Kabaret 37

Fot. Trafnie.eu

Rozgrywki Ekstraklasy mogłyby się już skończyć po sezonie zasadniczym. W najbliższych dniach kolejne emocje gwarantowane bez wychodzenia na boisko.

Piłkarzom oczywiście zdarzają się słabsze mecze, ale z całą pewnością ci, którzy rozgrywki organizują czy nad ich przebiegiem czuwają, są w wielkiej formie. Właśnie zakończył się sezon zasadniczy, mamy jeszcze dodatkowe kolejki. Dzięki temu polska liga wyróżnia się w świecie, bo w żadnej innej walka o mistrzostwo nie składa się z 37 rund. Niestety to raczej jedyny powód do dumy związany z systemem wyżej wymienionych rozgrywek.

Skrót ESA37, będący powodem do dumy dla Ekstraklasy SA, jest zmorą piłkarzy. Szczególnie tych z najlepszych klubów, bo grają najwięcej meczów w Europie! Wszyscy na to narzekają i co? I nic, w przyszłym sezonie będzie tak samo. Najzabawniejsze, że nowy system stworzono po to właśnie, by piłkarze grali więcej. Chyba jednak jego twórcy wagarowali na lekcjach matematyki, bo rachunki trochę za bardzo im się rozjechały.

Ale to żadna nowość, tylko przypomnienie tytułem wstępu, przed przedstawieniem nowych atrakcji. Bo takich w ostatnim tygodniu sezonu zasadniczego nie brakowało. Waldemar Fornalik rozpoczął konferencję prasową po meczu Ruchu z Lechią w Gdańsku od słowa „kabaret”.

Po trzydziestu kolejkach nadal nie wiadomo z iloma punktami zakończyła je Lechia. Wcześniej odebrano jej jeden jako karę za niedopełnienie wymogów licencyjnych. Przed samym końcem rozgrywek (!) Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu przy PKOl podjął decyzję, by ten punkt jej oddać. Ale nie poinformował o tym organizatora tychże rozgrywek. Tak wynika z zamieszczonego oświadczenia:

„Ekstraklasa SA jest zaniepokojona trybem postępowania oraz obiegiem informacji w sprawie postanowienia Trybunału Arbitrażowego przy PKOl. O wszystkich podjętych decyzjach Ekstraklasa SA została poinformowana wyłącznie przez Lechię Gdańsk. To niezrozumiały fakt ponieważ decyzja Trybunału ma kolosalny wpływ na prawidłowy przebieg rozgrywek w sezonie 2015/2016.

W związku z tym Zarząd spółki Ekstraklasa SA zwrócił się z oficjalną prośbą do Trybunału Arbitrażowego o pilne rozstrzygnięcie ws. Lechii Gdańsk”.

Czyli spółka apeluje do trybunału, by podjął ostateczną decyzję na podstawie nieoficjalnej informacji, że taką właśnie podjął! Chyba jednak nie podjął, skoro apeluje? Tym bardziej, że z kolejnym apelem zwrócił się do trybunału prezes PZPN. Uwaga, akcja dopiero się rozkręca, dlatego prośba o podwójne skupienie.

Okazało się, że, po pierwsze, decyzja trybunału nie jest jednak ostateczna, a wykonanie orzeczenia zostało wstrzymane. Po drugie, zdaniem PZPN trybunał w ogóle nie powinien się tym zajmować (dla dobra sprawnej narracji pominę szczegóły). Związek napisał w oświadczeniu:

„Prezes Zbigniew Boniek przedstawił stanowisko PZPN wskazując, iż z dbałości o przebieg trwających rozgrywek o Mistrzostwo Polski w sezonie 2015/2016, posiedzenie składu orzekającego Trybunału winno odbyć się niezwłocznie, w ciągu kilku najbliższych dni, co spotkało się z akceptacją Prezesa Trybunału. Obie strony wyraziły gotowość jak najszybszego rozwiązania przedmiotowej sprawy i pełnej współpracy, z troski o sprawny przebieg finałowej części rozgrywek".

