2019-10-22
Jak nie być kolejnym bachorem
Polska piłka ma nowego bohatera. To dowód, jak niewiele potrzeba, by się nim stać. Jeszcze mniej, by szybko spaść z piedestału, na który zostało się wyniesionym.
Maciej Rosołek, bo o nim mowa, zadebiutował w sobotę w barwach Legii w meczu z Lechem Poznań. I trzy minuty po wejściu z ławki w drugiej połowie strzelił zwycięską bramkę dla warszawskiej drużyny. Tyle wystarczyło, by stać się bohaterem. Bo tak odbieram sposób w jaki przedstawiany jest od kilku dni w mediach wspomniany zawodnik.
Z jednej strony to zrozumiałe biorąc pod uwagę jego wiek (osiemnaście lat) i najistotniejszy moment meczu, w którym uczestniczył w głównej roli. Choć z drugiej nie wolno zapominać o zdrowym rozsądku. Tego na szczęście nie brakuje samemu Rosołkowi. Oglądałem z nim telewizyjny wywiad, w którym zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Wyglądał na normalnego, trzeźwo myślącego chłopaka, co z pewnością dobrze mu wróży. Bo z pewnością po debiucie schody do prawdziwej seniorskiej kariery staną się bardziej strome, a przy okazji różnych życiowych pokus nie zabraknie.
Nie chcę w żadnym wypadku deprecjonować dokonań młodego zawodnika. Był tam gdzie trzeba i zachował się jak trzeba. Ale prawie tyle samo zasługi w zdobytej bramce miał holenderski bramkarz Lecha Mickey van der Hart. Zanotował pusty, choć dość krótki przelot. Zabierał się do wyskoku i złapania piłki, ale nawet nie wystartował, a już wylądował. Dzięki temu bez przeszkód spadła na nogę Rosołka w tak dogodny sposób, że grzechem byłoby sytuacji nie wykorzystać, więc wykorzystał.
Przypadek młodego zawodnika Legii jest dla mnie ciekawy z dwóch powodów. Po pierwsze, bramek zdobywanych w debiucie, nawet w meczach uważanych za szlagierowe, nie należy traktować z nadmierną atencją. Od razu przypomniał mi się Patryk Mikita sprzed sześciu lat:
„W meczu z Widzewem strzelił dla Legii bramkę i zaliczył dwie asysty. Debiut bardzo udany, więc od razu zrobiono z niego bohatera. Czy zasłużył? Na pochwałę tak, na pomnik jednak trochę za wcześnie. Przykład Mikity pokazuje dobitnie jaka straszna w polskiej piłce panuje mizeria. Wystarczy naprawdę niewiele, by zostać gwiazdą”.
Czyli właściwie nic się przez te lata nie zmieniło. Za to życie potwierdziło moje przewidywania:
„Widzew przegrał w Warszawie aż 1:5, nie mając szans na nawiązanie wyrównanej walki nawet z Legią bez kilku zawodników z podstawowej jedenastki. Miał za to w swoim składzie rok starszego od Mikity Bartłomieja Pawłowskiego. Ten pokazał kilka zagrań, znamionujących znacznie większy potencjał od bohatera inauguracyjnej kolejki. Pawłowski potrafił zwodem zwieść nawet i dwóch rywali. Gdyby jedną z akcji zakończył bramką, może zostałby zauważony. Ale występował przecież w słabym Widzewie…”
Bo Pawłowski zrobił karierę zdecydowanie większą niż Mikita, choć też nie taką, jak myślałem. Widziałem w nim bowiem spory potencjał, ale chyba za szybko zobaczył siebie w zbyt dużej roli wybierając ofertę hiszpańskiej Malagi, z pewnością hamując swój rozwój. Dziś próbuje szczęścia w lidze tureckiej.
Mikita dokonywał znacznie gorszych życiowych wyborów, dlatego występuje tylko w drugiej lidze, choć zwanej pierwszą, w barwach Radomiaka Radom. Ale przynajmniej wie dlaczego (za: przegladsportowy.pl):
„Byłem młodym i niedoświadczonym bachorem, który debiutując w Legii, był przekonany, że złapał pana Boga za nogi. Nie prowadziłem mądrej diety, nie chodziłem spać codziennie o 22.00...”
Ostatni cytat dedykuję szczególnej uwadze Rosołka!
I drugi powód, dla którego jego bramka okazała się dla mnie tak intrygująca. Bazując na medialnych komentarzach odnosiłem wrażenie, że dopóki nie padła, Lech wręcz wzorcowo szkolił młodzież. Chwalono go na lewo i prawo za właściwą politykę oraz odwagę z wpuszczaniem do podstawowego składu młodzieżowców bez ograniczeń.
Holenderski brakarz popełnia błąd i co? Nagle obiecujące dzieciaki z Poznania jednak nie są takie dobre? Nagle okazuje się, że to Legia lepiej szkoli młodziaków? Tylko dlatego lepiej, że piłka spadła na nogę osiemnastoletniemu zmiennikowi, który posłał ją do siatki? To argumentacja równie logiczna jak robienie gwiazdy z Rosołka po dwudziestu minutach przebywania na boisku w Ekstraklasie. A życzę mu, by nie stal się w niej kolejnym bachorem...
▬ ▬ ● ▬