2015-02-04
Jak woda w muszli klozetowej
Z powodu braku ciekawego tematu już chciałem sobie zrobić wolne. Aż zobaczyłem w telewizorze mojego ulubionego ulubieńca, na którego zawsze mogę liczyć.
Niby pierwszy dzień po zakończeniu zimowego okna transferowego, więc pora podsumowań. Tylko czego, czym tu się podniecać? Przejściem Juana Cuadrado z Fiorentiny do Chelsea za 27 milionów funtów? Przecież jeszcze niedawno Jose Mourinho przekonywał, że Kolumbijczyk nie pasuje stylem gry do londyńskiej drużyny. Po kilku dniach nagle zmienił zdanie? A może wziął to co było, a nie to, co chciał kupić? Zimowe transfery na pewno nikogo nie rzuciły na kolana. Nie ma się za bardzo nad czym rozwodzić.
No to może Legia, czy raczej UEFA? Ale co to za temat z pytaniem, na które z góry łatwo wskazać odpowiedź? W Warszawie czekali na taką z Nyonu dotyczącą prośby złagodzenia kary zamknięcia stadionu Legii na dwa mecze w Lidze Europejskiej. Liczyli, że na ten z Ajaksem UEFA pozwoli już zapełnić trybuny. Doprawdy trzeba być bardzo naiwnym oczekując wyrozumiałości w przypadku wielokrotnej recydywy i to jeszcze z podtekstami rasistowskimi w tle. Na te ostatnie UEFA jest wyjątkowo wyczulona i trudno się dziwić.
Efekt jest taki, że kara została utrzymana. Jeden ze współwłaścicieli Legii, Dariusz Mioduski, skomentował decyzję na Twitterze:
"Wysoka cena za idiotyczne zachowanie kilku osób...”
A ja już kilka razy apelowałem w podobnych przypadkach – skoro zaledwie kilku (?), więc wyłapcie wszystkich! Wtedy raz na zawsze zrobicie porządek z bandytyzmem na stadionach.
Powoli traciłem nadzieję na znalezienie tematu, nad którym naprawdę warto dłużej się pochylić, aż włączyłem telewizor i zobaczyłem mojego ulubionego ulubieńca Jana Tomaszewskiego. Od razu zrozumiałem, że na niego zawsze mogę liczyć.
Nawet wiedząc jakie głupoty z reguły wygaduje, byłem święcie przekonany, że się przesłyszałem słuchając co mówi tym razem. Chce wstąpić do klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej? Kto, „Antoni Macierewicz polskiego sportu”, jak go nazwał minister sportu Andrzej Biernat? Ten, który płodził wazeliniarskie laurki dla szefa PiS porównując go do Kazimierza Górskiego, ma być w PO? Są chyba jakieś granice absurdu, nawet w przypadku Jana T...
Przecież w 2011 roku stwierdził (za fakt.pl):
„Reprezentacja Polski składa się z jakichś sfrustrowanych obcokrajowców, grają w niej aferzyści i mnie to przypomina drużynę, o której Donald Tusk powiedział na konwencji w Gdańsku, że to taka polska Barcelona. Ja wówczas powiedziałem, że tak Platforma ma się do Barcelony, jak spłuczka klozetowa do Niagary”.
Spojrzałem znów na ekran telewizora i człowiek, który zawsze ma rację, przekonywał dziennikarza TVP, że przecież nikogo wtedy nie obraził. Użył tylko takiego porównania. Cieszę się, że nie obraził, bo skoro tak lubi porównania, użyję podobnego. Opinie wypowiadane przez pana Tomaszewskiego mają bowiem taką wartość, jak woda w spłuczkach klozetowych. Gdy raz spłynie, nie ma do czego wracać.
A Jana T. zapytam – czy zna, a może nawet lubi nieśmiertelnego Jana Sztaudyngera? Naprawdę warto. Choćby ze względu na tę fraszkę:
„Szumi drętwa mowa
Jak muszla klozetowa”.
▬ ▬ ● ▬