Jedenastka z przeklętą pozycją

Fot. Trafnie.eu

W Warszawie odbyła się Gala 100-lecia PZPN. Jej najważniejszym punkt stanowiło ogłoszenie jedenastki stulecia polskiego futbolu. Trenera nikt nie wybierał.

Wybór jedenastki zdominował drugą część uroczystości. Pierwsza zaczęła się od... wazelinki. Na galę zostali zaproszeni szefowie: FIFA - Gianni Infantino i UEFA - Aleksander Ceferin. Oczywiście obaj wychwalali pod niebiosa tego, który ich zaprosił, czyli prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. 

Infantino wymienił dwie złote ery w historii polskiej piłki. Ta pierwsza za piłkarskiej kariery pana prezesa, a druga obecnie, gdy związkowi szefuje. Obie teorie lekko (mocno) naciągane, ale bardzo poprawne z punktu widzenia piłkarskiej dyplomacji w ustach zaproszonego gościa.

Z kolei Ceferin powiedział właściwie to samo, tylko innymi słowami. Dla niego Boniek był wielkim piłkarzem, a jest fantastycznym prezesem. Fantastycznym prezesem na pewno dla części polskich mediów, które krzywdy nigdy mu zrobić nie chciały. I nie zrobią.

Po oficjalnych przemówieniach ogłoszono jedenastkę stulecia polskiej piłki stworzoną spośród setki wcześniej nominowanych zawodników. Trenera oczywiście nikt nie próbował nawet wybierać, bo naraziłby się na śmieszność. Kazimierz Górski nie miał żadnych konkurentów. Natomiast dla drużyny zaproponowało system 1-4-3-3, jednak mocno umowny. Czy raczej starano się w niego wcisnąć jak najwięcej tych, którzy na to zasłużyli. Oto drużyna stulecia:

Józef Młynarczyk - Łukasz Piszczek, Władysław Żmuda, Jerzy Gorgoń, Antoni Szymanowski - Henryk Kasperczak, Kazimierz Deyna, Zbigniew Boniek - Grzegorz Lato, Robert Lewandowski, Włodzimierz Lubański. 

Zanim przedstawiono jedenastkę zastanawiałem się nad jedną pozycją - kto zostanie wybrany na lewej obronie? Okazało się, że to pozycja przeklęta nie tylko we współczesnych czasach. Bo na lewej obronie nie wybrano nikogo.

Antoni Szymanowski był przecież typowym prawym obrońcą. Przesunięto go na lewą stronę, bo po prawej miejsce zajął Łukasz Piszczek. Oczywiście w tego typu wyborach podobne roszady się zdarzają, nawet dość często, ponieważ na jedną pozycję jest nadmiar wartościowych kandydatów, a na drugą niekoniecznie.

Dlatego Boniek z Lubańskim wylądowali na lewej stronie pomocy i ataku, zabierając miejsce innym, nominalnie grającym na tych pozycjach (choćby Robertowi Gadosze). Ale przecież w środku musieli się znaleźć Deyna i Lewandowski. Raczej trudno sobie bez nich drużynę wyobrazić, choć niektórym się jednak udało.

Obawiałem się nieco, by jedenastki stulecia nie zdominowali współcześni piłkarze. Czyli, żeby popularność medialna i związane z nią skrzywienie (genialni, fantastyczni, fenomenalni…) nie wyrugowała z pamięci tych, którzy rzeczywiście byli zawodnikami światowej klasy w najwspanialszej erze polskiej piłki.

Na szczęście rozsądek zwyciężył. Dlatego w jedenastce stulecia znalazło się aż siedmiu zawodników z drużyny Górskiego, która zapoczątkowała złotą erę polskiego futbolu zdobywając najpierw złoty medal olimpijski (1972), a następnie trzecie miejsce w mistrzostwach świata (1974). I nie było to, wbrew teorii Infantino, za piłkarskiej kadencji Bońka.

▬ ▬ ● ▬