Już nikt nie tęskni...

Fot. Trafnie.eu

Prezes PZPN udzielił długiego wywiadu. Jedna odpowiedź opisuje jego dotychczasowe działania, druga jest mocno intrygująca. W obu w tle pojawia się...

Po ubiegłotygodniowym tekście na temat Evertonu, na Facebooku podsumował go tak Robert Nowiński:

„O, takie gawędy lubię! Bardziej nawet niż emocjonalne prawdy o bońkach”.

Wspominam o tym, bo trochę się boję, czy Robert nie przeczołga mnie za chwilę kolejnym wpisem, bowiem uświadomiłem sobie właśnie, że mam ochotę uraczyć czytelników kolejnym emocjonalnym tekstem „o bońkach”. Co prawda wspomniana postać pojawia się tylko w tle, na tyle jednak wyraziście, że uzurpuje sobie prawo do odgrywania głównej roli.

Takie wnioski płyną z lektury długiego wywiadu udzielonego przez prezesa PZPN Cezarego Kuleszę. Ostatnie w nim pytanie brzmi (za: sportowy24.pl):

„Czyli nie ma pan obaw, że będzie atakowany przez poprzednika, który odgrażał się na zjeździe wyborczym, że już po roku pańskich rządów wszyscy za nim zatęsknią?”

A oto odpowiedź na nie:

„Za co Zbyszek miałby mnie atakować? PZPN funkcjonuje sprawnie, wszyscy, którzy myśleli – lub wręcz mieli nadzieję – że po kilku miesiącach moich rządów w polskiej piłce zapanuje chaos, zawiedli się. Wywalczyliśmy awans na mistrzostwa świata, wybraliśmy właściwego selekcjonera, poprzednika pożegnaliśmy bez żalu i bez odprawy, marketing działa bez zarzutu, na PR także nikt nie ma prawa narzekać. Odbiór PZPN jest bardzo dobry, ludzie liczą się z naszym zdaniem i popierają nasz głos w najtrudniejszych sprawach. Tak jak zapowiadałem w kampanii staramy się mocniej wsłuchiwać w głos wojewódzkich związków i klubów. Teraz na przykład wiceprezes ds. piłki profesjonalnej Wojciech Cygan sonduje przepis o młodzieżowcu i ewentualnie to, w jaki sposób go zmienić. Jeśli taka będzie wola większości klubów Ekstraklasy, nie będę szedł pod prąd. Nie będę niczego narzucał z uwagi na własne widzimisię. Mam nadzieję, że po roku nowych rządów, w PZPN nikt już nie będzie chciał wracać do jakichkolwiek z przeszłości”.

Chyba już nie chce. Genialny poprzedni szef związku poszedł w zapomnienie. Odnoszę wrażenie, że jakoś nikt za nim nie tęskni. A ten, który nie mógł się z nim równać, z którego na różne sposoby się podśmiewało, radzi sobie całkiem nieźle. I przede wszystkim stara się rządzić związkiem, a nie być władcą, któremu ten jest tylko potrzebny, by pokazywać, kto jest najważniejszy.

Dlatego Kulesza prosi Cygana, by skonsultował z klubami Ekstraklasy temat młodzieżowców, by nie iść „pod prąd”. Dla jego poprzednika nie stanowiło to problemu, bo schylanie głowy przed kimkolwiek nie leżało, i nie leży, w jego naturze. Czasami więc świadome pójście pod prąd wręcz go napędzało.

I jeszcze pytanie uzupełniające i podsumowujące to wcześniej cytowane:

„A jak układa się pańska współpraca z Bońkiem? Jakoś tak po cichu i bez medialnego zadęcia wyprowadził się z gabinetu przynależnego mu jako honorowemu prezesowi związku w siedzibie PZPN”.

I odpowiedź:

„Chyba po prostu bliżej centrum Warszawy znalazł lepszą lokalizację. Mówię: chyba, bo my nie płacimy za jej wynajem, nie ma takiej umowy. Zbyszek mógł korzystać z gabinetu przy Bitwy Warszawskiej, nikt go stąd nie wyganiał. Nie chciał – jego sprawa”.

Pewnie, że jego. Dodałbym tylko, że jak ktoś ma narcystyczne usposobienie, trudno mu zaakceptować fakt, że przez ścianę znajduje się gabinet kogoś ważniejszy od niego w firmie…

▬ ▬ ● ▬