Nadal nie rozumiem dlaczego PZPN zależy na szybkim rozwiązaniu sprawy przez trybunał, skoro uważa, że ten nie powinien się nią w ogóle zajmować? Próbuję jednak zrozumieć, więc brnę dalej, bo teraz będzie jeszcze ciekawiej.

Lechia może odzyskać punkt lub nie, co ją w tej chwili najmniej… obchodzi. Ostateczna decyzja nie będzie miała większego wpływu na sytuację drużyny, najważniejsze, że zapewniła już sobie awans do grupy mistrzowskiej. Natomiast będzie miała kluczowe znaczenie dla dwóch innych drużyn. Bez zwróconego punktu Lechia po sezonie zasadniczym uzbierała ich 38, tyle samo co Podbeskidzie Bielsko-Biała i Ruch Chorzów. O ostatecznej kolejności zadecyduje mała tabela bezpośrednich spotkań tej trójki. Lechia będzie na 7. miejscu, za nią na ostatniej pozycji zapewniającej awans do grupy mistrzowskiej Ruch, a za jego plecami, na 9. pozycji już w grupie spadkowej, Podbeskidzie. 

Na razie we wszystkich mediach, nie wiem dlaczego, obowiązuje wersja z dodanym Lechii punktem, a to oznacza, że los zakpił sobie okrutnie z systemu ESA37. Okazało się, że dla wyłonienia jednej z dwóch drużyn (Podbeskidzie i Ruch) potrzebna jest ostatnia opcja, czyli klasyfikacja... fair play. Pewnie opracowującym regulamin rozgrywek wydawało się, że będzie do wykorzystania tylko w teorii, ale przerosła ją praktyka. Otóż Podbeskidzie i Ruch mają identyczny (no, prawie) bilans.

W przypadku takiej samej liczby punktów (38), o miejscu w tabeli decyduje bilans meczów bezpośrednich (dwa razy po 1:1). W dalszej kolejności stosunek bramek w całym sezonie, ewentualnie liczba zdobytych goli (też identyczne: 37-46). Można było jeszcze dodać większą liczbę zwycięstw (Ruch ma 11, Podbeskidzie – 9), tego jednak w regulaminie nie uwzględniono. Dlatego o kolejności ma zadecydować ostatecznie klasyfikacja fair play. Tu Podbeskidzie jest lepsze, ale trzeba poczekać na oficjalne zestawienie, a będzie gotowe i klepnięte dopiero w poniedziałek.

Czyli od soboty wszyscy piszą, że drużyna z Bielska-Białej „prawdopodobnie” zagra w grupie mistrzowskiej, choć prawdę mówiąc nikt chyba do końca nie wie jakie to prawdopodobieństwo. Czy prawdopodobieństwo podjęcia (zmiany?) decyzji przez Trybunał Arbitrażowy? Czy tylko prawdopodobieństwo zatwierdzenia ostatecznej klasyfikacji fair play? Jeśli ktoś się w tym pogubił, proszę wybaczyć, ale ostrzegałem, że łatwo nie będzie, prosząc o szczególne skupienie.

I jeszcze smakowity deserek. Nowy sezon 2016/17 rozpocznie się oficjalnie w Polsce 9 lipca, dzień przed finałem EURO 2016. To termin rozegrania meczu o Superpuchar w kraju, którego reprezentacja ma wielkie ambicje, by zajść w tym turnieju jak najdalej. Jeśli taki scenariusz się rzeczywiście spełni, warto się zastanowić, czy prezesi najsilniejszych klubów Ekstraklasy nie zażądają przed najważniejszymi meczami we Francji powrotu swoich reprezentantów do domu, by rozpoczęli przygotowania do nowego sezonu.

To miał być dowcip, ale sam czuję, że nie wyszło za śmiesznie. Bo cała ta sprawa też za śmieszna nie jest. Słowo „kabaret” bywa złudne...

▬ ▬ ● ▬