ze Słowacją, w którym drużyna zdołała wyrównać kilkadziesiąt sekund przed końcem doliczonego czasu gry. Redaktorzy z Londynu i okolic w pomeczowych komentarzach żądali natychmiastowych zmian. Nie wiem, czy te w meczu ze Szwajcarią, wygranym na karne, ich zadowoliły. Mnie na pewno nie zadowoliła gra Anglików, dość asekuracyjna, choć pozwalająca doczołgać się do półfinału.

Czy Holendrzy okażą się mocniejsi od Szwajcarów? Czy będą potrafili dobić Anglików, jak dobili w 1/8 finału Turków? Dla mnie to drużyna najbardziej nieprzewidywalna w gronie półfinalistów, w najszerzej rozumianym znaczeniu. Mam nadzieję, że w ich meczu z Anglikami, w pierwszym półfinale zresztą też, będzie więcej piłki niż taktycznych szachów.

▬ ▬ ● ▬