Każdy ma swojego Romanczuka

Fot. Materiały prasowe

Kolejne federacje ogłaszają skład swoich reprezentacji na finały mistrzostw świata. W większości na razie rozszerzony, ale i tak nie brakuje wątpliwości.

Adam Nawałka w piątek uszczuplił podaną wcześniej kadrę z trzydziestu pięciu do trzydziestu dwóch zawodników. Wśród tych trzech skreślonych jest ten, do pełnej sprawności którego miałem sporo wątpliwości, gdy przed kilkoma dniami otrzymał powołanie.

Doskonale rozumiem, że Maciej Makuszewski marzył o wyjeździe do Rosji. Miałem jednak wątpliwości, czy jest już na tyle przygotowany po ciężkiej kontuzji zerwania wiązadeł (zdrowie zawsze najważniejsze!), by podołać wyzwaniu.

Teraz zastanawiam się nad czym innym. Po co Nawałka go powoływał, skoro po kilku dniach skreślił? Dał nadzieję chłopakowi, który tyrał jak wariat, by być w odpowiedniej formie. Czytałem jego wypowiedź jaki jest szczęśliwy, że jednak warto było się męczyć, itp., itd. I zaledwie po kilku dniach dostał w łeb tak, jakby dowiedział się, że znów zerwał wiązadła.

Z psychologicznego punktu widzenia takie powołanie, a za chwilę skasowanie, jest pięć razy gorsze dla zawodnika z taką determinacją walczącego o szybki powrót na boisko, niż gdyby w ogóle powołania nie dostał.

Po co to było Nawałce? Co się w ciągu tych kilku dni zmieniło? Niestety pan selekcjoner nie zhańbił się choćby najkrótszą wypowiedzią przy podejmowaniu obu decyzji, więc zostaje mi tylko zgadywać jego intencje, trochę nieodgadnione...

Taras Romanczuk nie znalazł się już w pierwszej, 35-osobowej kadrze, więc gdy w ostatnim meczu ligowym zdobył dla Jagiellonii bramkę, w mediach napisano, że „odpowiedział Nawałce”. Ale tak naprawdę nic nie odpowiedział, bo potrafił decyzję przyjąć z pokorą.

W kadrach innych reprezentacji na mistrzostwa też zabrakło jakiegoś symbolicznego Romanczuka, czyli zawodnika, którego absencja wzbudziła najwięcej komentarzy. Gdy dowiedziałem się, że trener Niemców Joachim Löw nie zabierze do Rosji piłkarza Bayernu Monachium Sandro Wagnera, od razu pomyślałem – oj, będzie się działo.

To przecież „zdecydowanie najlepszy niemiecki napastnik”. Kto wygłosił taką opinię o Wagnerze? ON SAM! Od dawna ego wyraźnie go rozsadza. Trudno więc oczekiwać, by ze spokojem przyjął decyzję selekcjonera aktualnych mistrzów świata. Zareagował w swoim narcystycznym stylu rezygnując z występów w reprezentacji.

Piłkarz Borussii Dortmund Mario Götze, którego Löw też postanowił nie zabierać do Rosji (choć w finale mistrzostw świata w Brazylii przed czterema laty zdobył zwycięską bramkę!), na żaden gest się nie zdobył. Widać, na szczęście, nie ten poziom ego.

Odwrotnie u Jacka Wilshere’a. Pomocnik Arsenalu nie widział powodów, by bawić się w dyplomację, dlatego stwierdził, że czuje się „niewiarygodnie rozczarowany” brakiem powołania do angielskiej kadry przez selekcjonera Garetha Southgate’a. I ostro zrugał na Twitterze dziennikarza, który ośmielił się z nim nie zgodzić.

Na pocieszenie wszystkim mogę powiedzieć, że jeszcze nie było takich mistrzostw, by powołano wyłącznie tych, którzy powołani być powinni. Oczywiście w ich własnej ocenie.

▬ ▬ ● ▬