Katastrofa zapowiedziana z wyprzedzeniem

Wziąłem się ponownie za temat, o którym strach pisać. Bo gdy zaczyna się zdanie, jeszcze przed jego skończeniem coś może okazać się już nieaktualne.

Od niedzielnego wieczoru trwa szaleństwo związane z tematem Superligi. Nie tylko w mediach sportowych zresztą. Włączam telewizor, a w programach informacyjnych całe bloki poświęcone temu tematowi, z przepytywaniem zaproszonych gości włącznie. W internecie pojawiły się rubryki „na żywo”, w których, zgodnie z nazwą, relacjonuje się na bieżąco wydarzenia związane z rozpalającym emocje tematem. Wszyscy tyle mówią i piszą o Superlidze, że chyba nieliczni przy okazji zauważają, że jednak ktoś jeszcze wychodzi na boisko i kopie piłkę...

Opór piłkarskiego świata wobec przedstawionego przez bogaczy pomysłu stał się tak powszechny, że chyba zaskoczył ich swoją skalą. Krytykują go nawet przedstawiciele klubów, które zadeklarowały oficjalnie start w nowych rozgrywkach! Słyszałem wypowiedzi menedżera Liverpoolu Jürgena Kloppa, że jest mu wstyd. W tym samym tonie wypowiadał się menedżer Manchesteru City Pep Guardiola, przekonując, że przydzielenie komuś stałego miejsca w rozgrywkach ma niewiele wspólnego z prawdziwym sportem.

Właściwie wszyscy są przeciw, poza szefami klubów, które przystąpiły do tego biznesu. Media bezwzględnie miażdżą pomysł, nie pozostawiając wątpliwości, że trzymają stronę tych, sprzeciwiających się bogaczom. Każdy polityk zabierający głos w sprawie wypowiada się w identycznym tonie.

Dezaprobaty nie kryją też piłkarze. I byli, i ciągle aktywni zawodowo. Dla tych drugich Superliga powinna stanowić źródło większych zarobków, ale jakoś ten argument do nich nie trafia. Kevin De Bruyne, zawodnik Manchesteru City, stwierdził:

„Wiemy, że to wielki biznes, a ja wiem, że jestem jego częścią. Ale ciągle jestem też małym chłopcem, który kocha grać w piłkę”.

I dodał, że najważniejsza jest RYWALIZACJA, którą Superliga, przynajmniej częściowo eliminuje. przydzielając stałe miejsca większości drużyn. Może do takiego samego wniosku doszli jego szefowie, bo we wtorkowy wieczór pojawił się oficjalny komunikat, że Manchester City wycofuje się z nowych rozgrywek!

Pisanie tekstu na ten temat wiąże się ze sporym ryzykiem, ponieważ zawarte w nim informacje mogą się w tym czasie zdezaktualizować, tyle się dzieje. Dlatego warto było poczekać chwilę z publikacją, bo okazało się, że już wszystkie angielskie kluby wycofały się z pomysłu utworzenia Superligi!

Mogę z satysfakcją stwierdzić, że przewidziałem to przed… trzema laty. Już wtedy zaczynano drążyć temat, na co zareagowałem słowami:

„Dlatego jestem pewny, że Superliga, jeśli rzeczywiście zacznie funkcjonować w zapowiadanej formie, wcześniej czy później zadławi się pychą swoich twórców. Chciałbym więc bardzo, by wystartowała, żebym mógł śledzić jej upadek. Bo zawsze z satysfakcją śledzę katastrofy wszelkich pyszałków, którym przekonanie o własnej wielkości odbiera rozum”.

Cieszę się więc, że słowo ciałem się stało. Bo choć Superliga nie ogłosiła jeszcze oficjalnej daty swojego pogrzebu, mało realne wydaje się, by przetrwała.

▬ ▬ ● ▬