Ile Brzęczka w Brzęczku?

Fot. Trafnie.eu

Za kilka dni nowy selekcjoner reprezentacji Polski powoła kadrę na swój pierwszy mecz. W mediach pojawia się coraz więcej komentarzy z tym związanych.

Odnoszę wrażenie, że niektórzy zawodnicy zostali już powołani. Jerzy Brzęczek musi tylko oficjalnie ich „klepnąć”. No bo czytam, że Paweł Olkowski w Bolton Wanderers wyrasta na gwiazdę. Czyżby rozpoczęto pompowanie nowego balonika?

Należałoby przypomnieć, że Olkowski miał być gwiazdą Bundesligi, a nie dał rady nawet w słabym 1.FC Köln, broniącym się rozpaczliwie przed spadkiem. Gasł z każdym kolejnym sezonem. Więc może trochę ostrożniej z tym gwiazdorzeniem?

Na razie zaliczył udany początek sezonu. Trzeba się przede wszystkim cieszyć, że wreszcie regularnie pojawia się na boisku. Jednocześnie pamiętać, że to tylko druga liga angielska i do tego niezwykle ciężka. Niech pogra przynajmniej z pół sezonu na tym samym poziomie. Wtedy porozmawiamy o jego wartości.

Oglądałem w środę mecz kwalifikacyjny do Ligi Mistrzów. Ajax wygrał w Amsterdamie z Dynamem Kijów 3:1. W zespole gości na prawej obronie wystąpił Tomasz Kędziora. Widziałem go w akcji po dłuższej przerwie. Choć ktoś mu założył „siatkę”, choć powinien wylecieć z boiska za uderzenie łokciem, w sumie zrobił na mnie pozytywne wrażenie. I zdobyta przez niego bramka była najmniej ważna w tej ocenie. Bo musiał się mierzyć w większości akcji z poważnymi grajkami, jak Serb Dušan Tadić czy Argentyńczyk Nicolas Tagliafico, grającymi po jego stronie. Na pewno bezcenne doświadczenie.

Komentatorzy zastanawiali się, czy Brzęczek powoła Kędziorę, czy jest w stanie wypełnić dziurę po Łukaszu Piszczku? Brzęczek powoła każdego, kto się w miarę sprawnie rusza i ma polski paszport. Wielkiego wyboru nie ma. Może pozwoli sobie na pominięcie jednego, dwóch zawodników? Może…

Mistrzostwa świata pokazały okrutnie jak mizerny jest potencjał polskiej reprezentacji, czyli też polskiej piłki. Trzeba brać tych, co są, czyli tych samych, bo nowych, którzy rzeczywiście mogliby zawojować piłkarski świat, nie widać.

Dlatego zastanawiam się ile będzie Brzęczka w Brzęczku? Czyli na ile drużyna wypuszczona do boju przeciwko Włochom zdoła zrealizować jego założenia, a na ile   
elementów w grze nowy selekcjoner nie będzie miał żadnego wpływu?

Odziedziczył po poprzedniku znacznie uboższą kadrę. Bo nie wiadomo co w ogóle z niektórymi będzie (Grosicki), inni powrócili do roli widzów na trybunach (Bednarek), a o jeszcze innych (Błaszczykowski) ciężko zawyrokować, czy zdrowie pozwoli im na grę na odpowiednim poziomie.

Ale nowy selekcjoner doskonale wiedział co bierze, więc nie ma teraz prawa narzekać. Zamiast tego musi przede wszystkim znów stworzyć drużynę. Bo cały czas uważam, że reprezentacja Polski przestała istnieć. Po wszystkich niszczących ją kwasach przed i podczas turnieju w Rosji trzeba ją poskładać na nowo, co nie będzie proste zważywszy, że ludzie praktycznie ci sami, a niektórzy jeszcze niedawno nie mogli na siebie patrzeć.

Rola selekcjonera w tym, by znowu mogli. Tylko czy okaże się wykonalna? Dlatego zagadnienie ile Brzęczka w Brzęczku jest dla mnie równie ciekawe, jak wynik jego pierwszego meczu.   

        ▬ ▬ ● ▬