Inaczej się nie da

Fot. Trafnie.eu

Szymon Marciniak poprowadzi niedzielny finał mistrzostw świata w Katarze. To największy sukces polskiej piłki na tej imprezie. Jednocześnie dobry przykład dla...

Informacje o tym, że jest jednym z głównych kandydatów do poprowadzenia finału pojawiały się od kilku dni. Teraz to już pewne. Tak jak pewne jest, że na liniach będą mu towarzyszyć – Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz. Jeszcze nigdy w finale piłkarskich mistrzostw świata nie wystąpiło trzech Polaków. Tylko raz, w 1990 roku we Włoszech, gdy Niemcy grali z Argentyńczykami, w roli arbitra liniowego obsadzono Michała Listkiewicza. Teraz w tę samą rolę w finale wcieli się jego syn.

Polska trójka sędziowała już Argentynie mecz na mistrzostwach świata przed czterema laty w Moskwie. Na stadionie Spartaka jej przeciwnikiem była Islandia. Wtedy gdy grano hymny obok Leo Messiego stanął Tomasz Listkiewicz. Tak samo jak 28 lat wcześniej obok Diego Maradony na Stadionie Olimpijskim w Rzymie stanął jego ojciec Michał. Sędziowska sztafeta na światowym poziomie.

Cała polska trójka zdobędzie w niedzielę swoje mistrzostwo świata, bo za takie trzeba uznać, bez żadnej przesady ani przenośni, występ w takiej roli w takim meczu na takiej imprezie. Sędzia piłkarski już wyżej nie podskoczy. To spełnienie marzeń dane tylko nielicznym. A dla Polaka właściwie jedyna szansa, by wystąpić w finale mistrzostw świata, inaczej się po prostu nie da.

Co prawda w 2014 roku zagrali w nim dwaj piłkarze urodzenie w Polsce, Miroslav Klose i Lukas Podolski, ale już jako Niemcy. Robert Lewandowski o występie w najważniejszym meczu w światowym futbolu nie może nawet pomarzyć. Do tego musiałby mieć jeszcze dziesięciu rodaków prezentujących podobny do niego poziom. Piłka nożna jest bowiem grą zespołową i jeden zawodnik, nawet genialny, sam nic nie wskóra. Ale jedenastu Polaków prezentujących taki poziom jak Lewandowski w tym samym okresie nie doczekamy się na pewno. Nie ma się więc co oszukiwać – Polska w finale mistrzostw świata niestety nie zagra nigdy.

I właśnie dlatego przykład Marciniaka i jego liniowych jest niezwykle budujący. Pokazuje, że w futbolu na światowym poziomie można zaistnieć będąc przeciętnym piłkarzem. Bo takim właśnie był Marciniak. Jako zawodnik czwartoligowego Kujawiaka Włocławek świata nie podbił. Ale okazało się, że ci, którym nie starczyło talentu, by być piłkarskimi gwiazdami, mogą pójść inną drogą pozwalającą spotykać te gwiazdami na boisku już w innej roli.

Dobra więc rada dla wszystkich, którzy właśnie się zorientowali, że na pewno nie zostaną następcą Lewandowskiego. Zacznijcie dokładnie studiować przepisy gry, dbajcie o kondycje, a przede wszystkim nie zapomnijcie zapisać się na najbliższy kurs sędziowski. Może kiedyś wasze marzenia zostaną spełnione, jak zostały spełnione te Marciniaka i jego dwóch asystentów?

▬ ▬ ● ▬