Jak koń pod górę

Drugi raz w ciągu kilku dni zajmuję się klubem, którym teoretycznie nie powinienem się teraz zajmować. To dowód jak bardzo chora jest polska piłka.

Ten klub nazywa się Stal Stalowa Wola. Niestety nie potrafię dodać, w której lidze będzie występował w najbliższym sezonie. Oto pierwszy objaw poważnej choroby polskiej piłki. Stal niedawno zleciała z hukiem z trzeciej ligi, zwanej drugą, o czym pisałem w poprzednim tekście. A pisałem głównie z powodu zamieszania jakie po kilku dniach po degradacji powstało. Choć najpierw była reakcja pełna pokory, na miarę nędznych wyników osiąganych przez drużynę, czego wyraz dał jej trener Szymon Szydełko po ostatnim ligowym meczu (za: sport.pl):

„Powiem krótko: przepraszamy. K****, nie wiem. Nie mam słów. Co mogę powiedzieć? Nie było nas dzisiaj na boisku. Nie wiem, czy nas przerósł ten mecz, czy przeciwnik był tak dobry, czy my tak słabi. Wiem, że to, co powiem, nic dla nikogo nie znaczy, ale przepraszam w imieniu swoim i drużyny. Wiem, że te słowa są mało ważne. Jesteśmy frajerami i musimy z tym żyć, przyznać się do tego”.

Okazało się, że nie wszyscy w klubie chcieli przyjąć do wiadomości, że są frajerami. Dlatego postanowili kombinować jak koń pod górę. Zaczęli próbować zamienić się w tabeli miejscami z Pogonią Siedlce, która zlała ich 3:0 w Stalowej Woli w ostatniej kolejce. Do tego potrzebna była, właściwie jest, bo ciągle nie zapadła, decyzja PZPN, o czym pisałem w poprzednim tekście, gdy klub zaczął się domagać od związku konkretnych działań.

Ale na tym nie zakończyła się aktywność panów rządzących Stalą, ponieważ w piątek złożyli zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa korupcyjnego (za: tvn24.pl):

„W czwartek późnym wieczorem dziennikarz tvn24.pl otrzymał informację, że z działaczami Stali Stalowa Wola skontaktował się przedstawiciel Skry Częstochowa. To drużyna, która zajęła w 2. lidze 14 miejsce, ostatnie niezagrożone spadkiem. Z informacji od naszego rozmówcy wynikało, że ktoś podający się za osobę związaną z częstochowskim klubem złożył działaczom z Podkarpacia następującą propozycję: w zamian za przekazanie 2 milionów złotych działacze Skry wycofaliby swój klub z rozgrywek 2. ligi. W ten sposób na zwolnione przez Skrę miejsce wskoczyłby pierwszy spadkowicz, czyli Stal Stalowa Wola”.

Dziennikarzom udało się też uzyskać oficjalną odpowiedź klubu:

„W odpowiedzi na kolejne pytania swoje stanowisko w piątek po południu przysłał nam prezes Stali Stalowa Wola Tomasz Solecki. »W odpowiedzi na Pana prośbę i pytania informuję, że zgodnie z zaistniałą sytuacją w imieniu swoim oraz klubu Stal Stalowa Wola Piłkarska Spółka Akcyjna złożyliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Na chwilę obecną trwają już czynności procesowe z tym związane, z związku z powyższym zarząd wstrzymuje się z udzielaniem jakichkolwiek informacji dodatkowych na ten temat przedstawicielom mediów« - napisał”.

Ciekawe, że zawiadomienie zostało złożone akurat w piątek, czyli w dniu, w którym PZPN mógł podjąć korzystną dla Stali decyzję pozostawiając ją w lidze na kolejny sezon, ale ostatecznie przesunął jej podjęcie na kolejny tydzień!

Niestety dzielnych szefów Stali próbujących za wszelką cenę ochronić drużynę przed spadkiem, spotkał niespodziewany cios. Kibice ich własnego klubu ogłosili za pośrednictwem Facebooka bojkot, żądając dymisji wspomnianego prezesa, a także prokurenta Wojciecha Chodorka i dyrektora sportowego Wojciecha Fabianowskiego. Decyzję uzasadnił Rafał Pietras, prezes Stowarzyszenia Kibiców Stali Stalowa Wola (za: echodnia.eu):

„Wynik sportowy osiągnięty przez Stal w tym sezonie nie był taki, jaki zakładano, czyli spadliśmy do trzeciej ligi. Zimą pan dyrektor sportowy (Wojciech Fabianowski - przyp. red.) powiedział nam, żeby na razie wyluzować, poczekać do końca sezonu i wtedy będzie czas rozliczeń. Podobnie pan prokurent (Wojciech Chodorek - przyp. red.). Dzisiaj natomiast jesteśmy w trzeciej lidze, a obaj panowie nie raczą nam nic powiedzieć na temat przyszłości. Nie potrafią klepnąć się w pierś i powiedzieć »tak panowie, nie poszło tak jak chcieliśmy, jesteśmy odpowiedzialni za to i za to«.

Dodatkowo doszło do sprawy korupcyjnej. Prezes zrobił jak zrobił. Doniósł czy nie doniósł, złożył zawiadomienie o próbie popełnienia przestępstwa, czy nie. Cała ta sytuacja nie rzuca jednak jasnego światła na Piłkarską Spółkę Akcyjną, relacje z kibicami i całą społecznością”.

Kibice często mają skrajnie szowinistyczne podejście do tematu ich ukochanego klubu. Muszę jednak przyznać, że prezes stowarzyszenia tych ze Stalowej Woli zaimponował mi wyjątkowo trzeźwym spojrzeniem na sytuację, czego dowodzi jeszcze ta jego wypowiedź:

„Wiemy jaki był wynik sportowy. Nie oszukujmy się, nie jesteśmy społecznością, która, jak kibice Motoru Lublin, będą się cieszyli, że awansowali przy »zielonym stoliku«. Nie pochwalamy tego.

Jeśli klub ma taką możliwość i chce tym przyćmić wynik sportowy, to też działa na jego niekorzyść. Pokazuje, że nie są w stanie ludziom spojrzeć w oczy i powiedzieć, że mimo dobrych warunków nie potrafili osiągnąć wyniki sportowego”.

Szkoda, że w ocenie wyników drużyny i sposobu działania nie wszyscy w Stalowej Woli trzymają poziom Rafała Pietrasa, prezesa stowarzyszenia kibiców miejscowej Stali!

▬ ▬ ● ▬