Kobieta!

Fot. Trafnie.eu

Maciej Rybus, po zakończeniu kontraktu z Lokomotiwem Moskwa, podpisał kolejny ze Spartakiem. Niektórzy są tym zaskoczeni. Ja na pewno nie.

Przed kilkoma tygodniami trafiłem w internecie na pytanie, czy jest sens powoływać go teraz do reprezentacji Polski? Czyli powoływać jako zawodnika, wtedy jeszcze, Lokomotiwu. Pytanie raczej już nieaktualne i raczej aktualnym, tak uważam, nigdy nie będzie (za: onet.pl):

„Jest jednym z tych niewielu polskich piłkarzy, którzy po inwazji Rosji na Ukrainę, pozostali w kraju agresora. Decyzja sportowca spotkała się z wieloma kontrowersjami. Od momentu ataku Rosji na Ukrainę w Polsce rozgorzała bowiem dyskusja, czy nasi reprezentanci grający w klubach agresora, powinni być powoływani do kadry narodowej. Teraz ten temat wraca, a wszystko przez nowy kontrakt sportowca”.

W przypadku Grzegorza Krychowiaka sprawa pozostaje nierozwiązana. Po okresie wypożyczenia do AEK Ateny musi wrócić do Krasnodaru, o co był pytany ostatnio na konferencji prasowej przed meczem z Belgią w Brukseli.

Rybus od początku wojny nie udzielał się medialnie. Ale jego sytuacja jest zupełnie inna niż Krychowiaka i nie stanowi jedynie dylematu transferowego. To wybór o znacznie głębszym znaczeniu mający wpływ wręcz na resztę życia.

Żoną polskiego piłkarza jest bowiem obywatelka Rosji. Wystarczy spojrzeć na piękną Lanę, by zrozumieć dlaczego stracił dla niej głowę. Bo kiedyś stracił na pewno (za: onet.pl):

„Para poznała się w 2017 r., kiedy to piłkarz rozpoczął grę w swoim nowym wówczas klubie, czyli w Lokomotiwie Moskwa. Co ciekawe, Maciej Rybus był jeszcze wtedy w innym związku. W Polsce czekała bowiem na niego Natalia Czubaj, z którą piłkarz był nawet zaręczony. Para spotykała się ze sobą od kilku lat. Wszyscy byli przekonani, że to właśnie Natalia zostanie żoną piłkarza. Życie potoczyło się jednak zupełnie inaczej. Natalia o związku swojego wieloletniego ukochanego z Rosjanką dowiedziała się... z mediów”.

Przed kilkoma dniami Rybus, po rozstaniu z Lokomotiwem, związał się ze Spartakiem Moskwa kontraktem obowiązującym do 2024 roku. Specjalnie mnie to nie zaskakuje w odróżnieniu od wielu moich rodaków. Niektórzy próbują z niego zrobić niewdzięcznika czy wręcz zdrajcę. Marcin Przydacz, podsekretarz stanu ds. bezpieczeństwa, polityki amerykańskiej, azjatyckiej oraz wschodniej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, napisał na Twitterze (pisownia oryginalna):

„Nie ma już nic bardziej żenującego, niż zasłanianie się „dobrem rodziny”, gdy chodzi po prostu o duże pieniądze. A to krwawe pieniądze. Mam nadzieje, ze nie będzie już dla niego miejsca w reprezentacji. Gra z „orzełkiem” na piersi to honor i tylko dla takich, którzy to rozumieją”.

Nie sądzę, by chodziło „o duże pieniądze”. Chodzi o kobietę, z którą Rybus ma dwóch synów. A ona widocznie nie chce wyjeżdżać z Rosji, więc zakochany z niej mąż ten wybór szanuje. Lana jest Osetynką (za: onet.pl):

„Dość szybko oświadczył się ukochanej (w lutym 2018 r.), a zaledwie miesiąc później zakochani powiedzieli sobie sakramentalne „tak”. Ślub odbył się w Rosji (dokładnie we Władykaukazie), a zorganizowany był według obyczajów narodów Osetii”.

Osetia to Kaukaz. Kto zna miejscowe zwyczaje powinien wiedzieć, jak silne więzi rodzinne łączą mieszkające tam narody. Rybus musiał je zaakceptować decydując się na małżeństwo z Laną. Nie szukałbym więc w jego historii drugiego dna. Milczenie polskiego zawodnika z pewnością nie oznacza zachwytu działaniami Putina. Oznacza zachwyt kobietą jego życia, dla której jest w stanie zrobić wiele. Także zrezygnować z gry w reprezentacji Polski. Nie bardzo sobie bowiem wyobrażam, by w obecnej sytuacji jakikolwiek sens miało powoływania go do niej.

Nie pierwszy i nie ostatni, który stracił głowę dla kobiety. Potrafię zrozumieć jego wybór, ale nie mam ochoty go oceniać, bo życie mnie nauczyło, że łatwe nie jest, a łatwe wnioski wyciągają zawsze ci, którzy oceniają coś z boku.

Reprezentacja Polski na pewno sobie bez Rybusa poradzi. Mam nadzieję, że on też sobie poradzi grając i żyjąc w Rosji.

▬ ▬ ● ▬