Jego prawo, jego wybór

W mocno subiektywnym podsumowaniu tygodnia o pomysłach na życie Roberta Lewandowskiego. Bynajmniej nie jego własnych. I pogadanka o… inteligencji.

Polski napastnik zdobył w sobotę kolejną bramkę dla Barcelony w wyjazdowym meczu La Liga z Valencią. Dokonał tego w doliczonym czasie gry, dając zwycięstwo 1:0, więc smakowało szczególnie, co potwierdziła radość po zdobytym golu.

Wyczyn Lewandowskiego nie powinien dziwić, bo przecież jest najskuteczniejszym strzelcem hiszpańskiej ekstraklasy z dorobkiem 13 bramek w 12 meczach. Piłkarz światowej klasy, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości, tak jak nie miałem po kilku wcześniejszych meczach w bieżącym sezonie, w odróżnieniu od innych, do czego już się zdążyłem przyzwyczaić.

Ale nawet mimo tego wręcz z osłupieniem przeczytałem odkrywcze wnioski jakimi niektórzy uraczyli świat po poprzednim spotkaniu Lewandowskiego, przegranym w środę 0:3 z Bayernem Monachium na Camp Nou. Naprawdę byłem pod wrażeniem dobrych rad, jakich mu udzieli.

Najważniejsza dotyczyła konieczności natychmiastowego odejścia z Barcelony! Nie wiem, czy już zaczął pakować walizki, czy najpierw jednak postanowił porozmawiać z prezesem katalońskiego klubu o rozwiązaniu niedawno przecież podpisanego z pompą kontraktu. Dlaczego miałby odchodzić? Dlatego, że z Barceloną nie wygra Ligi Mistrzów, a to jest podobno jeden z najważniejszych warunków, by zwyciężyć w plebiscycie „France Football” i otrzymać wymarzoną Złotą Piłkę.

Jednak o tym, że Barcelona nie wygra prestiżowych rozgrywek wiedziałem jeszcze przed ich startem. Są na to dowody, bowiem nie dawałem jej szans pisząc o faworytach. Życie szybko te prognozy potwierdziło. Uważam, że każdy trzeźwo patrzący na sytuację klubu w ostatnim czasie powinien dojść do podobnego wniosku.

Lewandowski nie jest średnio kumatym kolesiem, ale inteligentnym człowiekiem, więc będąc w samym środku tego biznesu musiał zdawać sobie sprawę w panujących realiów znacznie lepiej ode mnie. Ale, jak sam przyznał, postanowił opuścić „strefę komfortu”, w jakiej niewątpliwie funkcjonował przez wiele lat. I opuścił z wszelkimi dla siebie konsekwencjami, biorąc po uwagę ryzyko z jakim wiąże się jego decyzja. Potrzebna mu była w życiu zmiana klimatu, także w dosłownym tego słowa znaczeniu, z czego najbardziej powinna być zadowolona jego rodzina. Może więc ktoś się przez chwilę zastanowi, przeanalizuje, choćby pobieżnie, przedstawione fakty, zanim zacznie namawiać Polaka do opuszczenia Barcelony.

I jeszcze jeden genialny wniosek na jaki trafiłem po przegranym meczu z Bayernem, który mnie naprawdę rozbawił. Otóż Lewandowski dał się nabrać prezesowi Barcelony Joanowi Laporcie, słuchając jego planów odbudowy wielkiej drużyny. Bo ta aż tak wielka nie jest, co właśnie widać na podstawie uzyskiwanych wyników w Lidze Mistrzów.

Prośba – szanujcie choć trochę inteligencję najlepszego polskiego zawodnika. Dzięki tej inteligencji potrafił znacznie lepiej niż się wielu wydaje ocenić sytuację klubu, którego barwy teraz reprezentuje. A skoro reprezentuje, to z pełną świadomością. I z równie pełną świadomością opuścił bawarską „strefę komfortu”. Jego prawo, jego wybór.

▬ ▬ ● ▬