Klnie jak...

Fot. Trafnie.eu

Czy można poprawiać przysłowia? Przyznaję, pytanie trochę zaskakujące. A przyszło mi do głowy po wypowiedzi trenera mającego szlachetne intencje.

Waldemar Fornalik oburzył się po meczu Pucharu Polski jego Piasta Gliwice z rezerwami Legii Warszawa. Mecz odbywał się na niewielkim stadionie w Ząbkach, gdzie na trybunach zasiadło niezbyt wielu widzów, więc łatwiej było usłyszeć co kto mówił (krzyczał). Dlatego trener drużyny gości słyszał wszystko dokładnie, dając wyraz swemu oburzeniu (za: piast-gliwice.eu):

„Jestem zniesmaczony zachowaniem kibiców, którzy przez cały mecz używali wulgaryzmów. Na boisku grało wielu młodych i niepełnoletnich zawodników... Nie tego chcemy podczas meczów piłki nożnej”.

Trzeba pochwalić Fornalika za podjęcie tematu. Pod tym względem należy do wyjątków, bo prawie wszyscy tak już się zdążyli przyzwyczaić do chamstwa na trybunach, że stało się dla nich czymś w rodzaju naturalnego tła boiskowych wydarzeń. Dlatego przestali na nie zwracać uwagę.

Trener Piasta, od lat sprawiający na mnie wrażenie człowieka o nieskazitelnych manierach, miał szlachetne intencje wypowiadając cytowane słowa. Niestety, gdy przeanalizować je uważnie, trudno potraktować poważnie przynajmniej jedno zdanie. Chodzi o to dotyczące „młodych i niepełnoletnich zawodników”.

Oczywiście chamstwo na trybunach piłkarskich stadionów można uznać za niedościgły „wzór”. Ale, bądźmy obiektywni, niewiele od niego odbiega to słyszane z boiska. Nawet nie trzeba słyszeć wypowiadanych słów przez piłkarzy po nieudanym strzale, zagraniu, decyzji sędziego. Wystarczy, oglądając na przykład mecz w telewizji, odczytać z ruchu warg: „kur...” albo „ja pier...”.

Przysłowie „klnie jak szewc”, można już śmiało zastąpić innym – klnie jak piłkarz! Gdyby próbować konsekwentnie za przekleństwa karać, choćby żółtymi kartkami, należałoby po kilku kolejkach zakończyć sezon. Nie byłoby komu grać!

Uwaga dotyczy także młodych zawodników, którzy niestety niczym nie odstają pod tym względem od starszych. Dlatego troska trenera Fornalika o ich właściwe wychowanie, choć niewątpliwie szlachetna, nabiera w opisanym kontekście nieco karykaturalnego wydźwięku.

A wracając do chamstwa na stadionach, teoretycznie można je dość łatwo wyeliminować, czy przynajmniej znacznie ograniczyć. Wystarczy nagrać osoby przebywające na trybunach, co przy dzisiejszym poziomie techniki (kamer) aż tak trudne nie jest, by później udowodnić komuś, co wykrzykiwał.

Tylko jaki powinien być następny krok? Kara finansowa? Zakaz stadionowy, choćby nawet na jeden mecz? Gdyby naprawdę zacząć rygorystycznie stosować te metody, po kilku tygodniach trybuny byłyby prawie puste. Albo zaczęłaby się wojna kibiców z władzami klubu.

To ostatnia rzecz, której ci drudzy chcą. Dla nich wulgaryzmy słyszane podczas meczów stanowią błahostkę w porównaniu z innymi problemami (race, zadymy, itp., itd.), więc naiwnością byłoby oczekiwać stanowczych działań w tym względzie. Dlatego chamstwo na pewno nie zniknie ze stadionów. Trener Fornalik musi zrozumieć, że słuchanie ich jest jednym z elementów „pracy w trudnych warunkach”, którą wykonuje.

▬ ▬ ● ▬