Jose ponad wszystko

Fot. Trafnie.eu

Gdyby słowa mogły zabijać, po ostatnim meczu Chelsea w Premier League kilka osób zakończyłoby życie na Stamford Bridge. Wszyscy byliby dziennikarzami.

Drużyna Jose Mourinho przegrała kolejny ligowy mecz. Tym razem 1:3 z Liverpoolem Jürgena Kloppa. Portugalski trener nie jest przyzwyczajony do tak częstych porażek. Dziennikarze też nie. A jeszcze bardziej zaskoczeni są sytuacją, że mogą niemal bezkarnie atakować „The Special One”. Nie tylko dlatego, że przegrał z „The Normal One”.

Od kilku tygodni scenariusz wygląda tak – próbują go skopać ile się da. On w odpowiedzi stara się ich trochę pokąsać, ale to raczej nierówna walka, więc nie ma szans na zwycięstwo po kolejnych porażkach Chelsea. Najwyżej na remis w tym starciu.

W sobotę było podobnie. Zaczepne pytania - „co ty tu jeszcze robisz”? I zdawkowe odpowiedzi składające się zaledwie z kilku słów. A każde wypowiedziane tak, że gdyby słowa mogły zabijać, nikt z pytających nie dotrwałby do końca konferencji prasowej po meczu.

Wymowa wszystkich odpowiedzi była podobna – możecie mi najwyżej naskoczyć. Ja jestem pan Mourinho i nadal tu pracuję. Jestem ponad wszystkim, więc wy nie jesteście w stanie mnie złamać.

Dlatego wielki Jose z ironicznym uśmieszkiem odpowiedział dziennikarzom co będzie robił w sobotnie popołudnie. Pojedzie do domu, spotka się z rodziną, obejrzy mecz rugby (finał mistrzostw świata). Czyli – jeśli myślicie, że mój świat kończy się na piłce, jesteście w błędzie. Jose zawsze musi być górą!

Gdy Mourinho wspomniał o rodzinie, od razu skojarzyłem jego wypowiedź z pyszną anegdotą z biografii Jerzego Dudka „nieREALna kariera”, w której świetnie opisał swojego byłego trenera. Gdy ten zaczął pracę w Realu wprowadził swoje zasady, na jakich funkcjonowała drużyna. Jedna z najważniejszych brzmiała:

„Podstawą wzajemnych dobrych stosunków jest szczerość”.

Piłkarze potraktowali przykazanie jak najbardziej poważnie i wysłali swoich emisariuszy do trenera na negocjacje dotyczące pewnego szczegółu związanego z rozgrywaniem meczów na Santiago Bernabéu. Dudek tak to opowiedział:

"Chłopakom od początku jedna rzecz bardzo nie pasowała – spanie w hotelu. Uważali, że moglibyśmy spokojnie zostać w domu, skoro zaczynaliśmy grę tak późno, o 20.00 czy nawet 21.00. Próbowali więc przekonać trenera, że wystarczyłoby zebrać się w hotelu w dniu meczu około 11.00 rano, by się do niego odpowiednio przygotować. W końcu Mourinho postanowił to wyjaśnić na jednym ze spotkań:

– Naprawdę macie świetnego kapitana i jego zastępcę. Iker i Sergio ciągle wiszą mi na plecach, ciągle mnie męczą. Rozumiem, że za poprzednich trenerów było inaczej, nie mieliście zgrupowań. Ale teraz są i niestety nic się w tej kwestii nie zmieni. Wyjaśnię wam, dlaczego. Ten jeden dzień w tygodniu żona nie chce mnie widzieć w domu, chce ode mnie odpocząć. Teraz chyba rozumiecie dlaczego muszą być zgrupowania?”

▬ ▬ ● ▬